Raport “Barometr Imigracji Zarobkowej – II półrocze 2017” wskazuje, że już 20 proc. przedsiębiorstw działających w Polsce zatrudnia Ukraińców.

Raport skomentowała w wywiadzie dla agencji informacyjnej infoWire.pl Monika Banyś z biura prasowego firmy Personnel Service. Najwięcej pracowników z Ukrainy jest oczywiście w dużych firmach. Już nawet co druga z nich deklaruje, że zatrudnia Ukraińców. Nie ma się co dziwić, po prostu duże przedsiębiorstwa mają największe trudności, jeżeli chodzi o rekrutację pracowników. Najmniej Ukraińców znajdziemy w małych firmach. Zatrudnia ich tylko 13% – tłumaczy ekspertka.

Według raportu Ukraińcy zajmują w Polsce głównie stanowiska niskiego i średniego szczebla. Ma to wynikać w faktu, że najczęściej są oni zatrudniani na podstawie uproszczonej procedury zatrudniania. W efekcie mogą pracować w Polsce tylko przez sześć miesięcy w ciągu roku, co jest zbyt krótkim okresem na pracę na wyższym stanowisku.

ZOBACZ TAKŻE: NBP: napływ pracowników z Ukrainy hamuje wzrost płac w Polsce

Banyś zauważa: Napływ Ukraińców na polski rynek pracy powstrzymał w pewnym stopniu presję płacową, z którą zmagali się pracodawcy w 2017 r. […]. Gdyby nie Ukraińcy, wzrosty płac prawdopodobnie byłyby wyższe. Przedstawicielka Personnel Service stwierdza jednak, że nie wiadomo czy pracodawcy byliby w stanie sobie poradzić z tak dużymi wymaganiami finansowymi.

Raport prezentuje także stosunek Polaków do Ukraińców pracujących w Polsce. 41% ma mieć wobec nich nich stosunek pozytywny, 52% neutralny, a jedynie u 7% negatywny. Jako przyczyny wskazują oni obawy o pozbawienie pracy z powodu konkurencji.

Kresy.pl / portalspozywczy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Gaetano
    Gaetano :

    I liczba ta stale wzrasta. Firmy nie muszą już płacić więcej Polakom, bo bardzo wygodnym jest zakomunikowanie im, że jak się nie podoba, to na jego miejsce jest ze dwudziestu ukrów. Sytuacja dla przedsiębiorstw niezwykle opłacalna. To inaczej niż na Węgrzech, a zwłaszcza w Czechach, gdzie jest presja płacowa. Natomiast sondaż przedstawiony w raporcie to jakaś kpina.