Zdaniem Jacka Sasina, wicepremiera i ministra aktywów państwowych, „nie ma mowy, żeby wyłączyć pracę kopalni” w Turowie. Tłumaczył, że wykonanie postanowienia TSUE w tej sprawie byłoby katastrofalnym ciosem w polską energetykę.

We wtorek wicepremier i minister aktywów państwowych, Jacek Sasin, powiedział podczas konferencji prasowej w Bogatyni, że nie ma możliwości, aby „takie postanowienie TSUE zostało wykonane”. Odniósł się w ten sposób do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, nakazującego natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopali Turów. Sasin podkreślił też, że Polska ma rację w sporze z Czechami dotyczącym tej sprawy.

– Nie ma mowy, żeby wyłączyć pracę kopalni, żeby takie postanowienie zostało wykonane. Wykonanie go byłoby katastrofalnym ciosem w polską energetykę, w polską gospodarkę – podkreślił wicepremier. – Elektrownia w Turowie produkuje 8 proc. energii w Polsce, to jest coś, co decyduje o zrównoważonym bilansie energetycznym w Polsce i w żaden sposób nie możemy z tej energii zrezygnować.

 

Zdaniem Sasina, wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów i wyłączenie tamtejszej elektrowni pociągnęłoby dla gospodarki i lokalnej społeczności „katastrofalne skutki społeczne i ekonomiczne”. Zaznaczył, że odbiłoby się to na życiu 80 tys. osób, które utrzymują się dzięki temu, że członkowie ich rodzin pracują w tym zakładzie. Przypomniał, że państwo polskie jest współwłaścicielem kopalni i stąd rząd chce, żeby kopalnia i elektrownia działały co najmniej do 2044 roku, gdy wygasa aktualna koncesja.

Według wicepremiera, Polska jest na dobrej drodze, by doprowadzić do końca proces porozumienia z Czechami w sprawie kopalni w Turowie i liczy na to, że to się powiedzie.

Wiceszef Ministerstwa Aktywów Państwowych Artur Soboń powiedział, że Polska prowadzi dialog zarówno z czeskimi władzami, jak i z przedstawicielami lokalnego samorządu. W poniedziałek podpisano protokół określający ramy przyszłej umowy polsko-czeskiej ws. Turowa. Soboń zaznaczył, że umowa ta przewiduje m.in. wycofanie skargi przez Czechy. Jednocześnie, zakłada ona wdrożenie w kolejnych dekadach projektów inwestycyjnych, monitorowanie środowiska czy powołanie wspólnych grup roboczych.

Jak powiedział prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski, PGE działa w oparciu o „koncesję popartą wieloletnimi negocjacjami”. Zaznaczył też, że zarządzana przez niego spółka „zobowiązała się do działań, które już wykonaliśmy”, choć miała na to jeszcze dwa lata.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

– Zakończyliśmy budowę ekranu oddzielającego naszą kopalnię, (…) zadeklarowaliśmy też wybudowanie wału, który będzie odgradzał ją od miejscowości przygranicznej. W ostatnich latach wydaliśmy kilkaset mln zł na instalacje prośrodowiskowe – mówił Dąbrowski. Zwrócił też uwagę, że w promieniu kilkudziesięciu kilometrów działa kilkadziesiąt kopalń.

Zobacz także: Prezes PGE: kopalnia Turów prowadzi działalność odkrywkową zgodnie z prawem, nie możemy natychmiast zakończyć wydobycia

W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zobowiązał Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Decyzja TSUE była spowodowana skargą Czech, które uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.

Premier Mateusz Morawiecki informował w poniedziałek wieczorem, że Polska i Czechy są bardzo bliskie porozumienia, a Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE . We wtorek wspomnianej informacji zaprzeczył czeski premier Andrej Babis. Oświadczył, że nie wie nic w sprawie porozumienia dot. Turowa, a Czechy nie wycofają skargi. Zdaniem polskiego rządu doszło do „przeinaczenia”.

PAP / rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply