W nocy ze środy na czwartek, niedługo po przylocie prezydenta Donalda Trumpa do Polski, MON podpisał z Departamentem Obrony USA umowę ws. zakupu przez Polskę systemu Patriot. Wcześniej zwracano jednak uwagę na istotne komplikacje w związku z realizacją ewentualnego zamówienia.

W środę wieczorem MON poinformowało, że późnym wieczorem lub w nocy zostanie podpisana umowa na zakup przez Polskę amerykańskiego systemu obrony powietrznej Patriot. W ramach programu „Wisła”, dotyczącego obrony powietrznej średniego zasiegu. Wcześniej rząd USA wyraził zgodę to na. W czwartek potwierdzono, że ministerstwo obrony podpisało w tej sprawie memorandum z Departamentem Obrony USA.

O wyborze zestawów do programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła zdecydował w 2015 r. rząd. Od tamtej pory między rządami Polski i USA prowadzono negocjacje kontraktu.

– Spełnia się amerykański sen – mówił na antenie TVP Info wiceminister obrony, Michał Dworczyk. – W ostatnich godzinach zostało podpisane memorandum intencyjne czyli porozumienie, na mocy którego rząd USA deklaruje wsparcie dla przekazania najlepszych technologii. Kupimy zestawy rakietowe Patriot w najlepszej konfiguracji. Ten sam sprzęt, który będzie posiadała armia amerykańska. Nowoczesne pociski będą broniły polskiego nieba. To wielki krok w kierunki wzmocnienia bezpieczeństwa.

Zapytanie ofertowe ws. zakupu ośmiu zestawów Patriot zostało wysłane przez MON na początku września 2016 roku. Dwa z nich miały zostać dostarczone w obecnie dostępnej konfiguracji czyli z radarem sektorowym, a nie dookolnym, czego wymagała strona polska. Miało to być rozwiązanie pomostowe.

Z kolei w marcu tego roku szef MON Antoni Macierewicz poinformował, że Polska wysłała zapytanie ofertowe do amerykańskiej firmy Raytheon dotyczące zakupu rakiet Patriot. Było ono zmodyfikowane w porównaniu z poprzednim. Minister liczył, że do podpisania umowy dojdzie jeszcze w tym roku. Z zastrzeżeniem, że do podpisania umowy dojdzie, kiedy wszystkie polskie warunki zostaną dotrzymane.

Najdroższy system uzbrojenia w historii

Sama konferencja została zwołana pilnie 31 marca br., na kilka godzin przed „spotkaniem na szczycie” prezydenta Andrzeja Dudy i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Przedstawicieli Raytheona, producenta systemów Patriot, zapraszano poprzedniego dnia wieczorem.

Polska wymagała przede wszystkim, by w pierwszej dostarczonej baterii znalazł się system IBCS, który będzie równolegle implementowany w wyposażeniu US Army. Potwierdzono również, że dopiero trzeci zestaw ma być wyposażony w radar dookólny.

W poprzednim zapytaniu z września ub. roku również była mowa o ośmiu zestawach Patriot, z czego dwa miałyby zostać dostarczone do Polski do 2019 roku w starszej konfiguracji pomostowej, a pozostałych sześć miałoby trafić do Polski po 2020 roku i posiadać dookólne radary, których nie posiadają obecnie używane zestawy. Wymagano jednocześnie wyposażenia ich w IBCS, co miało zaskoczyć stronę amerykańską – koncerny Raytheon i Northrop Grumman.

Bartosz Kownacki, wiceszef MON, negocjował z Amerykanami podał jeszcze w marcu, że Polska nie kupi rakiet wpisanych we wcześniejszej warunki zamówienia i wybrała ”lowcostowe rakiety SkyCeptor”. Pociski te mają być w przyszłości produkowane w Polsce z możliwością sprzedaży innym krajom. Kownacki oświadczył: Chcemy, by polskie zakłady były producentem, a nie montownią.

System Wisła ma być najdroższym w polskiej historii systemem uzbrojenia, kupowanym w większości z zagranicy. Według MON, ma być wart nie więcej, niż 30 mld PLN, czyli zależnie od kursu wymiany około 7,5 mld USD.

Pasmo komplikacji

Wcześniej zwracaliśmy uwagę, że informacje przekazywane przez MON potwierdzały, że wersja systemu Patriot spełniająca wymagania Polski obecnie nie istnieje. Pośrednio przyznaje to sam producent. Raytheon we wrześniu informował Kresy.pl, że planuje (a nie gwarantuje) dostarczenie radaru do Polski w ciągu 65 miesięcy [blisko 6,5 roku] od podpisania kontraktu. Stąd, pierwsze baterie trafią do Polski nie wcześniej, niż na przełomie 2019/2020. A egzemplarze z radarem dookolnym jeszcze później – najwcześniej zapewne gdzieś w 2024 roku. Czyli de facto w takim terminie, który Amerykanie podali w Waszyngtonie przedstawicielom rządu PO-PSL jesienią 2015 r. Wówczas obecny szef MON ostro krytykował tę umowę.

Kierownictwo MON deklaruje, że nie zapłaci więcej, niż 30 mld złotych (wcześniej szacowano koszty na 30-50 mld zł). Przy czym za rządów PO-PSL mówiono oficjalnie o dziwnie niskiej kwocie 16 mld zł. Teraz wskazanie ceny nawet poniżej wcześniej ustalonych „widełek” może mieć związek z rezygnacją strony polskiej z droższych wersji pocisków decydując się na tańsze SkyCeptory.

– Można zadać pytanie: czy w takiej sytuacji i konfiguracji Patrioty są rzeczywiście tym, czego Polska potrzebuje czy raczej jest to jakiś element większej układanki. Sprzężonej czy „spakietowanej” z takimi kwestiami, jak obecność sił USA w Polsce i budowa bazy w Redzikowie – zastanawiał się na naszych łamach Marek Trojan.

Ponadto, w maju pojawiły się doniesienia z USA, które dodatkowo komplikowały sytuację. Otóż sieciocentryczny system IBCS (Zintegrowany System Bitewnego Dowodzenia Obrony Rakietowej i Powietrznej) opracowywany przez koncern Northrop Grumman, który Polska chce pozyskać od Amerykanów wraz z systemami Patriot, notuje wyraźne opóźnienia. Nie będzie gotowy przed 2019 rokiem, ale najwcześniej w 2022. Powodem była m.in. wysoka awaryjność systemu. Przykładowo, w swej obecnej postaci działa bezawaryjnie średnio zaledwie 16 godzin – a wymagany poziom to 446 godzin.

CZYTAJ TAKŻE: Amerykański NIK: system Patriot nie ma przyszłości

Co z IBCS?

Opóźnienia będą dotyczyły współpracy z Polską, która chce kupić systemy Patriot wraz z IBCS. Polski rząd chciał sfinalizować kontrakt przez listopadem tego roku i zakupić osiem baterii Patriot. Jednocześnie, oczekując pierwszych dwóch wyposażonych w IBCS najdalej w 2019 roku. Tym samym, oczekiwania MON w tej kwestii stały się praktycznie nierealne do osiągniecia.

IBCS „umożliwia sieciocentryczne (niezależne od oprogramowania komponentów systemu) łączenie dowolnych radarów, wyrzutni, stanowisk dowodzenia w spójną i przejrzystą architekturę obrony powietrznej”. Można by zatem „podpiąć” do niego w przyszłości przyszły system krótkiego zasięgu Narew, a nawet bliskiego zasięgu Pilica/Poprad, plus litewsko-łotewski systemy krótkiego zasięgu NASAMS, a z drugiej strony, teoretycznie, system rakietowy bazy w Redzikowie.

