Biznesmeni do Mołdawii

Rozmowa z Piotrem Kotylewiczem, prezesem Mołdawsko-Polskiego Ośrodka Wspierania Przedsiębiorczości “Polonus” w Bielcach w MołdawiiCzy polski biznes jest obecny w Mołdawii?

Tak, ale wciąż w ograniczonym zakresie. Polscy przedsiębiorcy wciąż mało wiedzą o Mołdawii i omijają ją z daleka. Sądzą, że jest to kraj skorumpowany, na pół mafijny, biedny i nie ma czego w nim szukać, tym bardziej, że jechać do niego trzeba przez Ukrainę, która w opinii polskich przedsiębiorców też nie ma najwyższych notowań. Tymczasem sytuacja w Mołdawii zdecydowanie zmienia się na lepsze. Poziom życia rośnie, przestępczość jest tępiona, często bardzo radykalnie. Korupcja jeszcze jest, ale nie taka jak kilka lat temu. Biznesmenów, którzy chcą inwestować w Mołdawii, miejscowe władze przyjmują z otwartymi rękami.

By zmienić ten stan rzeczy powstał m.in. “Polonus”, któremu pan prezesuje?

Głównym celem ośrodka jest pobudzanie gospodarczej działalności Polaków mieszkających w Mołdawii oraz wspieranie współpracy z przedsiębiorstwami polskimi zainteresowanymi obecnością na naszym rynku. “Polonus” chce pomagać w stworzeniu korzystnych warunków dla współpracy gospodarczej Polski z Mołdawią. Na jego rozruch pieniądze wyłożył Senat RP i Fundacja “Pomoc Polakom na Wschodzie”. Dzięki nim zdobyliśmy lokal w samym centrum miasta, a także meble i komputery.

Dlaczego “Polonus” powstał w Bielcach, a nie w Kiszyniowie – stolicy kraju, w której koncentruje się życie gospodarcze Mołdawii?

Bielce to pod względem potencjału ekonomicznego drugie miasto w Mołdawii. Tu też jest największe i najbardziej zintegrowane skupisko polskie, liczące około dwóch tysięcy osób. Działa tu “Dom Polski”, jest prężna katolicka parafia kierowana przez proboszcza – ks. Jacka Pucia. Powstało tu też środowisko polskich biznesmenów. Liczy ono około dwudziestu osób, z których cztery dorobiło się niezłych pieniędzy. Nie liczę tu tzw. drobnicy, czyli osób, które w wyniku prywatyzacji stały się właścicielami sklepów itp. Takich jest bardzo dużo. Wszyscy polscy biznesmeni z Bielc są oczywiście zainteresowani współpracą z partnerami z rodakami z kraju. Udało się nam zorganizować wiele spotkań i przyjąć wiele misji gospodarczych z Polski, ale póki co ich efekty są niewielkie. Swój biznes w Bielcach uruchomiło tylko dwóch przedsiębiorców z Rzeczpospolitej. Martwi mnie to, bo konkurencja rośnie i warunki do inwestowania są coraz trudniejsze. W Bielcach np. rok temu mieszkanie można było kupić za 3 tys. dolarów. Dzisiaj to samo mieszkanie kosztuje 40 tys. euro. Hektar ziemi jeszcze niedawno kosztował 300 dolarów, obecnie wielokrotnie więcej. Konkurencja w biznesie systematycznie rośnie. Mołdawią interesują się Francuzi, Włosi, Niemcy i Rosjanie, którzy systematycznie umacniają swoją pozycję w jej ekonomice. Szereg branż jest już w zasadzie przez nich opanowanych. Uczestniczyli we wszystkich prywatyzacjach, wznosząc do mołdawskiej gospodarki najnowsze technologie.

Czy oznacza to, że wszystkie konfitury, zwłaszcza w zakresie produkcji win i koniaków, będącej filarem mołdawskiej gospodarki, zostały już zjedzone i w tym zakresie polscy biznesmeni nie mają już nic do szukania?

Tak bym nie powiedział. W Bielcach trwają obecnie przygotowania do prywatyzacji zakładów wytwarzających m.in. koniak “Biełyj Aist. Polscy przedsiębiorcy powinni się nią interesować. Jeden z moich kolegów ma trzyhektarową winnicę i odpowiednie piwnice do leżakowania i produkcji wina. Poszukuje obecnie partnera strategicznego, który chciałby zainwestować w rozwój produkcji, remont urządzeń, wprowadzenie nowych technologii itp. Jeżeli w Polsce jest podmiot zainteresowany sprawą, jesteśmy gotowi pośredniczyć w nawiązaniu kontaktów.

