Autonomiści. Historia dążeń do autonomii Wileńszczyzny [+VIDEO-unikatowe nagranie]

W ramach specjalnego projektu badawczego dotarliśmy do liderów ruchu autonomicznego Polaków Wileńszczyzny z lat 1989-1991, ówczesnych deputowanych litewskiego parlamentu i działaczy samorządowych, przywódców Związku Polaków na Litwie czy też do zwykłych świadków wydarzeń, mieszkańców Wileńszczyzny. W obliczu manipulowania historią tego ruchu, oddajemy głos samym autonomistom.

6 października minęła 26 rocznica proklamowania Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego na Wileńszczyźnie. To zaskakujące, że nazwa ta mało któremu obywatelowi państwa polskiego cokolwiek dziś mówi. A przecież określa ona bezprecedensową próbę powołania organizmu politycznego realizującego interesy wspólnoty Polaków, którzy wbrew swojej woli znaleźli się poza granicami państwa polskiego, wskutek geopolitycznego trzęsienia ziemi jakim była druga wojna światowa i kończące ją traktaty fundujące nowy ład międzynarodowy. Choć w 1990 roku, w którym proklamowany został autonomiczny polski Kraj, Rzeczpospolita Polska wybiła się już na niezależność względem Związku Radzieckiego, nie poparła próby upodmiotowienia politycznego ludzi, których realnie pozostawiła pól wieku wcześniej pod panowaniem sowieckim. Być może jedną z przyczyn była obojętność społeczna, która do dziś przejawia się właśnie w powszechnej nieświadomości, że przez niemal rok istniała pod flagą biało-czerwoną druga, obok Rzeczpospolitej, polska terytorialna jednostka polityczna in spe. I to tuż u naszych granic.

O nieświadomości istnienia PKN-T nie możemy natomiast mówić w przypadku warszawskich elit politycznych i opiniotwórczych. Te jednak świadomie bądź nie mistyfikują historyczny ruch autonomiczny Polaków na Wileńszczyźnie. Jest on ukazywany w kategoriach dywersji przeciw litewskim dążeniom niepodległościowym, inspirowanej przez kierownicze koła Związku Radzieckiego, bądź co najmniej lojalne wobec Kremla miejscowe struktury administracyjne i partyjne. W sposób zmanipulowany przedstawiane są również cele i działania polskich autonomistów na Wileńszczyźnie, które ukazuje się jako separatystyczne względem wybijającej się na niepodległość Republiki Litewskiej. Ukazywanie tak wykrzywionego obrazu ruchu autonomicznego Polaków Wileńszczyzny jest właściwie kopiowaniem narracji elit litewskich.

Przyczyną takiego stanowiska polskich elit – tak na przełomie lat 80 i 90 XX wieku jak i dziś, jest w głównej mierze podporządkowanie jej myślenia o „polityce wschodniej” zespołowi założeń, które często zwykło się określać doktryną Giedroycia, od nazwiska redaktora naczelnego emigracyjnego pisma „Kultura”, gdzie najwcześniej i najdobitniej zostały one wyrażone. Założenia te sprowadzają się do imperatywu popierania za wszelką cenę ruchów niepodległościowych, a w zmienionych warunkach geopolitycznych, niepodległych państw narodów zamieszkujących między Polakami a Rosjanami. Ceną tą miała być także ostateczna rezygnacja z pretensji wobec Kresów Wschodnich II RP, a w nowej politycznej interpretacji elit III RP charakteryzującej się niestety dogmatyzmem, także rezygnacja z jakiegokolwiek prawno-politycznego upodmiotowienia Polaków jako wspólnoty w tych państwach. Trzeba podkreślić, że dezawuowaniem historycznego ruchu autonomicznego Polaków Wileńszczyzny zajmują się dzisiaj także ci, którzy jako zajmujący czołowe stanowiska polityczne w okresie przełomu geopolitycznego, ponoszą główną odpowiedzialność za przyzwolenie państwa polskiego na stłumienie tego ruchu przez władze litewskie, co odbyło się poprzez trwające półtora roku zawieszenie samorządu w zamieszkanych w większości przez Polaków rejonach wileńskim i solecznickim. Komisaryczne rządy przedstawicieli litewskiej Rady Ministrów bardzo negatywnie zaciążyły na losie mieszkańców tych rejonów, przede wszystkim przez patronat komisarzy nad procesem faktycznej wewnętrznej kolonizacji podwileńskich terenów przez ludność litewską, w toku specyficznie przeprowadzonej reprywatyzacji, ze szkodą dla miejscowych Polaków, których roszczenia do ziemi przodków zagarniętych przez kołchozy nie zostały zaspokojone. To właśnie ich kosztem uwłaszczali się często przybysze z zupełnie innych regionów Litwy.

Współczesna rzeczywistość polityczna, społeczna i ekonomiczna Litwy i Wileńszczyzny potwierdza realność przesłanek stojących za dążeniami do uzyskania wzmocnionego, instytucjonalnego zabezpieczenia praw mniejszości polskiej i samego regionu Wileńszczyzny. Instytucjonalna dyskryminacja społeczności polskiej na Litwie pod względem praw językowych i w trakcie reprywatyzacji, konsekwentna polityka ograniczania możliwości funkcjonowania polskiej oświaty, której rozległa sieć powstała tam jeszcze w latach 50 XX wieku, każą jeszcze raz pochylić się nad dążeniami tej wspólnoty w warunkach kruszenia się reżimu sowieckiego. W warunkach w których niemal wszystkie wspólnoty narodowe i etniczne upadającego imperium próbowały stworzyć instytucje zapewniające im jak największą podmiotowość. Nie inaczej było z Polakami na Wileńszczyźnie, którzy po latach wtłoczenia w struktury totalitarnego systemu, w sytuacji ich rozpadu wystąpili jako wspólnota o mocno ugruntowanej tożsamości narodowej i odrębności, wyrażająca swoje specyficzne intersy, dla realizacji których ich liderzy stworzyli określoną koncepcję polityczną. Mistyfikacja tego, z perspektywy politologicznej i socjologicznej naturalnego procesu, mistyfikacja tego fenomenu historycznego jest na Litwie używane przez niektóre środowiska w celu stygmatyzowania polskiej społeczności, legitymizowania utrzymywania praktyk dyskryminacyjnych wobec niej, dyskredytowania działań na rzecz uprawomocnienia jej postulatów. Tego typu manipulacje reprodukowane są z kolei przez niektórych polityków i publicystów w Polsce, czasem z otwarcie dopowiedzianym wnioskiem o konieczności relatywizacji znaczenia wspierania Polaków na Wileńszczyźnie w ogólnej polityce Rzeczpospolitej wobec Litwy.

Takie a nie inne instrumentalne i manipulatorskie posługiwanie się historią przez część litewskich polityków doprowadziło do tabuizacji tego jej wycinka jakim była próba zorganizowania polskiej jednostki autonomicznej na terytorium Litwy. Historia tej próby jest znana niemal wyłącznie starszemu pokoleniu lokalnych Polaków, którego przedstawiciele byli w nie zaangażowani lub byli świadkami ruchu autonomicznego. Nie istnieje ona natomiast w świadomość młodego pokolenia. Efekt tabuizacji wzmocniony został działaniami o charakterze policyjno-karnym podjętymi przez władze litewskie wobec działaczy na rzecz autonomii Wileńszczyzny w latach 90 XX wieku. Choć sam litewski wymiar sprawiedliwości zawyrokował ostatecznie o bezprzedmiotowości tych działań, przyczyniły się one do zastraszenia społeczności polskiej i skrępowania dyskusji.

Koncepcja i historia dążenia do autonomicznego statusu Wileńszczyzny nie doczekały się jak do tej pory odrębnego ujęcia w monografii naukowej. Rozważania na jej temat pojawiają w bardziej ogólnych pracach naukowych Adama Bobryka, Zbigniewa Kurcza, Krzysztofa Kawęckiego, czy ostatnio Barbary Jundo-Kaliszewskiej, dotyczących szerszej tematyki egzystencji naszych rodaków na ziemi wileńskiej. Charakterystyczne, że tylko w tych pracach pojawiają się głosy samych działaczy na rzecz autonomii Wileńszczyzny. Niemal w ogóle nie są oni uwzględniani w bieżącej debacie publicznej, w publicystyce.

Obiektywne zbadanie przesłanek i historii polskiego ruchu autonomicznego na Wileńszczyźnie poprzez oddanie głosu jego reprezentantom, kreatorom, uczestnikom, świadkom historycznych wydarzeń jest niezbędne tak dla wzmocnienia pozycji i świadomości społeczności polskiej na Litwie. Jest też niezbędne dla budowania podstaw solidarności narodowej, łączności Polaków na Wileńszczyźnie z Polską, oraz włączania ich historii do ogólnej wiedzy o historii narodu polskiego. Wspólnie uświadamiana historia jest jednym z kluczowych fundamentów łączności narodowej w sytuacji zamieszkiwania w różnych państwach, w szczególności, gdy oficjalne historiografia litewska, także w sensie programów szkolnych, ukazuje często rolę polskości i Polaków w historii jej obecnego terytorium raczej w kategoriach negatywnych.

Z wszystkich tych względów Fundacja „Kompania Kresowa” przedsięwzięła projekt badawczy „Autonomiści. Historia dążeń do autonomii Wileńszczyzny”. Chcieliśmy udzielić głosu właśnie samym autonomistom i polskim działaczom społecznym. W jego ramach dotarliśmy do liderów ruchu autonomicznego Polaków Wileńszczyzny z lat 1989-1991, ówczesnych deputowanych litewskiego parlamentu i działaczy samorządowych, przywódców Związku Polaków na Litwie czy też do zwykłych świadków wydarzeń, mieszkańców Wileńszczyzny. Wysłuchaliśmy ich relacji na temat ich przesłanek, historycznych faktów ich ocen ówczesnych i obecnych. Kolejne wywiady będziemy sukcesywnie publikować na portalu Kresy.pl wraz z unikatowymi materiałami archiwalnymi. W ich perspektywie spróbujemy jeszcze raz podsumować fenomen autonomii Wileńszczyzny pod flagą biało-czerwoną.

