“Wiadomo, że Tomaszewski nie będzie prezydentem, ale musimy pokazać Litwinom, że my tu jesteśmy i walczymy o swoje prawa. Grunt, aby robić to kulturalnie. Nie tak jak Rosjanie na Ukrainie. Ale kulturalnie musimy zachowywać się nie tylko my, ale i Litwini”.
W wyborach prezydenckich Polacy dają przykład Rosjanom na Ukrainie, jak bronić swoich praw.
Robert Mickiewicz, redaktor naczelny “Kuriera Wileńskiego”, opisuje rzeczywistość Wileńszczyny na przykładzie podwileńskiego Czarnego Boru:
“Dzisiaj, jak mówią miejscowi, Czarny Bór to typowa Wileńszczyzna. Jednak w porównaniu z czasami, gdy rozgrywała się tu akcja „Drogi donikąd”, nieco się zmienił skład narodowościowy. Polacy to dzisiaj już tylko 60 proc. mieszkańców, 20 proc. to Litwini i pozostałe 20 to Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy”.
“Droga donikąd” to jedno z dzieł słynnego pisarza Józefa Mackiewicza, którego akcja toczy się właśnie w Czarnym Borze. Pochodzą stąd również takie postacie jak św. Urszula Ledóchowska, która wielokrotnie odwiedzała Czarny Bór i która założyła tu klasztor Sióstr Urszulanek, oraz błogosławiony ks. Michał Sopoćko, który podczas II wojny światowej ukrywał się w Czarnym Borze przed gestapo.
“Nasza miejscowość niczym się specjalnie nie różni od reszty Wileńszczyzny. Podobne biedy i radości jak i w innych podwileńskich miejscowościach. Tak samo walczymy o zachowanie polskiego szkolnictwa, o prawa do pisowni naszych nazwisk po polsku, o polskie tabliczki z nazwami ulic” – mówi Renata Adamowicz, przewodnicząca miejscowej komisji wyborczej. Wczoraj na Litwie wybierano prezydenta kraju.
“O dziwną rzecz pan pyta, na kogo głosowaliśmy. Na swego” – mówi jedna z głosujących.
Tereny te to bastion Akcji Wyborczej Polaków na Litwie:
“Rzeczywiście od odzyskania przez Litwę niepodległości przed blisko 25 laty tu, jak i na reszcie Wileńszczyzny, głosują na „swoich”. Swoi to Akcja Wyborcza Polaków na Litwie i jej prezes Waldemar Tomaszewski, który już drugie wybory z rzędu ubiega się o najwyższy urząd w państwie” – pisze Robert Mickiewicz.
“Wiadomo, że Tomaszewski nie będzie prezydentem, ale musimy pokazać Litwinom, że my tu jesteśmy i walczymy o swoje prawa. Grunt, aby robić to kulturalnie. Nie tak jak Rosjanie na Ukrainie. Ale kulturalnie musimy zachowywać się nie tylko my, ale i Litwini” – mówi Stanisław, który przyszedł do lokalu wyborczego z trójką dzieci.
Wg niego Polacy mogą stanowić wzór dla Rosjan na Ukrainie:
“Wiem, u nas też było różnie. Moja matka pracowała jako ekspedientka w sklepie. Na początku lat 90. wyrzucono ją z pracy za to, że rzekomo słabo znała litewski. I takich przypadków było mnóstwo. Ale to jednak nie powód, by chwytać za broń i atakować władzę” – mówi.
Czy boją się Rosji? Na to pytanie odpowiadają przewrotnie:
“A dlaczego musimy bać się jej. Przecież już żyliśmy pod Rosją. I jakoś tam było. Przynajmniej na pewno było więcej porządku niż teraz” – wyjaśniają.
Wg mieszkańców Czarnego Boru, nowe władze na Ukrainie popełniły błąd w polityce wobec mniejszości językowych, co bezwzględnie wykorzystała Rosja:
“Jasne, że Rosjanie nie musieli tak robić, ale jednak to Ukraińcy dali im powód, zabraniając rosyjskiego. I Putin to wykorzystał. Grunt, nie prowokować Rosjan i wszystko będzie w porządku” – twierdzą.
Miejscowi Polacy nie znają jednak Mackiewicza. Więcej mówi im nazwisko Puszkina, którego dzieła znają i które czytali w rosyjskiej szkole. Wkrótce jednak nieznajomość Mackiewicza ma się odejść do przeszłości. Miejscowy samorząd planuje odrestaurowanie dworu, w którym mieszkał pisarz. Ma tam powstać muzeum poświęcone Mackiewiczowi.
rp.pl/Kresy.pl
Tak trzymać kochane Wilniuki!