– Gdy dochodzi do kluczowych interesów narodowych takie kraje jak Francja, Niemcy nie wahają się o nie dbać. Teraz, kiedy jest problem, domagają się solidarności od nas. Tylko, że nas nie stać na rzesze emigrantów – powiedział w TVP Info Adam Bielan.

Solidarność europejska leży na dnie Bałtyku pod postacią Gazociągu Północnego. Gdy dochodzi do kluczowych interesów narodowych takie kraje jak Francja, Niemcy nie wahają się o nie dbać–Bielan .

Polityk zwrócił uwagę, że wcześniej z naszym zdaniem się nie liczono.

W sprawie Ukrainy rozmowy nie odbywały się wewnątrz Unii Europejskiej, tylko w ramach tzw. formatu normandzkiego. Polska nie jest do tych rozmów zaproszona. Teraz, kiedy jest problem, bogate kraje Europy Zachodniej domagają się solidarności od nas. Tylko, że nas nie stać na rzesze emigrantów– stwierdził polityk Polski Razem. – Z problemem uchodźców mamy do czynienia na południu Europy. W momencie kiedy te osoby migrują z Grecji czy Włoch do Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii są tak naprawdę już imigrantami– mówił Bielan.

Jego zdaniem Polska nie może brać na swoje barki ciężaru, który chcą jej włożyć bogatsze kraje starej Unii.

Nasze społeczeństwo nie jest gotowe do podjęcia takiej decyzji. Jeżeli kanclerz Niemiec powiedziała kilka tygodni temu, że przyjmie wszystkich chętnych, to musi dziś wziąć odpowiedzialność za swoje słowa– podkreślił. – Jeżeli Niemcy z powodów demograficznych chcą zaprosić kilka tysięcy osób –proszę bardzo. Nie sądzę, żeby w Polsce była gotowość do tego– dodał Bielan.

tvp.info/KRESY.PL

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. poznaniak74
    poznaniak74 :

    Panie Bielan to powiedz pan o tym swoim kolegom z PiSu i “politycznych przystawek” skupionych wokół niego. Proszę także wspomnieć o tym Panu Prezydentowi Dudzie żeby podczas nastepnej wizyty w tzw. Starej Unii powiedział o tym bez ogródek jak robi to Pan Premier Orban, a nie wił się jak piskorz…

  2. kp
    kp :

    Nie wierzę! W Polsce zaczyna się dyskusja w przestrzeni publicznej z odwołaniem do argumentów, racji, korzyści i strat. Słowem język, jakiego debata publiczna III RP zasadniczo nie znała. Było tylko w kółko powtarzane zaklęcia UE, NATO i związane z tym terminy, jak choćby solidaryzm. Brawo!