W jakich jeszcze dziedzinach polscy przedsiębiorcy mogliby zrobić w Mołdawii jakiś interes?

Wydaje się, że polscy przedsiębiorcy powinni także zwrócić uwagę na możliwości inwestowania w mołdawskie rolnictwo. Przy niewielkich nakładach mogą osiągnąć w nim stosunkowo duże efekty. Każdy z nich może wziąć w dzierżawę lub wieczyste użytkowanie dowolną ilość ziemi i uruchomić na niej produkcję. Tutejsza ziemia zawierająca 75 proc. próchnicy nie wymaga szczególnego nawożenia, a klimat umożliwia prowadzenie pod gołym niebem upraw, które w Polsce wymagają foliowych tuneli, takich jak pomidory czy ogórki. Ich uprawa, co też nie jest bez znaczenia wiąże się z niższymi kosztami pracy. Ta w porównaniu z Polską jest w Mołdawii wciąż tańsza , choć w ostatnich latach jej cena poszła w górę. Setki tysięcy Mołdawian pracuje bądź pracowało za granicą i żąda wynagrodzenia wyższego niż kiedyś.

Oprócz produkcji duże pole do popisu istnieje też zapewne w zakresie przetwórstwa rolnego?

To działka jest całkowicie w zaniedbana. Zakłady z czasów sowieckich albo się rozsypały, albo są przestarzałe i nie liczą się na rynku. Stronie mołdawskiej zależy szczególnie na pozyskaniu inwestorów dysponujących najnowszymi technologiami.

Wciąż duże szanse na ożywienie gospodarczych kontaktów polsko- mołdawskich tkwią także w turystyce. Mołdawia jest w tym zakresie krajem bardzo atrakcyjnym i mającym sporo atutów, ale nie dysponującym odpowiednią bazą. Ta z czasów sowieckich uległa dekapitalizacji lub całkowicie popadła w ruinę. Jest jednak jeszcze kilka obiektów sanatoryjnych, a także byłych obozów pionierów, które tanim kosztem można by wyremontować i wykorzystywać do przyjmowania turystów. Biuro turystyczne działające przy naszym ośrodku już promuje w Polsce określone trasy. Mołdawia może być celem samym w sobie, jak i przystankiem na drodze do Odessy czy na Krym.

Władze mołdawskie chętnie widziałyby u siebie również inwestorów z branży budowlanej. W republice wciąż brakuje wszelkiego rodzaju materiałów służących do budowy i wykańczania domów. Popyt na nie jest wciąż większy od podaży. Sporo akcesoriów, które mogłyby być wytwarzane na miejscu Mołdawia wciąż importuje. Buduje się w niej bowiem coraz więcej.

Z Mołdawią polscy przedsiębiorcy mogliby też nawiązać chyba współpracę handlową?

Oczywiście. Jeden z moich znajomych, miejscowy Polak i biznesmen, zbudował obiekt znakomicie nadający się na dom handlowy. Chciałby utworzyć w nim market pod nazwą “Warszawa” i sprzedawać towary wyprodukowane w stolicy Polski. W Bielcach działa już bułgarski dom handlowy, a polskiego jeszcze nie ma. My jako ośrodek “Polonus” też jesteśmy zainteresowani znalezieniem w Polsce kontrahenta, który wykorzystując nasze wolne pomieszczenia o powierzchni 320 m kw. uruchomiłby w ośrodku sklep ze swoimi towarami. Ma on świetną lokalizację przy głównej ulicy miasta. Można go też rozbudować, uzyskując dodatkowe powierzchnie.

Na jaką pomoc ze strony “Polonusa” mogą liczyć polscy przedsiębiorcy?

Każdego polskiego przedsiębiorcę, który będzie szukał możliwości działania w Mołdawii jesteśmy w stanie bezpłatnie pilotować od początku do końca jego pobytu. Możemy mu znaleźć partnera lub partnerów, załatwić hotel, udzielić wszelkich konsultacji prawniczych, ułatwić kontakt z władzami, służyć w charakterze tłumaczy, przewodników itp. Jeżeli ktoś sam znalazł partnera i chce z nim nawiązać współpracę, możemy go także wcześniej sprawdzić…itp.

Dziękują za rozmowę.

Rozmawiał: Marek A. Koprowski

Polscy biznesmeni zainteresowani mołdawskim rynkiem mogą skontaktować się z Mołdawsko- Polskim Ośrodkiem Wspierania Przedsiębiorczości “Polonus”: prezes Piotr Kotylewicz; ul. Sztefan Czel Marie, Bielce, Mołdowa tel. (373 31) 529 21; e-mail: [email protected]fax (373 31) 529 22, GSM (373 794) 38 907

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply