Kancelaria Premiera zakupiła za publiczne pieniądze 400 albumów„Niepodległa 1918” wydanych przez byłego działacza Solidarności i kandydata PiS do Sejmu, Adama Borowskiego – wynika z maili wykradzionych ze skrzynki Michała Dworczyka. Borowski, który swego czasu deklarował, że wspierałby Ukrainę nawet gdyby zażądała Przemyśla i protestował przeciwko wprowadzeniu kar za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów, potwierdził autentyczność maili.

W sieci zamieszczono kolejne maile, które miały zostać wykradzione z prywatnej skrzynki mailowej szefa KPRM Michała Dworczyka. Ich temat dotyczył albumu „Niepodległa 1918”, który wydało wydawnictwo Volumen, należące do Adama Borowskiego. W latach 80. XX wieku był on działaczem NSZZ „Solidarność” i Solidarności Walczącej. W 2001 roku startował bez powodzenia do Sejmu RP z list Prawa i Sprawiedliwości, a także w 2019 roku. W 2006 roku został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Pełnił też funkcję „konsula honorowego” nieuznawanej „Czeczeńskiej Republiki Iczkerii”. Przy okazji dyskusji określa się jako „piłsudczyk”.

Z opublikowanych w internecie treści wynika, że Borowski miał problemy ze sprzedażą swojego albumu i w październiku zwrócił się w tej sprawie do Michała Dworczyka. Skarżył mu się, że „wiele firm i kolegów z różnych fundacji obiecało pomoc” przy wydaniu książki, jednak „jak to w naszym prawicowym środowisku jest w zwyczaju, nikt nie dotrzymał słowa”. Tłumaczył też, że musi sprzedać szybko 1000 albumów, „by nie popaść w kłopoty”. Były działacz Solidarności poprosił zatem Dworczyka, że zakupić „chociaż 500 egzemplarzy po 200 zł rocznicowego albumu”. Sugerował, żeby to Kancelaria Premiera dokonała zakupu. „Będziecie mieli rocznicowy przepiękny prezent. Może mam poprosić o to Mateusza? Jak myślisz?” – napisano w cytowanym mailu.

 

W odpowiedzi minister Dworczyk zasugerował mu skontaktowanie się z Magdaleną Tarczewską-Szymańską z KPRM i poproszenie jej o zakup 200 egzemplarzy „o ile mamy na to kasę”. Szacunkowo chodziłoby o około 40 tys. zł.

Zamieszczona w sieci korespondencja wskazuje, że transakcja doszła do skutki. Borowski miał stwierdzić, że premierowi Mateuszowi Morawieckiemu „album się bardzo podobał”, prosząc zarazem o zakup kolejnych 200 egzemplarzy, tłumacząc się koniecznością wywiązania się z należnych płatności m.in. dla drukarni. Dworczyk przystał na to, a KPRM kupiło łącznie 400 sztuk albumu “Niepodległa 1918”.

Portal Onet.pl skontaktował się w tej sprawie z Borowskim. Ten potwierdził autentyczność opublikowanych wiadomości. Przekonywał też, że „tego typu książki są bardzo potrzebne, bo przybliżają czytelnikom rzetelną wiedzę historyczną na temat naszego kraju” i wyraził żal, że „na polskim rynku wydawniczym jest ich tak mało”. Twierdził też, że często „podczas ważnej dla Polski rocznicy album przygotowany przez Volumen jest jedyną okolicznościową książką na tę okazję”.

-Nie mam sobie nic do zarzucenia – oświadczył Borowski. – Rządzący odbywają setki spotkań, w trakcie których obdarowują swoich gości różnymi prezentami czy pamiątkami – dodał. Przekonywał, że jego album był najpiękniejszym, jaki ukazał się na 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę i „doskonale nadawał się jako prezent”. – Czy lepiej, by premier swoim gościom w formie prezentów wręczał długopisy, kubeczki czy inne tego typu suweniry? – pytał Borowski. Oświadczył też, że „pewną liczbę egzemplarzy na prezenty zakupiła też Kancelaria Sejmu i Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych”. – Naprawdę, nie widzę w tym nic nieprzyzwoitego czy gorszącego.

Przypomnijmy, że Borowski jest też znany ze zdecydowanie proukraińskich poglądów i wspierania pomajdanowych władz w Kijowie. Ma na swoim koncie wypowiedź, w której dopuszcza wspomaganie Ukrainy, nawet gdyby ta była banderowska i wysuwała roszczenia terytorialne do Polski. W listopadzie 2014 roku podczas debaty zorganizowanej przez Centrum Edukacyjne „Powiśle” w Warszawie powiedział:

„Wyobrażam sobie czarny scenariusz – jest niepodległa Ukraina, obroniona przed Moskwą. Mamy wyzwolony Ługańsk, Donieck i odebrany Krym. I ta Ukraina staje się – nazwijmy to – banderowska. Dochodzi tam [do władzy] czarna sotnia, która mówi: chcemy Przemyśla. Ja w ogóle nie wierzę w to, żeby była jasność. Ale mówię: tak, będą tam banderowcy rządzić. Zgłoszą się do Polski – oddajcie nam Przemyśl, połowę Chełmszczyznyi tak dalej. To ja mówię tak, proszę Państwa: to mimo wszystko, gdyby ta hipoteza miała się spełnić, to ja od dzisiaj, tak jak do tej pory, wspomagam Ukrainę. Nawet gdyby ta hipoteza miała się spełnić”.

W 2018 roku Adam Borowski był jednym z sygnatariuszy listu otwartego liberalnych środowisk proukraińskich przeciwko wprowadzeniu kar za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów. List ten podpisali też m.in. Władysław Frasyniuk, Andrzej Friszke, Konstanty Gebert, Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Danuta Kuroń, Jarosław Kurski, Helena Łuczywo, Daniel Olbrychski, Janusz Onyszkiewicz, Józef Pinior, Jacek Poniedziałek, Andrzej Seweryn, Sławomir Sierakowski, Aleksander Smolar, Paweł Smoleński czy Magdalena Środa.

Czytaj więcej: Nie chcą penalizacji „kłamstwa wołyńskiego” – GW opublikowała ich list protestacyjny

onet.pl / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    Negowanie zbrodni wołyńskiej to oczywiste kłamstwo. Za kłamstwo o takiej randze powinna być kara, chyba że podpisujący się pochwalają te zbrodnie. Wówczas powinna być co najmniej infamia. Dzieci w szkołach powinny się uczyć, kto był za mordercami Polaków.