Konserwatywny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson uważany jest za sojusznika Donalda Trumpa, ale nawet on postanowił zdystansować się od amerykańskiego prezydenta przed wyborami.

“To czego tradycyjnie nie robimy jako lubiący się sojusznicy, to czego tradycyjnie nie lubimy to angażowanie się w kampanie wyborcze drugiego” – portal Huffington Post zacytował w piątek słowa brytyjskiego premiera Borisa Johnsona. Nie była to jedyna wypowiedź tego typu. “Najlepiej kiedy masz bliskich przyjaciół i sojuszników jak USA i UK [Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii] i żadna strona nie angażuje się w wybory w drugiej” – Johnson powiedział w wywiadzie dla rozgłośni radiowej LBC.

Johnson jest uważany za osobistego sojusznika prezydenta USA Donalda Trumpa, ale Huffington Post ocenia, że deklaracja lidera brytyjskich torysów jest skierowana właśnie do niego. Trump już w październiku zabierał głos na temat wyborów w Wielkiej Brytanii sugerując, że aby powstrzymać przejęcie władzy w Londynie przez Partię Pracy torysi powinni zawrzeć porozumienie z Partią Brexitu Nigela Farage’a. Sam Farage jest znajomym Trumpa. Zresztą podjął już decyzję zgodną z sugestiami amerykańskiego prezydenta bowiem eurosceptycy nie wystawili kandydatów we wszystkich okręgach w których w poprzednich wyborach wygrali konserwatyści.

Październikowa wypowiedź została podchwycona przez lidera laburzystów Jeremy Corbyna, który stwierdził nawet, że jeśli konserwatyście wygrają grudniowe wybory to przystąpią wzorem Trumpa do rozmontowania publicznej służby zdrowia.

Premier Johnson, którego partia ma dużą szanse na wyborcze zwycięstwo i zapewnienie sobie stabilnej większości w Izbie Gmin najwyraźniej obawia się by nie zaszkodziły mu wypowiedzi Trumpa. Amerykański prezydent już w poniedziałek przybędzie z wizytą do Wielkiej Brytanii.

huffpost.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply