Konsul RP z Łucka: ukraińskie media przekłamały moje słowa

Konsul Marek Zapór oficjalnie zaprzeczył, że powiedział, iż Lwów jest obecnie polskim miastem.

Konsulat Generalny RP w Łucku zamieścił w środę na swojej stronie internetowej sprostowanie do doniesień niektórych ukraińskich mediów, które opisały wystąpienie wicekonsula Marka Zapóra podczas konferencji na temat Henryka Józewskiego w Równem. Według sprostowania słowa dyplomaty zostały wyrwane z kontekstu i przekłamane.

Nie powiedziałem, że Lwów jest polskim miastem. Wyraźnie mówiłem o tym, że Lwów był polskim miastem w 1918 roku, kiedy większość jego mieszkańców stanowili Polacy. Kwestia ta pojawiła się podczas dyskusji, która wybuchła, gdy zaprotestowałem przeciwko używaniu terminu „polska okupacja”, jakiego w niektórych wystąpieniach używano w stosunku do okresu międzywojennego na Wołyniu. – pisze w sprostowaniu wicekonsul Zapór.

Przypomnijmy, że ukraiński portal Galinfo twierdził, że polski dyplomata powiedział, iż Lwów jest polskim miastem a „współcześnie można stwierdzić, że Ukraina w podobny sposób okupowała Krym i Donbas”. Jednak według innego ukraińskiego portalu powołującego się na historyka Mykołę Kuczerepę, o „okupacji Krymu i Donbasu” mówiły dwie nieznane osoby, które używały także sformułowania „polska okupacyjna władza”.

Zapór wyraził ubolewanie z powodu tego, iż ukraińscy dziennikarze oparli się na jednej stronniczej relacji i nie próbowali zweryfikować tej wiadomości u niego, lub innej osoby obecnej na konferencji. Nadmieńmy, że Kresy.pl prosiły konsulat w Lucku o komentarz w tej sprawie (w tym także wicekonsula), jednak nie otrzymały żadnej odpowiedzi.

Bardzo żałuję też, że postać Józewskiego, wielkiego przyjaciela Ukrainy i osoby, która mogłaby być symbolem polsko-ukraińskiego porozumienia, została w cytowanych przez media słowach jednego z rówieńskich historyków przedstawiona w sposób wyraźnie temu porozumieniu nie służący. – pisze w sprostowaniu Marek Zapór.

Według relacji medialnych spotkanie, które miało służyć promocji osoby Józewskiego jako symbolu pojednania polsko-ukraińskiego, zamieniło się w kłótnię o Lwów, „polską okupację” oraz sytuację Krymu i Donbasu. Polski dyplomata miał z tego powodu wyjść ze spotkania.

Kresy.pl / luck.msz.gov.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. ProPatria
    ProPatria :

    To jest kolejny przykład asymetrii w stosunkach Polski z banderlandem. Motłoch swobodnie, bez żadnego oporu wykrzykuje o polskiej okupacji terenów należnych Rzeczpospolitej, natomiast gdy tylko SŁUSZNIE pada termin POLSKI LWÓW dzicz rzuca się by rozerwać osobę wypowiadającą te słowa. Tego nas od lat konsekwentnie uczą: upaina po San i nie jest to dla polskojęzycznych problemem, natomiast gdy tylko ktoś choć wspomni o polskości ziem na wschód od Bugu jest zakrzykiwany i wyzywany od agentów Putina. O skali niskiego upadku i wiernopoddańczości wobec banderlandu polskojęzycznych elyt niech zaświadczy tylko postawa konsula: po kilkakroć zapewnia, że mówił o Lwowie jako o polskim mieście przed laty, nie obecnie. HAŃBA !!!

  2. Gaetano
    Gaetano :

    Jakim trzeba być zaprzańcem, żeby wyprzeć się swoich słów kilka dni wcześniej wypowiedzianych. Stołek, kariera, awanse, pieniądze, naciski; takie rzeczy nie mają w tym przypadku żadnego znaczenia. Jedynym kryterium odniesienia jest tutaj honor. Ale cóż taka parszywa szumowina może o tym wiedzieć. Banderowskie chachła uderzają z bazooki w konsulat, w eksterytorialną część Polski, a ten z podkulonym ogonem, że to trzecia siła. Nadejdzie chwila rozliczenia się z gadem i jemu podobnymi.