Proces za antybanderowskie wlepki: „ciekawe zeznania” Ukraińców nt. Bandery i UPA

Podczas rozprawy ws. Roberta D., oskarżonego o nawoływanie do nienawiści za rozklejanie antybanderowskich wlepek, Ukraińcy – oskarżyciele posiłkowi zeznali, że nie wiedzą kim był Stepan Bandera ani co oznacza skrót UPA. Przyznali, że antybanderowskie treści ich nie obrażają. Prokuratura podtrzymuje akt oskarżenia. 11 kwietnia ma zapaść wyrok.

W środę przed Sądem Rejonowym w Olsztynie odbyła się rozprawa ws. Roberta D., który rozklejał w swoim mieście antybanderowskie wlepki. Został za to oskarżony o nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym. Śledczy bez żadnej ekspertyzy uznali, że wlepki te miały charakter antyukraiński.

Przypomnijmy, że jak informowaliśmy wcześniej, w październiku 2016 roku pan Robert D. z Olsztyna został zatrzymany przez policję po tym, jak wcześniej rozklejał w swojej okolicy tzw. wlepki z antybanderowskimi motywami, które kupił legalnie przez internet. Pierwsza przedstawiała przekreśloną podobiznę lidera OUN, Stepana Bandery. Na drugiej widać było grafikę z płonącymi wiejskimi zabudowaniami i napisem „UPA. Ukraińscy mordercy”. Mężczyzna przykleił te wlepki m.in. na samochodzie należącym do młodego małżeństwa Ukraińców, którzy trzy lata temu przyjechali do Olsztyna za pracą. Oburzeni Ukraińcy zawiadomili policję, która od razu zatrzymała Roberta D.

Jak dowiedział się portal Kresy.pl, Rober D. skorzystał z możliwości zadawania pytań, nawiązując do wcześniejszych zeznań złożonych przez ukraińskie małżeństwo, które złożyło zawiadomienie. Przypomnijmy, że w toku postępowania Ukraińcy byli pytani o swój stosunek do Stepana Bandery i UPA. Ukrainka składając zeznania nazwała go „kierownikiem UPA”, a jej mąż parokrotnie powiedział, że Bandera był „rewolucjonistą”.

Ukrainiec zapytany, dlaczego kilka razy nazwał Banderę „rewolucjonistą” zeznał, że nie wie i nie pamięta dlaczego. Twierdził też, że nie wie, co oznacza skrót UPA ani kto, w kontekście narodowości, do tej formacji należał. Podobnie odpowiedziała jego żona zapytana, dlaczego nazwała Banderę „kierownikiem UPA”, skoro twierdzi, że nic na ten temat nie wie. Przyznała jednak, że członkowie UPA byli „mordercami”, ale nie potrafiła sprecyzować dlaczego. Wspomniała tylko, że uczyła się na ten temat w szkole.

Jeden ze świadków twierdził też, że odniósł wrażenie, iż sformułowanie „ukraińscy mordercy” znajdowało się na osobnej wlepce. Faktycznie napis na wlepce brzmiał „UPA. Ukraińscy mordercy”.

W rozmowie z portalem Kresy.pl pełnomocnik oskarżonego, mec. Monika Brzozowska potwierdziła, że podczas rozprawy w środę zeznawali jako świadkowie oskarżyciele posiłkowi, czyli ukraińskie małżeństwo, a także policjant, który dokonał zatrzymania. Zdaniem mec. Brzozowskiej, zeznania oskarżycieli posiłkowych były „ciekawe z punktu widzenia oskarżonego”.

– Twierdzili, że bardziej  uraziło ich sformułowanie „ukraińscy mordercy”, bo jak mówili, nie wiedzieli co to jest UPA ani kim był Stepan Bandera. Potwierdzili też, że nie znieważają ich te treści, bo również uważają, że była to organizacja, która mordowała, a jej członkowie to mordercy. To dość ciekawe w kontekście aktu oskarżenia, który mówi o znieważeniu za narodowość.

Sąd poinformował, że istnieje możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynu poprzez wyeliminowanie nawoływania do nienawiści i znieważenia na tle narodowościowym. Wówczas dotyczyłoby to tylko posiadania antybanderowskich wlepek, co nie jest zabronione. Ponadto, sąd dopuścił dowody w postaci opinii historyka prof. Czesława Partacza oraz innego profesora, eksperta z zakresu języka polskiego.

Mecenas Brzozowska tłumaczyła też, że treści na wlepkach, czyli przekreślonego wizerunku Stepana Bandery i sformułowania „UPA. Ukraińscy mordercy” nie można uważać za nawoływanie do nienawiści i znieważanie Ukraińców.  – To jest prawda historyczna. Oczywiście, ktoś może się z tym nie zgadzać, ale w żaden sposób nie jest to nawoływanie do nienawiści – tłumaczy. – Nie rozumiem, jak przekreślony wizerunek Bandery mógłby kogoś do tego zmuszać.

Prokurator Adam Jaroczyński podtrzymuje jednak swój akt oskarżenia – popiera go i uważa, że jest całkowicie zasadny. Zdaniem prokuratury, zebrany materiał dowodowy wskazuje, że nawoływano do nienawiści i znieważono Ukraińców na tle narodowościowym.

Kolejna rozprawa ma odbyć się 11 kwietnia. Wówczas ma zostać ogłoszony wyrok sądu w sprawie.