Już dziś zamieszczamy jeden z nich. Fragmenty wystapienia Ryszarda Maciejkieńca – ówczesnego deputowanego litewskiej Rady Najwyższej, działacza Związku Polaków na Litwie i zwolennika budowy autonomii terytorialnej dla Polaków. Zarejestrowano je na II Zjeździe Deputowanych Rad Samorządów Wileńszczyzny jaki 6 października 1990 roku odbył się w Ejszyszkach. To właśnie na nim ogłoszono formowanie Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego. Materiał ten jak do tej pory nigdy nie został upubliczniony. Pulikujemy go jako pierwsi.

Karol Kaźmierczak

Projekt „Autonomiści. Historia dążeń do autonomii Wileńszczyzny” sfinansowany został ze środków Senatu RP oraz Stowarzyszenia Odra-Niemen.

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. wilenski
    wilenski :

    Zaniedbanie – niektórzy mówią wprost: zdrada – jakiej dopuściły się władze III RP wobec Polaków na Litwie, to fakt. Dla przykrycia tej hańby do dziś oskarża się nas o najgorsze rzeczy. Tudno prostować taką agresywną nagonkę i kłamstwa.

  2. wilenski
    wilenski :

    Jakby tej całej paskudnej historii było mało okazuje się, że z wielkim prawdopodobieństwem fałszowano wyniki wyborów na Litwie oczywiście na niekorzyść AWPL. Teraz po przeliczeniu głosów (na żądanie kandydata litewskiego)w jednej z dzielnic Wilna okazało się, że kandydatce Polce zaliczono mniej głosów niż było w rzeczywistości. Można się obawiać, że podobny proceder miał miejsce w wielu innych dzielnicach wyborczych. Szczególnie że to była prawdziwa “noc cudów”. A jak przebiegały inne wybory, np. sejmowe w 2008 roku, gdy według oficjalnych danych AWPL zabrakło 0,1 procenta do progu, przecież tam na pewno też było oszustwo. Ale jak to wykazać, gdy praktycznie wszyscy, litewskie partie, rząd i prezydent, są wrogo nastawieni do Polaków i AWPL?

  3. mariusz67
    mariusz67 :

    Jeśli doszło do oszustw, co jest wielce prawdopodobne, to mamy wielki SKANDAL!!!
    Ale warto zwrócić uwagę jeszcze na inne sprawy. Jak to, że porównując rok 2012 i 2016, ogólna liczba wyborców spadła z 2 mln 600 tysięcy do 2 mln 500 tys. Spadła też frekwencja z 54 procent do 50. Skoro głosowało mniej osób, a wynik AWPL-ZChR jest taki sam, to obecnie nawet więcej wyborców oddało głos na polską partię. Ponadto w tych wyborach nie startował z polskiej listy Prunskus, który w 2012 roku przyciągnął pewną ilość litewskich głosów. Obecnie Prunskus startował sam, zdobył około 15 tysięcy głosów, co dało mu 1,2 procent poparcia.
    Tym samym, żeby zrównoważyć tę stratę głosów, na listę AWPL-ZChR musiało zagłosować więcej Polaków. Wszystkie te okoliczności sprawiają, że wynik AWPL-ZChR trzeba uznać za znakomity, tym bardziej że osiągnięty w warunkach… co najmniej mało komfortowych.

  4. anka
    anka :

    – Wybory 2016 przebiegły w bardzo dziwny sposób. Jest wielkie niezadowolenie u osób uczciwie pracujących, bo były elementy dość niejasne i dotychczas niespotykane. Często mówi się nawet o falsyfikacji. System komputerowy albo działał bardzo słabo albo wcale nie działał. Nawet kiedy działał, to falsyfikacja była bardzo widoczna, bo nie pasowały nawet niektóre dane arytmetycznie. Są również głosy, że falsyfikacja wyborów była przez system komputerowy, ale niestety nie wszystkie partie mają w całej Litwie swoich przedstawicieli w komisjach – powiedział Waldemar Tomaszewski.

  5. anka
    anka :

    – Udało nam się przekroczyć próg chociaż ten system działał przeciwko nam. Mieliśmy swoich mężów zaufania we wszystkich komisjach, gdzie zdobywamy dużą ilość głosów, natomiast tam, gdzie zdobywamy ich mniej, niestety nie mieliśmy żadnego wpływu na wynik. Tam jednak, jeżeli chodzi o falsyfikacje, niedużo tych głosów straciliśmy – powiedział W.Tomaszewski.

  6. anka
    anka :

    – Zamierzamy przede wszystkim ciężko pracować i realizować nasz program. Jest on bardzo ambitny i skierowany na ochronę praw każdego obywatela: sprawiedliwość społeczna, zwiększenie dochodów, polityka prorodzinna, większa sprawiedliwość w systemie sądownictwa i zwiększenie znaczenia samorządów na Litwie. Oczywiście dochodzą do tego sprawy związane z Polakami żyjącymi na Litwie oraz innymi mniejszościami narodowymi – wskazał lider AWPL-ZCHR.