Eksperci wojskowi komentowali w TVP Info incydent z udziałem rosyjskich samolotów i amerykańskiego okrętu na Bałtyku.

To były typowe pokazy lotnicze, bardzo nieprofesjonalne i niebezpieczne. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że przy tych odległościach, takich wysokościach, na których były wykonywane przeloty Su-24, ułamki sekund dzielą pilota od zderzenia z morzem lub okrętem. Tu mogło dojść do tragedii– mówił w TVP Info płk rez. Krystian Zięć, który jest doświadczonym pilotem.

Okoliczności, w jakich doszło do rosyjskiej prowokacji nie można porównywać do warunków wojennych.

Su-24 to nie jest samolot o właściwościach obniżonej wykrywalności. Mogę stwierdzić, na podstawie mojego doświadczenia, że jest widziany przez różne systemy na takim okręcie z odległości ponad 100 mil. W normalnej sytuacji bojowej nie doszłoby do tego– dodał Krystian Zięć, tłumacząc, iż Su-24 w warunkach wojennych nie mógłby się przedostać w sąsiedztwo niszczyciela. Ekspert zauważył także, że procedury przy tego typu incydentach wykluczają użycie broni.

Całe zajście miało głównie znaczenie psychologiczne.

Warto sobie uzmysłowić, że amerykański niszczyciel USS „Donald Cook” operował niedaleko Bałtyjska, czyli siedziby Floty Bałtyckiej. Dla Rosjan zawierało to element psychologiczny. Chcieli pokazać, kto tu właściwie rządzi. Mówiąc kolokwialnie, był to trochę taki element gangsterki, ponieważ do niedawna Rosjanie traktowali Morze Bałtyckie jako swój akwen wewnętrzny. Teraz muszą przywyknąć do częstych wizyt amerykańskich okrętów. Amerykanie traktują je również jako demonstrację, że wpływy Rosji na tym akwenie powoli się kończą– mówił z kolei kmdr rez. Artur Bilski.

TVP Info/KRESY.PL

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. ivvvv
    ivvvv :

    Amerykanie na Donaldzie Cook’u drugi raz pomoczyli się w majtki po spotkaniu z rosyjskimi myśliwcami i ot co:) Już raz to zrobili na Morzy Czarnym, kiedy ruskie samoloty wyłączyły im na Cooku cała elektronikę:)
    I wtedy też Cook podpłynął za blisko baz floty czarnomorskiej:)

    A nie było podpływać tak blisko, to by i nie było bliskiego spotkania III stopnia z rosyjskimi myśliwcami. Co do pilotów tych myśliwców, pokazali najwyższe umiejętności pilotażu.

  2. ivvvv
    ivvvv :

    Zaraz po incydencie z Cookiem na Bałtyku, tuż przy granicy przestrzeni rosyjskiej dziwnym trafem pojawił się amerykański samolot zwiadowczy. Podleciał ruski myśliwiec, aby go “przechwycić”, czy dać ostrzeżenie- za blisko jesteś. I znowu amerykańska histeria, że pilot rosyjskiego myśliwca nie zachował się profesjonalnie, bo za blisko do zwiadowcy amerykańskiego podleciał.

    To naprawdę dziwnie wygląda, ta histeryczna reakcja Amerykanów po spotkaniu z nieuzbrojonymi myśliwcami rosyjskimi. Tym bardziej, że to Amerykanie plątają się ze swoim sprzętem wojskowym blisko rosyjskich granic i baz wojskowych, a nie na odwrót

  3. kbog
    kbog :

    Jakim prawem USA znowu jątrzy tysiące mil od swoich brzegów. Wyobrażam się co by się dział gdyby rosyjskie statki i samoloty znalazły tak blisko amerykańskiego brzegu. To nie Rosjanie ale Amerykanie prowokują. Najpierw wsparli zamach stanu na Ukrainie, myśląc o swoich bazach na Krymie a teraz jak to się nie udało to próbują rozrabiać na Bałtyku. Polska oczywiście wyjdzie na tym jak Sobieski na mydle.

  4. kbog
    kbog :

    Jakim prawem USA znowu jątrzy tysiące mil od swoich brzegów. Wyobrażam się co by się dział gdyby rosyjskie statki i samoloty znalazły tak blisko amerykańskiego brzegu. To nie Rosjanie ale Amerykanie prowokują. Najpierw wsparli zamach stanu na Ukrainie, myśląc o swoich bazach na Krymie a teraz jak to się nie udało to próbują rozrabiać na Bałtyku. Polska oczywiście wyjdzie na tym jak Sobieski na mydle.