Wcześniej zwróciliśmy się do prokuratury w Olsztynie, chcąc dowiedzieć się, na jakiej podstawie uznano, że wlepki miały charakter antyukraiński i czy powołano w tej sprawie jakiegoś biegłego. Jak poinformował nas Krzysztof Stodolny, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, żadnej ekspertyzy ani biegłego nie było. Po prostu śledczy, w tym prowadzący sprawę prokurator Adam Jaroczyński sami uznali, że wlepki są antyukraińskie.  Postępowanie od początku było prowadzone w kierunku rzekomego nawoływania do nienawiści.

Prowadzący sprawę Roberta D. prokurator Adam Jaroczyński z Prokuratury Rejonowej Olsztyn – Północ, wcześniej zajmował się m.in. tematem probanderowskich materiałów w szkołach mniejszości ukraińskiej w Bartoszycach i w Górowie Iławieckim. Po tym, jak portal Kresy.pl opisał sprawę probanderowskich książek dostępnych w bibliotece w szkole z ukraińskim językiem nauczania w Bartoszycach, złożono w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Dołączono do niego ekspertyzę, która jasno wskazywała na to, że książka „Bandera i Ja” propaguje ideologię banderowską, czyli totalitarny ustrój państwa. Podobnie jak eksponowane w ukraińskich szkołach parę lat temu napisu – hasła banderowskiego w języku ukraińskim „Sława Ukrajini – Herojam Sława!”, w tym w czerwono-czarnych barwach OUN-UPA.

Przeczytaj: „Bandera i Ja”. Banderowska propaganda w polskiej szkole dla Ukraińców [+FOTO / +VIDEO]

Prokurator Jaroczyński odmówił jednak wszczęcia postępowania, zadowalając się wyjaśnieniami dyrektorki szkoły w Bartoszycach, pani Lubomiry Tchórz oraz szkolnego bibliotekarza. Przyjął za pewnik ich tłumaczenia jako dowodzące, że pracownicy szkoły nie chcieli propagować treści banderowskich i podjął decyzję o niewszczynaniu postępowania z uwagi na brak znamion czynu zabronionego.

Według akt sprawy, prokurator nie zainteresował się jednak drugą publikacją „Sotnik Burłaka”, z serii „Heroj UPA”, która była dostępna w bibliotece szkolnej w Bartoszycach i dotyczyły ukraińskiego zbrodniarza z UPA, odpowiedzialnego za mordy na Polakach. Nie zajęto się również tym, dlaczego władze szkoły od razu po pozyskaniu książki „Bandera i Ja”, będących częścią pakietu kilku publikacji dla dzieci i młodzieży, nie usunęły jej, lecz pozwoliły na wpisanie jej na stan biblioteki.

Kresy.pl

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • Laszka
      Laszka :

      @jazmig

      Dlatego PIS skonczy tak jak PO. 500+ im nie pomoze.

      Tylko kto przyjdzie po PIS?

      Mam nadzieje, ze Polacy sie w koncu zaktywizuja, i przestana byc przechrzty ( niezaleznie od nacji) wybierane do rzadzenia Polska.

  1. ProPatria
    ProPatria :

    Dotychczasowe antypolskie działania tego prokuratorka oraz obecny upór w chęci ukarania na siłę pana Roberta świadczą, że albo jest on potomkiem rezunów, którzy ocaleli na skutek “Akcji Wisła” bądź jest zdrajcą o skrajnie probanderowskich poglądach. Upodlanie Polaków sprawia mu przyjemność, działa umyślnie na szkodę Narodu i państwa polskiego. Powinien stracić pracę i obywatelstwo w trybie natychmiastowym i dostać deporcik na ukochane stepy.

  2. UczSieHistorii
    UczSieHistorii :

    Takie sytuacje utwierdzają mnie w tym, że prawdziwej Polski po 1939 jeszcze nie było, byle banderowski rezun może napluć Polakowi w twarz, a w nagrodę dostanie darmowe studia czy też mieszkanie od PISUARÓW, jakże by inaczej przecież na ukrainie dzieje się prawdziwa wojna także o naszą wolność także trzeba im pomagać

  3. zefir
    zefir :

    Prawotwórczy konstytucyjny organ Państwa polskiego-Sejm RP podjął w dniu 22 VII 2016r Uchwałę ustanawiającą 11VII Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego na polskiej ludności cywilnej przez ukraińskich nacjonalistów,w tym przez oddziały OUN,jak UPA,a także przez ochotniczą ukraińską 14 dywizję SS Galizien.Tym samym SejmRP oddał hołd wszystkim obywatelom IIRzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów i zalegalizował zasadność określenia “UPA.Ukraińscy mordercy”jako zgodnego z historyczną prawdą i rzeczywistością.Pan prokurator Adam Jaroczyński z Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ tym się nie przejmuje,gdyż ludobójczych ukraińskich nacjonalistów broni,ich gloryfikacji oczekuje.Taka prokuratorska postawa interesów polskiej państwowości nie reprezentuje,mimo że polską kasę konsumuje,Polakom wstyd przynosi.

  4. jaro7
    jaro7 :

    Kiedy Ziobro lub Jaki(ten ma zawsze tyle do powiedzenia) wezmą się za tego……….(autocenzura) prokuratorzynę Jaroczyńskiego? Czy może ministerstwo sprawiedliwości popiera działania takich prokuratorów jak ten pacan czy podobnych z Przemyśla.