Małżonka urzędującego prezydenta nie widzi problemu w tym, że po 2004 roku 2,2 miliona Polaków wyjechało z ojczyzny.
Na falach Radio Zet Anna Komorowska odnosiła się do kampanijnych spacerów małżonka po ulicach Warszawy w trakcie któych temat masowej emigracji zarobkowej pojawiał się dość często – “Świat stał się bardzo bliski. Ja bym emigracji za pracą nie traktowała w kategorii dramatu. To jest też jakaś szansa. Zależy, jak się człowiek urządzi i czy nie jest to akt desperacji” – powiedziała. Jak dodała – “Myślę, że zrobiła się moda na bombardowanie urzędującego prezydenta. A przecież nic takiego nie stało się w ostatnich trzech miesiącach, mąż nie stał się innym człowiekiem”.
wprost.pl/kresy.pl
Według Anny Komorowskiej emigracja to nie dramat w TAKIM RAZIE SPAKOWAĆ WALIZKI I PASZŁA WON.
Wyrzucanie Żydów z Europy to już przeszłość. Dziś Pierwsza Dama (żydowskiego pochodzenia, jak żony Dudy i Sikorskiego) kpi z wyludniania Polski.
Jakbyś locho musiała zostawić Żonę i małe dziecko, ponieważ rząd jest przeciwko obywatelowi, takiej śpiewki by nie było. Ale ty żresz za nasze (co widać) i nie przejmujesz się nawet tym, że twój stary to tuman i analfabeta. Kurwa czy w tym dworze nie ma ani jednego dietetyka?!!!
Rodzina lochy rojer ma bogata przeszlosc.Komuchy,stolki w Urzedzie bespieczenstwa publicznego,pzpr.Jozefa Deptula i Jan Dziadzia dzialali przeciwko Polakom.
Jej mama jest prawie 30 lat poza Polską, jednak czy na emigracji? Z tego co pamiętam, nazywa się to “prawem powrotu”.