Donald Trump pozostawił sekretarzowi obrony Jamesowi Mattisowi możliwość rozpatrzenia każdego przypadku przyjmowania osób transpłciowych z osobna.
W krótkim oświadczeniu, które zostało opublikowane w piątek Trump zaznaczył, że osoby transpłciowe, które mogą potrzebować intensywnego leczenia, w tym leków lub operacji, są zdyskwalifikowane ze służby w wojsku, z wyjątkiem nadzwyczajnych okoliczności. Jednocześnie napisał: Uchylam moje memorandum z 25 sierpnia 2017 roku, dotyczące osób transpłciowych w armii.
Minister obrony i minister bezpieczeństwa narodowego będą mogli wykorzystywać swe uprawnienia w zakresie wdrażania wszelkich decyzji dotyczących służby osób transpłciowych w siłach zbrojnych – zaznaczył Donald Trump.
ZOBACZ TAKŻE: Trump cofa kontrowersyjną „transpłciową” dyrektywę Obamy
W 2016 roku ówczesny minister obrony Ash Carter oświadczył, że osoby transpłciowe, które służą już w wojsku, nie muszą dłużej tego ukrywać, a także nakazał opracowanie przepisów, które pozwolą na rekrutację osób transpłciowych od 1 lipca 2017 roku. Mattis 30 czerwca ub.r. zapowiedział odroczenie wdrożenia tych regulacji o sześć miesięcy.
Pod koniec lipca 2017 roku Trump napisał na Twitterze, że zamierza zakazać osobom transpłciowym służby w armii Stanów Zjednoczonych w jakimkolwiek charakterze.
W piątek wieczorem Pentagon opublikował dokument adresowany przez sekretarza obrony do szefa państwa. Mattis zawarł w nim rozróżnienie pomiędzy osobami transpłciowymi, które chcą zmienić płeć lub już to zrobiły, a tymi, które identyfikują się jako osoby innej płci niż ta, z którą się urodziły, ale jeszcze nie przeprowadziły zabiegów mających na celu zmianę płci. Te pierwsze osoby nie będą miały odbycia służby w armii.
Kresy.pl / interia.pl
No to kłamał przed wyborem. I tyle w temacie.