Skrajnie lewicowy rząd Finlandii nie radzi sobie z kryzysem wywołanym epidemią koronawirusa. Walkę z epidemią utrudnia brak silnego przywództwa – komentują sytuację fińskie media.
Jak podał w niedzielę portal Helsinki Times, jeszcze kilka tygodni temu fińska premier Sanna Marin wraz z ministrem zdrowia Aino-Kaisą Pekonen przekonywały o braku ryzyka związanego z rozwojem epidemii koronawirusa na terenie Finlandii. Kobiety twierdziły, że nie ma potrzeby podejmowania trudnych dla społeczeństwa kroków i decyzji. Wówczas w kraju potwierdzone były jedynie dwa przypadki zakażenia koronawirusem.
Zobacz także: Koronawirus: Niemcy zamykają granice
W ubiegły czwartek przedstawiciele rządu ogłosili, że teraz nie można już zatrzymać epidemii w Finlandii. Można jedynie starać się spowolnić jej rozwój. Wówczas, w kraju było już ponad 240 potwierdzonych przypadków choroby COVID-19. Oficjalne liczby zakażeń są nieoszacowane, ponieważ wcześniej kryteria stosowania testu na koronawirusa zostały zaostrzone przez fińskie władze.
Niektóre z zaleceń wydanych przez rząd wyglądały na bezpodstawne. Na przykład premier Finlandii ogłosiła, że aby ktokolwiek został poddany testowi, najpierw zgodę musi wyrazić lekarz rodzinny po konsultacji ze specjalistą chorób zakaźnych.
Inną błędną i nielogiczną instrukcją wydaną przez rząd Marin było zalecenie aby wszystkie zgromadzenia poniżej 500 osób odbywały się w normalnym trybie. Premier zapytana przez dziennikarzy, z jakiego powodu za bezpieczną granicę została uznana właśnie ta liczba, udzieliła długiej odpowiedzi, którą po podsumowaniu sprowadzić można do tego, że jest to spowodowane przeczuciem.
Zobacz także: Merkel: Skutki koronawirusa mogą dotknąć 60 proc. Niemców
Można odnieść wrażenie, że przedstawicielki rządu wolały aby decyzje podejmowały lokalne struktury, ponieważ same bały się brania na siebie odpowiedzialności.
Jak stwierdził epidemiolog Alexis Kouros, rząd mógł zapobiec takiej skali epidemii. Na stronie Helsinki Times czytamy, że w swoich działaniach, władze opierały się jedynie na słowach doradców.
“Środki podjęte przez rząd były niewystarczające. Brakowało decyzji niezbędnych w obecnej sytuacji. Premier i inni ministrowie po prostu czytali zalecenia swoich urzędników nie do końca je rozumiejąc. Komunikaty nie zawierały praktycznie żadnych konkretnych decyzji podjętych przez rząd, a odpowiedzialność za działanie została przekazana władzom lokalnym, szkołom, pracodawcom i zwykłym ludziom. Premier i jej rząd bardziej bali się wyjść poza linię i dołożyli wszelkich starań, aby “przejść obok kryzysu”, zamiast podjąć aktywne działania, aby uniknąć tragicznej sytuacji obserwowanej w innych krajach. Przywództwo nie polega na bezmyślnym wykonywaniu uwag podwładnych, ale podejmowaniu odważnych działań w oparciu o informacje, które przekazują” – ocenił Kouros.
“Wydaje się, że strategia “czekaj i patrz”, którą podejmuje fiński rząd, mogłaby być zrozumiała, gdyby Finlandia była pierwszym krajem, który ucierpiał, i nie było wcześniejszych tragicznych doświadczeń z innych krajów. Jest to całkowicie głupia, nieodpowiedzialna i groźna dla społeczeństwa polityka. Widzieliśmy sytuację w Chinach, Iranie, Włoszech, Hiszpanii i wielu innych krajach. Prędkość wzrostu ilości zakażeń wygląda w Finlandii gorzej niż w innych krajach nordyckich. Dziesiątego dnia po odnotowaniu pierwszego potwierdzonego przypadku, ilość zakażeń w Finlandii była o 50% wyższa niż w Szwecji i Norwegii w tym samym okresie. Wiemy, dokąd to wszystko zmierza, więc na co czekamy?” – dodał epidemiolog.
Zobacz także: Koronawirus: 5 milionów osób w Chinach straciło pracę w pierwszych dwóch miesiącach roku 2020
www.helsinkitimes.fi / kresy.pl
Na co czekają? Pewnie na imigrantów bo tym się bardziej ten lewacki rząd przejmował niż swoimi obywatelami.Lewacy to zło Europy i całego świata