„Kanclerz Merkel nie musi mówić niemieckim mediom jak mają pisać. Wystarczy, że jakiś jej urzędnik powie, jak rząd to widzi i oni już wiedzą, co mają pisać” – w rozmowie z Kresami.pl Rafał Ziemkiewicz skomentował działania Niemiec i niemieckich mediów wobec Polski w kontekście doniesień o tym, że w niemieckim MSZ miano uczyć dziennikarzy, jak szkalować Polskę.

Jak podał wczoraj “Super Express”, w jednym z departamentów niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych miało dojść do spotkania z przedstawicielstwem władz z dziennikarzami. Mieli być podczas niego instruowani, jak mają pisać o Polsce i rządzie PiS. Przekazano im m.in., że mają używać sformułowań: „Putinowski model władzy” czy „dziki Wschód”.

Przeczytaj: W niemieckim MSZ uczą dziennikarzy jak szkalować Polskę

„Polska jest w tej chwili dyscyplinowana”– mówi publicysta Rafał Ziemkiewicz w rozmowie z Kresami.pl. „Na Zachodzie panuje przekonanie, że większość Polaków bardziej słucha autorytetu instytucji unijnych i zagranicy, w tym także Niemiec jako głównego sponsora polskich konsumentów, niż własnego rządu. To przekonanie wynika z faktu, że tamtejsze elity praktycznie rzecz biorąc mają tutaj kontakty wyłącznie po stronie establishmentu III RP, który czuje się związany z Okrągłym Stołem. A ten establishment jest głęboko przekonany, że nawet jeśli jego autorytet zawiódł i Polacy już ich słuchać przestali, to jeżeli bardzo stanowczo zostaną pouczeni przez Niemców, Belgów, Amerykanów, to wtedy zrobią to, czego się po nich oczekuje – wymówią posłuszeństwo władzy, którą sobie sami wybrali i się przeciwko niej zbuntują”.

Zdaniem Ziemkiewicza, takie nastawienie to raczej „chciejstwo” obalonych elit, „ale Zachód, zdaje się, wciąż bierze za dobrą monetę ich zapewnienie, że jeśli tylko na Polskę mocno nacisnąć, to spotka się z nim również wybuch wewnętrznego sprzeciwu przeciwko rządowi PiS, jako temu, który nas konfliktuje z Europą – czytaj: z Niemcami”.

Według publicysty jest to wywodzone z okresu 2005-2010, gdy ogólnie polskie społeczeństwo w ten sposób się zachowywało. „Uważano, że postawa grzeczna, postawa rozpłaszczenia gwarantuje nam pieniądze z UE. Rzeczywiście działał taki silny argument, że jak się ten Kaczyński będzie stawiał, to nas z tej Unii wyrzucą. A jak nas wyrzucą z UE, to będzie bieda – nie będzie tych supermarketów, kredytów, promocji itd.”– mówi Kresom.pl Ziemkiewicz.

Dodaje, że jego zdaniem to się jednak zmieniło i obecnie Polacy myślą inaczej. „Ale w tej chwili jest to testowane. Elementem tego, poza tym, że przyjeżdżają do nas różni rewizorzy z UE i Ameryki, aby naciskać na rząd, by robił różne rzeczy w ich interesie – niekoniecznie w naszym – jest mocne atakowanie Polski w mediach zagranicznych. W oczekiwaniu, że te ataki zmienią sposób myślenia polskiej opinii publicznej”.

„Na tego typu spotkaniach nie mówi się otwarcie takich rzeczy”– mówi Ziemkiewicz, odnosząc się bezpośrednio do doniesień „Super Expressu”. „Nie sądzę, żeby jakiś urzędnik usiadł i wpływowym osobom z tych koncernów prasowych powiedział: „macie pisać tak i tak”. Oni po prostu siadają i mówią: „my widzimy tę rzeczywistość tak i tak”. A wszystkim tym mediom – tak naprawdę czterem koncernom, niemieckim odpowiednikom Agory – kanclerz Merkel nie musi mówić, co mają pisać. Wystarczy, że jakiś jej urzędnik powie, jak rząd to widzi i oni już wiedzą, co mają pisać. I to idzie w dół – aż do jakiś małych wyrobników, których tekst albo zyskuje akceptację kierownictwa albo nie”.

Dla Ziemkiewicza jest oczywiste, że niemieckie media są częścią systemu państwa i służą jego interesom, a państwo z kolei służy interesom swoich przedsiębiorstw. „Jeżeli zyski niemieckich sieci sklepów są zagrożone różnymi projektami polskich władz, niemieckie banki są zagrożone w swych zyskach, to wszystkie te interesy są połączone”– zaznacza publicysta. „Szczerze mówiąc, to jest normalne i chciałbym, żeby np. w taki sposób działano w Polsce. Żeby np. polskie media kierowały się interesem Polski, a nie tym, że jeden czy drugi może dostać zaproszenie na stypendium zagraniczne i dostanie tam banana i garść paciorków szklanych jak będzie się to, co to medium robi za granicą”.

Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaksar
    jaksar :

    Pan Ziemkiewicz zbytnio upraszcza tematykę by wskazać winnego krytyki niemieckiej pod adresem polskiego rządu w kontekście TK, Sądownictwa , mediów itp…
    Po pierwsdze, jeżeli rządy nie będą zawłaszczały mediami ważnymi dla bytu demokratycznego pasństwa nie będą musiały obawiać się krytyki. To, że media niemieckie w większości zgadzają się z poglądami co niektórych polityków niemieckich nie jest dow2odem, że prasa niemiecka jest zależna od rządu i wykonuje jego polecenia. Tak prowadzi się politykę tylkow pisowskiej Polsce, kto nie popdporządkowywuje się tenm wylatuje… mało dz8iennikarzy straciło stanowiska w mediach publicznych tylko dlatego, że krytykowały PiS?
    W Niemczech bardzo czŁsto media ujawniają błędy rządu, prowadzą publiczną dyskusję nad podejmowanymi uchwałami ale rząd niemiec nie zmienia ich po nocnym posiedzeniu. Zanim dojdzie do podjęcia uchwał najpierw o tym się dyskutuje po czym następuje głosowanie. Rząd niemiec ma możliwość egzekwowania pewnych zapoisów wg własnej interpretacji bez zgody całego Bundestagu, tak było w sprawie Immigrantów gdzie decyzja zapadała w ścisłym gronie rządzącej koalicji. Zresztą, nawet tutaj są różnice, np. pomiędzy SPD a CSU które wymusiły nowe konsultacje i wprowadzenie tzw. 2-pakietu azylowego nieco obcinającego swobodny napływ do niemiec immigrantów.
    Pissowcy politycy mają ten zwyczaj, że zawsze za swoją mizerę obarczają innych. Jak nie Po to KOD jak nie KOD to opozycja jak nie opozycja TK, RPC, Poganie, barbarzyńcy, inny sort Polaków a jak nie to, to niemcy jak nie niemcy to komisja Wenecka, jak nie komisja wenecka to Rosja jak nie Rosja to niechętna Polsce Unia Europejska…. zawsze jest ktoś inny winny tylko nie PiS !