Polski bank centralny zrewidował swoje prognozy odnośnie poziomu inflacji oraz wzrostu PKB w Polsce w 2020 roku. Jeszcze 4 miesiące temu NBP sądził, że ceny będą rosły wolniej a polska gospodarka będzie szybciej się rozwijać.
Jak podał portal Gazeta.pl, zgodnie z projekcją zamieszczoną w opublikowanym w poniedziałek Raporcie o inflacji NBP, inflacja w 2020 roku w Polsce wyniesie aż 3,7 proc. W raporcie z listopada 2019 roku projekcja NBP zapowiadała 2,8-procentową inflację.
NBP tłumaczy, że prognoza inflacji została podwyższona m.in. z powodu silniejszego niż zakładano wzrostu cen wywozu śmieci, wyższej niż zakładano podwyżki akcyzy na alkohol i papierosy, szybszego wzrostu cen wołowiny, wejścia w życie od lipca 2020 roku opłaty cukrowej, która podniesie ceny napojów słodzących oraz większych podwyżek cen prądu.
Zdaniem NBP ceny będą rosły najszybciej w pierwszym kwartale 2020 roku osiągając tempo wzrostu 4,3 proc. (przy czym żywność ma zdrożeć aż o 7,1 proc.). Później inflacja ma spaść do 3,3-3,6 proc.
Raport NBP przyniósł też negatywne zapowiedzi odnośnie wzrostu Produktu Krajowego Brutto. Według ostatniej projekcji PKB Polski wzrośnie w tym roku o 3,2 proc. a nie o 3,6 proc., jak bank centralny zapowiadał jeszcze 4 miesiące temu. Ma to być wynik spowolnienia inwestycji, zarówno publicznych, jak i prywatnych oraz obniżenia wkładu eksportu netto. Jednocześnie niższy wzrost PKB będzie oznaczał mniejszą presję popytową, co przyhamuje nieco wzrost cen.
Należy zaznaczyć, że projekcja NBP zakłada, że epidemia koronawirusa zostanie szybko opanowana. Tymczasem specjaliści mBanku obniżyli prognozę wzrostu PKB Polski do 1,6 proc. w obawie przed gospodarczymi konsekwencjami epidemii. W takim scenariuszu inflacja może być niższa z powodu spadku popytu oraz nadzwyczajnych obniżek cen.
CZYTAJ TAKŻE: Analitycy BNP Paribas: Polska liderem inflacji – najszybszy w UE wzrost cen żywności
Kresy.pl / gazeta.pl
Nasi jak zwykle zaskoczeni jak młodzi – choć wyjątkowo tym razem pozytywnie. Spodziewam się nagłego spadku inflacji z powodu wczorajszego spadku cen ropy-co się przełoży na całą gospodarkę. Jeszcze raz PiS ma niesamowite szczęście, choć zdaje się, że limit tego szczęścia właśnie się wyczerpuje.