Urzędujący prezydent USA Donald Trump odrzuca twierdzenia mediów o zwycięstwie jego oponenta, Joe Bidena. Zaznacza, że wybory jeszcze się nie zakończyły i twierdzi, że to on jest ich zwycięzcą, zaś podczas liczenia głosów dochodziło do nieprawidłowości.

Jak pisaliśmy, w sobotę wieczorem amerykańskie media podały, że Joe Biden, kandydat Partii Demokratycznej, pokonał w wyborach prezydenckich w USA ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa. Komunikaty amerykańskich mediów bazują na twierdzeniu, że kandydat Demokratów zwyciężył w Pensylwanii, która zapewnia 20 głosów elektorskich. Zwycięstwo przyznały już Bidenowi takie wielkie stacje, jak CNN, NBC i Fox News oraz agencja Associated Press.

Niedługo po tym oświadczenie wydał prezydent Trump. Zaznaczył, że wybory prezydenckie w USA faktycznie jeszcze się nie zakończyły. Zapowiedział też, że w poniedziałek jego sztab zacznie składać pozwy w sądach.

„Wszyscy wiemy, dlaczego Joe Biden spieszy się z tym, by fałszywie uznać się za zwycięzcę i dlaczego zaprzyjaźnione z nim media tak bardzo mu w tym pomagają: oni nie chcą, by prawda została ujawniona” – przekazał Trump w oświadczeniu cytowanym przez agencję Reuters.

Wcześniej na informacje o powiększającej się przewadze Bidena zareagował oskarżeniami o nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Zamieścił je na Twitterze, który wciąż konsekwentnie ukrywa jego wpisy.

„Dziesiątki tysięcy głosów otrzymano nielegalnie po godzinie 20 we wtorek, w dzień wyborów, co całkowicie i łatwo zmieniło wyniki w Pensylwanii i niektórych innych wrażliwych stanach. Osobna sprawa, to że setek tysięcy głosów niezgodnie z prawem nie pozwolono obserwować [tj. kontrolować przy liczeniu – red.]” – pisał Trump na Twitterze niedługo przed tym, jak amerykańskie media ogłosiły zwycięstwo jego rywala.

Amerykański prezydent uważa też, że podczas liczenia głosów „działy się złe rzeczy” i „złośliwie i bezwstydnie” nie pozwolono na transparentność.

„Ciągniki zablokowały drzwi a okna zakryto grubymi kartonami, żeby obserwatorzy nie mogli zaglądać do pokoi, gdzie liczono głosy. Złe rzeczy działy się w środku. Miały miejsce wielkie zmiany!” – zaznaczył. „Podczas gdy obserwatorzy nie byli dopuszczani do pomieszczeń, w których liczono głosy, ludzie krzyczeli ‘przestańcie liczyć!’ i ‘domagamy się przejrzystości!’”.

„Wygrałem te wybory, wielką przewagą!” – twierdził amerykański prezydent w kolejnym wpisie. Po paru godzinach zamieścił parę kolejnych wpisów:

„Obserwatorów nie dopuszczono do pomieszczeń, gdzie liczono głosy. Wygrałem te wybory, zdobyłem 71 mln legalnie oddanych głosów. Złe rzeczy działy się, których nie pozwolono zobaczyć naszym obserwatorom. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Miliony pocztowych arkuszy wyborczych wysłano ludziom którzy nigdy o nie nie prosili! 71 mln legalnych głosów. Najwięcej na urzędującego prezydenta kiedykolwiek!”.

Joe Biden już wcześniej odniósł się do komunikatów medialnych na temat swojego zwycięstwa. „Jestem zaszczycony zaufaniem, jakim obdarzyli mnie Amerykanie” – powiedział. W sobotę amerykańskie media poinformowały, że Biden zdobył już łącznie 273 głosy elektorskie. Wynik ten będzie najprawdopodobniej wyższy po ogłoszeniu rezultatów głosowania w Arizonie, Nevadzie i Georgii.

Zobacz także: Łukaszenka o amerykańskich wyborach prezydenckich: „żenujące widowisko, kpina z demokracji”

Reuters / Twitter / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply