Zwolennicy zmniejszenia amerykańskiej obecności wojskowej w Niemczech stanowią około połowę niemieckiego społeczeństwa – wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie agencji DPA przez instytut badania opinii publicznej YouGov.

Jak podało we wtorek Deutsche Welle, 47 proc. ankietowanych Niemców popiera niedawną decyzję władz USA o wycofaniu prawie 12 tys. amerykańskich żołnierzy z Niemiec. W grupie tej znajduje się 25 proc. ankietowanych, którzy chcieliby zredukowania amerykańskiego kontyngentu do zera.

28 proc. uczestników sondażu wolałoby, by liczba żołnierzy USA pozostała na dotychczasowym poziomie. Jedynie 4 proc. opowiedziało się za większą obecnością wojskową USA w Niemczech. Co piąty ankietowany nie miał zdania w tej sprawie.

Niemieckiemu społeczeństwu jeszcze bardziej zależy na wycofaniu z kraju amerykańskiej broni jądrowej. Jest to postulat SPD podzielany przez 66 proc. ankietowanych. 19 proc. było odmiennego zdania. Co siódmy ankietowany nie potrafił określić swojego zdania w tej kwestii.

Uczestników sondażu zapytano też, czy Niemcy przeznaczają zbyt mało na obronność, co stale podnosi Donald Trump. Zgodziła się z tą opinią jedna czwarta ankietowanych, przeciw było 58 proc.

Jak pisze PAP niemieckie partie polityczne, poza Lewicą, nie chcą opuszczenia kraju przez amerykańskich żołnierzy i niedawna decyzja Białego Domu w tej sprawie spotkała się z ich krytyką. Jedynie postkomuniści domagają się całkowitego wyjazdu Amerykanów.

Przypomnijmy, że w ubiegłą środę sekretarz obrony USA, Mark Esper poinformował, że z Niemiec zostanie wycofanych 12 tys. amerykańskich żołnierzy, z czego 5,6 tys. zostanie przeniesionych do innych krajów członkowskich NATO. Pozostali, czyli około 6,4 tys. ludzi, ma wrócić do Ameryki. Esper powiedział, że amerykańscy żołnierze trafią m.in. do Włoch, gdzie zostaną rozmieszczone m.in. myśliwce F-16 oraz dwa bataliony wojska, a także do Belgii. Tam, do Mons, ma zostać przeniesione ze Stuttgartu Dowództwo Europejskie Stanów Zjednoczonych (EUCOM). Ponadto, szef Pentagonu zapowiedział też wzmocnienie obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w regionie Morza Czarnego. Szef Pentagonu powiedział również, że USA planują rotację do Polski „przewodniego elementu” nowo utworzonych dowództw V Korpusu armii USA. Ma to nastąpić po podpisaniu przez Warszawę porozumienia o współpracy obronnej i umowie o „podziale obciążenia” – co faktycznie nastąpiło w piątek.

Generał Ted Wolters, szef amerykańskiego dowództwa w Europie i głównodowodzący sił NATO w Europie powiedział, że plany Amerykanów oznaczają, że „mogą pojawić się inne okazje, by przenieść dodatkowe siły do Polski i do krajów bałtyckich”.

– (…) będziemy teraz w stanie stale rotować oddziały w różnych lokacjach, w tym potencjalnie w Polsce, na północnym-wschodzie w pobliżu krajów bałtyckich, na południowym-wschodzie, w pobliży Morza Czarnego – powiedział generał. „Rozmawialiśmy o dodatkowych siłach w Polsce i myślę, że są możliwości umieszczenia sił w krajach bałtyckich” – dodał później Esper.

Jak pisaliśmy, prezydent USA Donald Trump potwierdził w czasie wywiadu udzielonego dziennikarzowi „The Washington Post”, że część amerykańskich żołnierzy zostanie relokowana z Niemiec do Polski.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Kresy.pl / dw.com / pap.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Czeslaw
    Czeslaw :

    Niemcom praktycznie żadna agresja wojskowa nie zagraża, no chyba że ze strony Polski, bo Rosja daleko. Amerykanie są w Niemczech jako armia okupacyjna i niech tak zostanie, przynajmniej wstrzymują ich zapędy militarystyczne. Ale Niemcy wzięły się na sposób i próbuja przejmować kontrolę nad Europą za pomocą gospodarki i w tym celu bardzo pragną współpracować z Rosją. Duch z Rapallo nadal żywy, na szczęście na razie są Amerykanie ale na jak długo?