Szwecja: policja interweniowała w sprawie „rasistowskich” tekstów na płycie o Pippi Pończoszance
Jeden z użytkowników biblioteki w mieście Boras uznał, że określenie „Król Murzynów”, użyte wobec ojca Pippi, może być obraźliwe.
Jedna z osób korzystających z biblioteki w szwedzkim mieście Boras złożyła doniesienie na policję po tym, gdy przypadkowo usłyszała, że w puszczanych tam przedszkolnym dzieciom przygodach Pippi Pończoszanki na CD ojciec głównej bohaterki jest nazywany „Królem Murzynów”. Zgłaszający skargę uznał, że może to godzić w dzieci o czarnym kolorze skóry. – podał w niedzielę portal Rzeczpospolitej.
Marie Gerdin, dyrektorka instytutu dziennej opieki, pokajała się za „smutny” incydent, który uznała za „niezgodny z wartościami przedszkola”. Jak powiedziała, zakładała, że materiały w bibliotece są „odpowiednie”. Zdarzenie doprowadziło do przejrzenia procedur placówki, tak aby „upewnić się, że to się nie powtórzy”. Biblioteka, podkreślając konieczność zachowania oryginalnych książek o Pippi Pończoszance, zapowiedziała jednocześnie podjęcie kroków, by dzieci nie miały kontaktu ze słowami mogącymi być obraźliwe. Kierowniczka biblioteki powiedziała, że czasy zmieniły się i dorośli powinni być świadomi, że wybierając dla dzieci książki napisane kilkadziesiąt lat wcześniej, mogą natrafić na „język i zdania na temat płci, które nie pasują do obecnych wartości”.
Sprawa zakończyła się na sporządzeniu przez policję raportu dla sędziego. Uznano, że sprawie nie będzie nadawany dalszy bieg.
Rzeczpospolita przypomina, że w wydanych w latach 1945-48 czterech pierwszych książkach Astrid Lindgren o Pippi Pończoszance ojciec dziewczynki był nazywany „Królem Murzynów” a ona sama „Murzyńską księżniczką”. W kolejnych wydaniach książek „obraźliwe” określenie ojca tytułowej bohaterki zamieniono na „Król Południowego Pacyfiku”. Dziennik przypomniał także, że w 2011 roku córka Lindgren odrzuciła odrzucenia wobec jej matki o rasizm.
PRZECZYTAJ: Szwecja: stare wydania Pippi Pończoszanki niszczone z powodu rasizmu
Kresy.pl / rp.pl
Kończy się ten kraj, nic dziwnego, że ludzie stamtąd spieprzają.
Na miejscu tego sygnalisty nie zadowoliłbym się jednak takim rozstrzygnięciem i stanowczo zażądałbym posunięć radykalnych. Publiczne spalenie wszystkich nieprawomyślnych książek wiele by nauczyło…zwłaszcza dzieci.
zgadza się! publiczne palenie książek o przygodach Pipi to czyn godny lewackiej szwecji. Następne w kolejności Muminki!