Palestyńczycy znajdują azyl w chrześcijańskiej świątyni

Choć około 6 procent Palestyńczyków to chrześcijanie to mieszkają oni głównie na Zachodnim Brzegu Jordanu. W Strefie Gazy jest ich znacznie mniej. Niemniej pozostają integralną częścią tamtejszego społeczeństwa.

W trzecim tygodniu izraelskiego ataku na Strefę Gazy jest już około 550 ofiar. Według ONZ 70 procent ofiar izraelskich pocisków to cywile, a 20 proc. to dzieci. Nierzadko giną całe rodziny – w lipcu w atakach zginęło na przykład 25 członków wielopokoleniowej rodziny Dżamee, najmłodszy z nich – