Prezydent USA zawetował we wtorek rezolucję Kongresu mającą na celu wstrzymanie wsparcia USA dla działań wojennych Arabii Saudyjskiej w Jemenie. Jak stwierdza AP, było to drugie weto w kadencji obecnego prezydenta.

Rezolucja została przyjęta najpierw w Senacie, w którym większość mają Republikanie, stosunkiem głosów 54-46. Na początku kwietnia zatwierdziła ją Izba Reprezentantów kontrolowana przez Demokratów. Była to pierwsza w historii próba wykorzystania ustawy z 1973 roku o uprawnieniach wojennych do ograniczenia decyzji prezydenta o zaangażowaniu militarnym USA poza granicami kraju. Podjęto ją m.in. na fali krytyki wobec saudyjskich władz spowodowanej przez zabicie Dżamala Chaszukdżiego w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Istambule. W myśl rezolucji siły USA miały wycofać się w ciągu miesiąca z działań wojennych w Jemenie, z wyjątkiem zwalczania Al-Kaidy i jej sojuszników.

“Ta rezolucja jest niepotrzebną, niebezpieczną próbą osłabienia moich konstytucyjnych uprawnień, narażającą życie amerykańskich obywateli i odważnych żołnierzy, zarówno dzisiaj, jak i w przyszłości” – mówił Trump ogłaszając swoje weto, które nie było niespodzianką.

Zdaniem Trumpa będący stroną wojny Huthi stanowią zagrożenie dla ponad 80 tys. Amerykanów, którzy rezydują w krajach koalicji, na której czele stoi Arabia Saudyjska.

Szef pozarządowej organizacji International Rescue Committee David Miliband stwierdził, że weto Trumpa daje “zielone światło dla kontynuowania strategii wojennej, która stworzyła najgorszy kryzys humanitarny na świecie”.

„Jemen znajduje się w punkcie przełomowym, w którym 10 milionów ludzi znajduje się na krawędzi głodu. Jest 100 ofiar cywilnych tygodniowo, a Jemeńczycy są bardziej narażeni na śmierć w swoich domach niż w jakichkolwiek innych budynkach” – komentował Miliband.

Trump po raz drugi podczas swojej kadencji skorzystał z prawa weta. Wcześniej użył go wobec uchwały Kongresu blokującej wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy z Meksykiem. Kongres potrzebuje teraz większości dwóch trzecich do odrzucenia weta, co jest mało prawdopodobne.

Jak pisaliśmy, po obaleniu wieloletniego autokratycznego przywódcy Jemenu Ali Abdullaha Saliha, ruch dyskryminowanych dotąd szyitów-zajdytów, Ansarullah, określany też, od nazwiska klanu przywódców, Huthi, pod koniec 2011 roku podjął ofensywne działania zbrojne. Wobec faktycznego krachu jemeńskiej państwowości pod koniec 2014 roku Huthi przejęli władzę nad stolicą Jemenu Saną i rozwiązali dotychczasowe władze. Prezydent Abd Rabbuh Mansur Hadi w 2015 roku został wzięty w areszt domowy przez szyitów. Uwolniony, uciekł do Adenu – metropolii na południu kraju, a następnie do Arabii Saudyjskiej. Tam przekonywał Saudyjczyków do interwencji zbrojnej. Ci skorzystali z okazji, gdyż Huthi są sojusznikiem ich czołowego rywala w regionie – Iranu. 26 marca 2015 roku Arabia Saudyjska rozpoczęła zmasowane naloty na Jemen. Jest popierana przez USA, Wielką Brytanię. Do zbrojnej interwencji włączyły się także Zjednoczone Emiraty Arabskie.

W czasie swoich działań zbrojnych w Jemenie saudyjscy piloci wielokrotnie atakowali cele cywilne co prowadziło do wielu ofiar. Mimo to wsparcie dla saudyjskiego lotnictwa operującego w sąsiednim kraju zapewniają nie tylko Amerykanie, ale też Brytyjczycy. Polska szkoliła kadetów saudyjskiego lotnictwa wojskowego.

Kresy.pl / AP / AFP / PAP

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply