Donbas: „Gruziński Legion” wymówił posłuszeństwo ukraińskiemu dowództwu?

W oddziale składającym się z Gruzinów walczących w Donbasie nastąpił rozłam. Część z nich nie chce już  podlegać ukraińskiemu dowództwu – wynika z ustaleń ukraińskiego portalu.

Piątego stycznia br. na facebookowym profilu tzw. Gruzińskiego Legionu – oddziału składającego się z gruzińskich ochotników walczącego po stronie ukraińskiej w Donbasie pojawiło się oświadczenie, w którym napisano, że 20. grudnia 2017 roku cały „legion” porzucił 54. brygadę ukraińskich sił zbrojnych, w skład której wchodził. Jako powód wskazano „niekompetencję” dowództwa brygady, która miała doprowadzić do odniesienia ran przez 11 gruzińskich żołnierzy podczas akcji bojowej na pozycje donbaskich separatystów 16. grudnia 2017. W oświadczeniu obiecano, że więcej szczegółów na temat tej operacji zostanie podanych na konferencji prasowej zwołanej „w najbliższych dniach”. Dodano także, że obecnie ranni Gruzini leżący w szpitalu polowym mają być zastraszani przez dowództwo brygady, w celu wymuszenia na nich milczenia o „bezprawnych rozkazach i działaniach”. Oskarżono także ukraińskie dowództwo o odbieranie gruzińskim ochotnikom sprzętu wojskowego, który otrzymali z darów wolontariuszy.

Oświadczenie tzw. Gruzińskiego Legionu spotkało się z dementi 54. brygady. 6. stycznia na profilu oddziału na Facebooku napisano, że pododdział o nazwie „Gruziński Legion” w składzie brygady nigdy nie istniał, a „dziesiątki obywateli innych krajów” służą w różnych oddziałach ukraińskiej armii jako ochotnicy. Brygada przyznała jedynie, że dotąd jej szeregi opuściło pięciu „legionistów” – jeden z powodów rodzinnych a czterech „z innych przyczyn”. Pozostali mają kontynuować służbę. Brygada wezwała do niewykorzystywania „sławnego imienia 54. brygady” do „własnych merkantylnych albo politycznych celów”.

Portal Strana.ua próbował ustalić przebieg „feralnej” akcji w dniu 16. grudnia. Według wersji zbuntowanych „legionistów” ukraińskie dowództwo wysłało ich na pozycje separatystów obiecując osłonę artylerii. Podczas akcji mieli oni być niespodziewanie ostrzelani z pozycji nie tylko separatystów, ale także z pozycji ukraińskich. W wyniku ostrzału rany i kontuzje miało odnieść 11 gruzińskich żołnierzy. Portal Gruzja Online powołując się na źródło w „Legionie” pisał nawet, że miało dojść do zmowy strony ukraińskiej z separatystami przeciwko gruzińskiemu oddziałowi.

Zupełnie inaczej wygląda wersja przedstawiana przez ukraińską armię oraz Gruzinów, którzy pozostali wobec niej lojalni. Według nich część „legionistów” na czele z dowódcą „Legionu” Mamuką Mamulaszwilim postanowiła wysondować możliwość uzyskania specjalnego statusu oddziału gruzińskiego w ukraińskich siłach zbrojnych. W przeciwnym wypadku grożono wycofaniem się z działań na froncie. Dowództwo ukraińskie nie chciało zgodzić się na warunki Mamulaszwilego, co doprowadziło do konfliktu. Co więcej, „legionista” lojalny wobec ukraińskiego dowództwa twierdził w rozmowie ze Strana.ua, że przebywający w szpitalu Gruzini wcale nie odnieśli ran 16. grudnia. Mają oni uskarżać się jedynie na wcześniej odniesione rany i kontuzje oraz zatrucie pokarmowe. Wersję tę mają potwierdzać źródła w szpitalu.

Strana.ua podaje także, że „legionistą”, który odszedł ze służby „z powodów rodzinnych” jest właśnie Mamulaszwili. Według jej ustaleń „Gruziński Legion” liczy obecnie około 40 żołnierzy. Formalnie jest on trzecią kompanią 25. batalionu 54. brygady. Według portalu około połowa jego żołnierzy stoi po stronie Mamulaszwilego, pozostali – po stronie Zuraba Czychelidzego, który pozostaje lojalny wobec Ukraińców. Strana.ua cytuje także opinie stawiające Mamulaszwilego w niekorzystnym świetle – służba wojskowa miała być dla niego wyłącznie okazją do samopromocji i uzyskiwania korzyści majątkowych z tytułu pomocy zagranicznej. Portal zauważa jednak, że do tej pory ukraińska armia nigdy nie krytykowała gruzińskich ochotników, a przeciwnie – wykorzystywała ich w celach propagandowych.

Przypomnijmy, że nazwisko Mamulaszwilego pojawiło się w relacjach trzech Gruzinów, którzy we włoskim filmie dokumentalnym Giana Micalessiniego pt. „Ucraina, le verità nascoste” twierdzili, że byli uczestnikami ukraińskiego Majdanu na przełomie 2013 i 2014 roku po stronie ukraińskiej opozycji, za co mieli otrzymywać wynagrodzenie pieniężne. Do wyjazdu na Ukrainę miał ich zwerbować właśnie Mamulaszwili. Jak podawano w filmie, 18. lutego 2014 roku mieli oni otrzymać broń palną od jednego z liderów opozycji – Serhija Paszynskiego a 20. lutego kazano im strzelać do protestujących i policji z budynków Konserwatorium oraz Hotelu Ukraina po to, aby „tworzyć chaos”. Według ich zeznań był przy tym obecny również Mamulaszwili. W wydarzeniach na Majdanie straciło życie w sumie około 80 osób po stronie ówczesnej opozycji i kilkunastu policjantów. W ich wyniku z kraju uciekł prezydent Wiktor Janukowycz, oskarżony o spowodowanie masakry, a do władzy doszła prozachodnia opozycja.

CZYTAJ TAKŻE: Kijów: „gruzińscy snajperzy” będą zeznawać w procesie ws. masakry na Majdanie

Kresy.pl / Strana.ua

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Buhahahahahaaaaa. Wiarygodność Ukraińców jest na poziomie ekspertów z podkomisji smoleńskiej.A swoją drogą,ciekawe czy w banderowskiej armii jest legion polski ? Chociaż polski to za dużo powiedziane,bo jeżeli taki istnieje,to jest złożony (wyłącznie )z potomków operacji W (tak sądzę) ?