Podział sowieckiej spuścizny

W grudniu 1991 r. państwo które zajmowało 1/6 powierzchni ziemi zniknęło z map. Ale proces dezintegracji Związku Radzieckiego dopiero się zaczynał…

W sierpniu przypada czwarta rocznica pięciodniowej wojny rosyjsko-gruzińskiej z 2008 r. Jak zwykle wywołała ona wiele komentarzy. Ciągle toczy się dyskusja o tym, która ze stron konfliktu oddała pierwszy strzał. Porusza się tez temat odpowiedzialności za wojnę przywódców Rosji i Gruzji. Odpowiedzialności nie można zrzucić tylko na jedną stronę. Wszystko wskazuje na to, że Moskwa zareagowała na gruzińskie próby naruszenia status quo ustalonego jeszcze w latach 90.

Doszukiwanie się kto był złoczyńcą, a kto ofiarą przeszkadza jednak w szerszym zrozumieniu procesów politycznych, które doprowadziły do pięciodniowej wojny. Czas aby przestać patrzeć na ten konflikt jedynie przez pryzmat animozji pomiędzy Putinem a prezydentem Gruzji Michaiłem Saakaszwilim. Konsekwencje wojny, konflikty gruzińsko-osetyńskie i gruzińsko-abchazkie należy oceniać przez pryzmat rozpadu Związku Radzieckiego.

Zmiana perspektywy pomoże nam znaleźć odpowiedzi na ważniejsze pytania. Po rozpadzie ZSRR nauki polityczne w krajach postsowieckich zdominowała dziedzina zwana tranzytologią. Skupia się ona na procesie przechodzenia od rządów autorytarnych do demokracji, jednak pomija kwestie regionalne, etniczne i kulturowe.

W rzeczywistości, tworzenie nowych państw po upadku ZSRR nie oznaczało przejścia z autorytaryzmu do demokracji. Główną ideą tego procesu było stworzenie na ruinach quasi-federalnego molocha państw narodowych. Pierwszym krokiem po ogłoszeniu niepodległości było ustalenie granic, działania konsolidujące naród i tworzenie nowej tożsamości politycznej.

Nowe państwa musiały odpowiedzieć na parę kluczowych pytań, takich jak: ,,Kto będzie uważał państwo za swoje?” czy ,, Kogo należy uznać za obywatela, a kogo za obcego?”.

Tym samym, pod koniec XX wieku, nowe państwa Eurazji stanęły w obliczu problemów, które państwa Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej rozwiązały już pół wieku wcześniej. Po wielu problemach etnicznych (m.in. wypędzeniu Niemców Sudeckich, czy migracjach pomiędzy Turcja, Grecją i Bułgarią) społeczeństwa europejskie mogły ustalić własną polityczną tożsamość, która później ułatwiła demokratyzację.

W grudniu 1991 r. państwo które zajmowało 1/6 powierzchni ziemi zniknęło z map. Ale proces dezintegracji Związku Radzieckiego dopiero się zaczynał. Koniec komunizmu, ideologii łączącej wszystkich mieszkańców, zwiększył poczucie niezależności i determinację byłych republik ZSRR. Nowe państwa musiały udowodnić, że ich granice, pierwotnie wytyczone przez radzieckich urzędników, nie są fikcyjne oraz przekonać do swoich idei mniejszości narodowe. Nacjonalizm i populizm stały się normą.

Na początku lat 90 wybuchła seria konfliktów, wynikających ze sprzecznych interesów nowych postsowieckich republik. Krótki spokój nie ostudził zapędów ani nie chęci zemsty. Strony, które uważały się za przegranych dążyły do ponownego wybuchu konfliktów.

Tak było w Czeczenii w latach 1999-2000 oraz w Gruzji w 2004 r. Jednak w Gruzji to rząd centralny okazał się przegranym. Porównując problemy z separatystami w Rosji w Gruzji można dostrzec słabość Tbilisi. Władze Gruzji przejęły rosyjski sposób postępowania z mediami i opozycją, ale nie potrafiły obmyślić dalekosiężnej strategii geopolitycznej.

Nawet po wydarzeniach z 2008 r. dawne granice wewnątrzpaństwowej wytyczone jeszcze przez Partię Komunistyczną nie stały się stabilnymi granicami międzypaństwowymi. Proces dzielenia postsowieckiej spuścizny jeszcze się nie zakończył. Ponadto po pięciodniowej wojnie Abchazja i Południowa Osetia zostały na wpół uznane przez społeczność międzynarodową. Stały się wzorem dla innych regionów, które ciągle czekają na oficjalne uznanie. I z pewnością to jest główny rezultat pięciodniowego konfliktu zbrojnego. Tylko zakończenie wszystkich sporów granicznych i osiągnięcie kompromisu pozwoli pożegnać się z sowieckim dziedzictwem w Eurazji.

Siergiej Markedonow

Źródło: “The National Interest”

Autor jest pracownikiem Center for Strategic and International Studies (CSIS) w Waszyngtonie.

Tłum. Szymon Dolata

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply