Zdaniem ministra Witolda Waszczykowskiego, francuska gospodarka nie jest dziś w stanie konkurować z prężnymi gospodarkami wielu krajów europejskich, w tym również z Polską. Brak Polski na trasie wizyt prezydenta Francji w naszym regionie tłumaczy zaś chęcią zrównoważenia „licznych kontaktów” z Polską.

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski skomentował na antenie Radia Maryja sprawę trwających wizyt prezydenta Francji w krajach Europy Środkowej. W tym tygodniu Emmanuel Macron odwiedzi Austrię, Rumunię i Bułgarię. Jednak w planach wizyt nie ma Polski i Węgier. Zdaniem opozycji, pokazuje to marginalizację Polski na arenie międzynarodowej.

– Francuska gospodarka nie jest w tej chwili w stanie konkurować z prężnymi gospodarkami wielu krajów europejskich, w tym również z Polską – stwierdził Waszczykowski.

Szef MSZ przekonuje jednak, że Francja i Polska mają za sobą “liczne kontakty”. Jego zdaniem, poprzez taki a nie inny wybór państw Macron „chce zrównoważyć te kontakty spotkaniami z innymi państwami naszego regionu”, z którymi dotąd takich kontaktów nie było.

Waszczykowski uznał również, że kolejnym powodem decyzji Macrona, by nie odwiedzać teraz Polski,  jest “brak konkurencyjności gospodarki francuskiej” oraz chęć “ograniczenia naszych możliwości działania na wspólnym rynku europejskim”.

– Tydzień pracy dla wielu pracowników francuskich wynosi cztery, góra pięć dni pracy – stwierdził szef polskiej dyplomacji. – W związku z tym zamiast zmusić francuską gospodarkę do konkurencyjności z gospodarkami innych krajów, prezydent Macron wymyślił sposób, aby ograniczyć nasze możliwości działania na wspólnym rynku europejskim.

Raport “Doing Business 2017” przygotowanego przez Bank Światowy wskazuje, że Polska jest od Francji nieznacznie przyjaźniejsza dla biznesu (odpowiednio 24 i 29 miejsce).

Z kolei rządowy Portalu Promocji Eksportu stwierdza, że Francja należy do światowych potentatów gospodarczych i największych inwestorów zagranicznych. Zaznacza, że kraj ten jest piątą potęgą gospodarczą świata – po Stanach Zjednoczonych, Chinach, Japonii i Niemczech.

Macron w trasie

Wcześniej, przy okazji środowego spotkania z przywódcami Austrii, Czech i Słowacji, Macron stwierdził, że unijna dyrektywa o pracownikach delegowanych jest “zdradą europejskiego ducha”. Francuski prezydent próbuje też namówić przywódców państw Europy Środkowej do zaostrzenia unijnych przepisów dotyczących delegowania pracowników.

Wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański powiedział w rozmowie z PAP, że Grupa Wyszehradzka jest zjednoczona ws. pracowników delegowanych i usług transportowych. Zaznaczył, że Grupa ma w tej kwestii ma bardzo spójne stanowisko. Zdaniem Szymańskiego, rozmowy Macrona z szefami rządów Austrii, Czech i Słowacji w Salzburgu tego nie zmienią.

Przeczytaj: Nowa oś Berlin-Paryż zagrozi Grupie Wyszehradzkiej?

Po rozmowach kanclerz Austrii Christian Kern powiedział, że szefowie rządów Austrii, Francji, Czech i Słowacji opowiedzieli się za osiągnięciem porozumienia w sprawie pracowników delegowanych w UE do czasu unijnego szczytu w październiku.

– Taki kompromis byłby dobrą wiadomością dla Europy – powiedział premier Słowacji Robert Fico. Zaznaczył, że chciałby, aby dołączyły do niego Węgry i Polska, czyli kraje przeciwne zaostrzaniu zasad delegowania pracowników.

W czwartek Macron będzie rozmawiał z prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem i premierem Mihai Tudose, a w piątek spotka się z prezydentem i premierem Bułgarii – Rumenem Radewem i Bojko Borysowem.

Dyrektywa

W ub. roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 roku ws. delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Tym samym pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju Unii zarabiałby tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.

Takiemu pracownikowi przysługiwałaby zarówno płaca minimalna, jak i inne obowiązkowe składniki wynagrodzenia, np. premie czy dodatki urlopowe. Po przekroczeniu dwóch lat okresu delegowania, taki pracownik – zgodnie z propozycją KE – byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego. Przepisy te są bardzo niekorzystne m.in. dla polskich firm, które delegują prawie pół miliona pracowników.

Z kolei Francja, wspierana przez kilka krajów zachodnich, forsuje ograniczenie delegowania do 12 miesięcy. Macron i zachodni politycy twierdzą, że obecne rozwiązanie, wg którego firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia, to “dumping socjalny”.

Czytaj więcej: Macron zdeterminowany by ograniczyć napływ pracowników z Europy Środkowej

Przywódca Francji wcześniej poparł przygotowywaną przez Komisję Europejską dyrektywę o pracownikach delegowanych, która zobowiązuje pracodawców do zapewniania swoim pracownikom takiej zapłaty i dodatków jakie obowiązują w państwie do którego pracownik został wysłany. Ma to zniweczyć konkurencyjność na rynkach zachodnich polskich firm delegujących do państw zachodnich swoich pracowników. Dotyczy to przede wszystkim dobrze rozwiniętego polskiego sektora transportowego. Przeciw planom Komisji, popieranym przez Francję występuje polski rząd.

Money.pl / rp.pl / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Laszka
    Laszka :

    Abstrachujac od fachowosci ( a raczej jej braku) oceny sytuacji przez Pana Ministra, mam inne zdanie na niektore tematy. ( choc oczywiscie z ministrami nie moge sie rownac).Prezydent Francji nie pojechal do krajow, ktore w tej chwili odwiedza w celu poprawy gospodarki Francji. Austria z pewnoscia nie ma tam pracownikow delegowanych, wielkich firm transportowych, ktore sa konkurencja dla francuskich tez z pewnoscia nie. Czechy, Slowacja jesli juz to niewielu, a Bulgaria i Rumunia?? Nie sadze, zeby byly to jakies wielkie ilosci, jesli juz. W tej wizycie chodzi o szkodzenie Polsce (Rozlam V4) a takze zaszkodzenie idei Miedzymorza. Bo Austria jest moim zdaniem tylko w tym celu odwiedzana. Merkel nie moze teraz przed wyborami jakos specjalnie Polski zaatakowac, to wyslala “babcioluba”