Polska miała otrzymać zapewnienie, że otrzyma IBCS w tym samym czasie, co Armia USA, nie czekając na pełnowymiarową produkcję systemu i uzyskanie jego zdolności do sprzedaży za granicę. Otrzymano wcześniej wstępną zgodę departamentu obrony na eksport uzbrojenia (tzw. procedura „Yockey waiver””), odnoszącą się do sprzętu, który nie znajduje się na wyposażeniu sił zbrojnych, ale też nie wiadomo czy się znajdzie. Rząd USA byłby w tym przypadku zwolniony od odpowiedzialności za sprawność sprzętu.

Według portalu dziennikzbrojny.pl, polski rząd miał wiedzieć o tych utrudnieniach, ale w zasadzie nie podnosił tej kwestii. Powołuje się na naocznego świadka portal podał, że w ostatnich miesiącach ze strony MON tylko raz padło pytanie o opóźnienie IBCS. Mimo tego, MON wciąż utrzymywał, że w 2019 roku Polska otrzyma systemy Patriot wraz z IBCS.

Inna kwestia dotyczyła zapowiedzi dot. produkcji elementów systemu, m.in. pocisków rakietowych, w Polsce.

– W naszym kraju hasło „produkcja w Polsce” jest rozumiana dosłownie, jako otrzymanie i opanowanie całości procesu technologicznego. W Stanach Zjednoczonych rozumie się przez nią raczej montaż z dostarczanych komponentów. Część z nich jest bowiem objęta tajemnicą wynalazczą i na obecnym etapie nie podlega sprzedaży – pisał Marek Świerczyński z Dziennika Zbrojnego.

Przeczytaj: Pasmo komplikacji ws. systemu Wisła. „MON nie jest w stanie opanować sytuacji”

Homar i Orka

W środę szef MON zapowiedział, że kontrakt na wyrzutnie rakietowe Homar najpewniej zostanie zawarty z amerykańskim koncernem Lockheed Martin. Z kolei ws. zakupu okrętów podwodnych bardzo prawdopodobne jest nawiązanie współpracy z Niemcami.

– Polska Grupa Zbrojeniowa podjęła decyzję, że lufowa broń rakietowa – Homary – zostanie nabyta, ona będzie negocjowana i kontrakt zostanie zawarty najprawdopodobniej z firmą Lockheed Martin – mówił Macierewicz. Według niego, to dla Polski dobra wiadomość.

 – To jest najnowocześniejsza broń – podkreślał Macierewicz. – To jest broń, która daje możliwość wystrzeliwania rakiet na ponad 300 km. Ona pozwoli stworzyć rzeczywistą zaporę ogniową – tak, by żaden wróg do Polski nie mógł wkroczyć.
Minister obrony zdradził wówczas także, że już niebawem będzie mógł ujawnić nowe szczegóły ws. rozmów nt. zakupu przez Polskę systemu obrony powietrznej.

Macierewicz w kontekście programu Orka, czyli zakupów okrętów podwodnych przyznał, że skorzystanie z oferty przedstawionej przez Niemcy, dot. wspólnej budowy tych jednostek, jest „bardzo prawdopodobne”.

– To są bardzo dobre okręty, rozmawiamy o tym – powiedział minister. Dodał, że trwają jeszcze rozmowy z Francuzami i Szwedami. – Nie zakończyliśmy jeszcze tych rokowań, w odróżnieniu od tej broni rakietowej Homar, którą będziemy realizowali razem z Lockheed Martin (…). Jeżeli chodzi o okręty, to tego jeszcze nie rozstrzygnęliśmy.

Należy zaznaczyć, że w drugiej połowie czerwca wiceminister obrony Tomasz Szatkowski podczas swojej wizyty w USA nie wykluczył, że jeszcze przed wizytą Donalda Trumpa w Polsce MON wystąpi z deklaracją ws. zakupu amerykańskiego uzbrojenia.

PAP / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply