Związek Polaków na Białorusi zapowiedział zaskarżenie decyzji władz grodzieńskiej dzielnicy, która zmusiła do wyjazdu dwóch polskich nauczycieli pracujących dla działającej przy ZPB szkoły społecznej.
W poniedziałek poinformowaliśmy o decyzji Wydziału Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego Grodna, który zobowiązał dwóch nauczycieli z Polski, Małgorzatę i Tomasza Banaszkiewiczów, do opuszczenia terytorium Białorusi. Małżeństwo pracowało dla Szkoły Społecznej przy ZPB im. Króla Stefana Batorego w Grodnie. Polska organizacja zamiesza zaskarżyć decyzję urzędników dzielnicowych.
“Przeprowadziliśmy konsultacje z prawnikiem, który potwierdził, że istnieją podstawy, aby zaskarżyć decyzję nawet jako niezgodną z prawem białoruskim” – prezes ZPB, Andżelika Borys powiedziała portalowi Znadniemna.pl.
Zgodnie z przepisami Związek odwoła się od decyzji urzędników dzielnicy leninowskiej do regionalnego Grodzieńskiego Wydziału Obwodowego Spraw Wewnętrznych. Jeśli także urząd obwodowy uzna wydalenie polskich nauczycieli za prawidłowe, ZPB chce się odwołać do sądu.
W połowie września br. polski minister edukacji Dariusz Piontkowski spotkał się w Mińsku ze swoim białoruskim odpowiednikiem Iharem Karpienką. Rozmowy dotyczyły rozszerzenia skali nauczania języka polskiego w białoruskich szkołach publicznych. Dotychczasowe negocjacje nie przynosiły efektów.
Na Białorusi, gdzie mieszka co najmniej 295 tys. Polaków, działają tylko dwie szkoły publiczne z polskim językiem nauczania – w Grodnie i w Wołkowysku. Nawet ich działalność jest ograniczana poprzez ograniczanie liczby dzieci przyjmowanych do pierwszych klas. Jeszcze w 2015 r. władze zlikwidowały ostatnią grupę przedszkolną w której wychowanie było prowadzone w języku polskim. Dlatego powstają szkoły społeczne, zakładane zwykle przez organizacje miejscowych Polaków, które zaspokajają częściowo zapotrzebowanie miejscowej polskiej społeczności na nauczanie w języku polskim. Jednak także on mają problemy z funkcjonowaniem.
W lutowym wywiadzie dla PAP przewodniczący izby wyższej białoruskiego parlamentu i były premier, Michaił Miasnikowicz negatywnie ocenił funkcjonowanie oświaty publicznej w języku polskim. Wypowiadał się w ten sposób rozpoczynając kolejną wizytę w Warszawie. Choć dyplomacja białoruska powtarzała, że ograniczeń w naborze dzieci do polskich szkół nie będzie, także w bieżącym roku także nie przyjęto wszystkich dzieci jakie zostały zgłoszone do pierwszych klas polskiej szkoły w Grodnie.
Rząd Białorusi zaakceptował też projekt nowelizacji ustawy oświatowej, który w przypadku uchwalenia przez białoruski parlament będzie oznaczał rusyfikację bądź białorutenizację nauczania w polskich placówkach. O zagrożeniach z związanych z projektem nowego Kodeksu Oświatowego pisaliśmy już w zeszłym roku. Szczegółowo wyjaśniał ich charakter dla naszego portalu zasłużony polski działacz społeczny z Grodna, Wiesław Kiewlak.
znadniemna.pl/kresy.pl
Wcale nie trudno się domyślić, że PIS chce by w Polskich szkołach na Białorusi nauczano wg nowych programów nauczania wprowadzonych przez naszą arcyminister Zalewską. Polacy na Białorusi mają Białoruskie obywatelstwo. Tam mieszkają i tam współtworzą miejscowe społeczności. Nikt rozsądny na Białorusi nie pozwoli sobie na nauczanie wg nowo pisanej w Polsce historii. Historii która pośrednio opluwa również naród Białoruski.
Cha, cha, cha. Wywrotowców i nauczycieli PIS-owskiej ideologii za d…ę i poszli wont.
tadek195 – z czego się rżysz komunisto, wara tobie od narodu polskiego, nie będziemy tolerować żadnego satanistycznego białoruskiego nauczania i pamiętaj, że Grodno to polskie miasto tak dzielnie bronione przeciw bolszewii we wrześniu 1939 r. Zdrowo dostaliście wtedy w dupę a jak trzeba to jeszcze dostaniecie. Wtedy za zdradę była kara śmierci była stosowana, teraz też powinna być