Władze USA określiły prezydenta Wenezueli, Nicolasa Maduro jako “dyktatora” i zastosowały wobec niego sankcje personalne.

Sankcje zakładają zamrożenie wszelkich środków finansowych należących do Maduro w ramach amerykańskiego systemu finansowego oraz zakaz prowadzenia interesów z nim dla amerykańskich osób fizycznych i prawnych. “Wczorajsze nielegalne wybory potwierdzają, że Maduro jest dyktatorem, który nie szanuje woli narodu wenezuelskiego” – można przeczytać w opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu sekretarza skarbu Stevena Mnuchina

Bezpośrednią przyczyną represaliów ze strony USA są wybory do Konstytuanty przeprowadzone z inicjatywy prezydenta Wenezueli w niedzielę. Według danych Centralnej Komisji Wyborczej frekwencja głosowaniu wyniosła 41,5%, co oznacza, że do urn poszło prawie 8,1 mln spośród prawie 19,5 mln uprawnionych obywateli. Wybrali oni 545 deputowanych Konstytuanty, która ma opracować zmiany ustrojowe w szarpanym ostrym konfliktem społeczno-politycznym państwie.

Koalicja ugrupowań opozycyjnych, która od dawna zapowiadała bojkotowanie wyborów, nie uznaje też ich oficjalnych wyników. Według niej zagłosowało jedynie 12% uprawnionych, czyli ponad 2 mln ludzi. Wyborom towarzyszyły zamieszki czy wręcz zamachy terrorystyczne. Według prokuratury w niedzielę zginęło co najmniej 10 osób. Zastrzelony został prorządowy kandydat Jose Felix Pineda Marcano ale też lider jednej z partii opozycyjnych Ricardo Campos.

Ostry konflikt trwa w Wenezueli od lat na tle fatalnego stanu jej gospodarki, która przełożyła się na pogorszenie dostępności niektórych dóbr. W grudniu 2015 roku koalicja partii opozycyjnych wygrała wybory parlamentarne i przejęła kontrolę nad Zgromadzeniem Narodowym. W 2016 roku opozycyjni parlamentarzyści próbowali doprowadzić do impeachmentu prezydenta Maduro, a wobec niepowodzenia akcji ogłosili tworzenie równoległych, alternatywnych organów władzy. Opozycja wzywała wojsko do wypowiedzenia posłuszeństwa rządowi a także prosiła o interwencję ONZ. Doprowadziło to do politycznego klinczu. Wobec niego Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości wydał 29 marca bieżącego roku orzeczenie o zawieszeniu parlamentu i przekazaniu jego kompetencji prezydentowi, który uzyskał tym sposobem prawo do wydawanie dekretów z mocą ustawy. Sam Maduro uznał jednak, że byłaby to zbytnia koncentracja władzy w jego ręku i na jego wniosek Trybunał 1 kwietnia anulował swoje orzeczenie.

Mimo przywrócenia pracy parlamentu przywódcy opozycji uznali to za wypowiedzenie wojny i wezwali swoich zwolenników do manifestacji na ulicach miast, w tym blokowania głównych tras komunikacyjnych. manifestacje łatwo przerodziły się w zamieszki, w trakcie których doszło do fali rabunków. Uczestnicy manifestacji ginęli z rąk funkcjonariuszy policji bądź żołnierzy. Jednak według rządowego raportu o narastaniu politycznej przemocy większość ofiar nie została zabita przez służby bezpieczeństwa, a sami opozycjoniści doprowadzili do śmierci wielu osób, także w zaplanowanych zamachach z użyciem broni palnej.

Wobec nasilenia konfliktu prezydent Maduro zaproponował 1 maja by powołać do życia Konstytucyjne Zgromadzenie Narodowe, które uchwaliło by nową konstytucję, uznając najwyraźniej, że zmiany ustrojowe mogą stabilizować sytuację w państwie.

USA zwalczają na arenie międzynarodowej Nicolasa Maduro, tak jak zwalczały jego charyzmatycznego poprzednika, wieloletniego prezydenta Hugo Chaveza. W 2002 roku doszło do próby zamachu stanu przeciw temu ostatniemu, podjętej wspólnie przez część wenezuelskich wojskowych i manifestujących na ulicach zwolenników partii opozycyjnych. Pucz został udaremniony prze wielką mobilizację zwolenników Chaveza na ulicach Caracas. Zmarły wenezuelski prezydent twierdził potem, że nieudany zamach stanu był wspierany przez Waszyngton.

bbc.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply