Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow uznał, że to niewypełnienie przez Ukrainę porozumień mińskich doprowadziło do obecnej wojny.

Niewypełnienie porozumień mińskich przez pozostałych ich uczestników było zapowiedzią „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie, stwierdził w niedzielę rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow programie “Moska. Kreml. Putin” wyemitowanym na kanale telewizyjnym Rosja-1.

Mińsk stał się miejscem wynegocjowania dwóch pakietów porozumień między Ukrainą, a wspieranymi przez Rosję donbaskimi separatystami – we wrześniu 2014 i lutym 2015 r.

Porozumienia te określiły metody deeskalacji i polityczne sposoby rozwiązania konfliktu w Donbasie. Ustanowiły one w tym celu Trójstronną Grupę Kontaktową, która zwyczajowo spotykała się w Mińsku. Aleksandr Łukaszenko próbował wówczas uprawiać politykę wielowektorową, ocieplać relację z państwami zachodnimi i Ukrainą oraz nie uznał aneksji Krymu przez Rosję.

Polityczną podstawę dla podpisania i realizacji porozumień mińskich stanowił format normandzki negocjacji, w którym obok prezydentów Rosji i Ukrainy uczestniczył również prezydent Francji oraz kanclerz Niemiec.

W bieżącym wydaniu tygodnika “Die Zeit” będąca sygnatariuszką porozumień mińskich była kanclerz RFN Angela Merkel uznała, że ich główną rolą okazało się danie Ukrainie czasu na zebrania sił do konfrontacji z Rosją. Władimir Putin wyraził swoje rozczarowanie takim stanowiskiem.

Jeszcze w 2021 r. Ukraina zadeklarowała, że jego państwo zawiesza swoje uczestnictwo w Grupie Kontaktowej ponieważ „Białoruś znajduje się obecnie pod wpływem Federacji Rosyjskiej. Oczywiście nie mamy zaufania dla tego terenu.” Zełenski wyraził w zeszłym roku oczekiwanie zmiany zapisów porozumień mińskich. A już po rozpoczęciu inwazji rosyjskiej całkowicie je odrzucił.

W przytaczanym przez portal Korrespondent.net wywiadzie Pieskow poczynił jednak szersze refleksje. Jak zadeklarował – „Stosunki między Rosją a Zachodem osiągnęły etap konfrontacji i w takich warunkach będziemy musieli nadal żyć. Kraje zachodnie nie lubią i nie zbierają się szczególnie kochać Rosji, ale jej nie jest to potrzebne”.

Podkreślił też, że Europa „osiągnęła punkt absurdu” w swoim pragnieniu uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, jednocześnie uzależniając się, według rosyjskiego urzędnika, od dostaw LNG ze Stanów Zjednoczonych.

korrespodent.net/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply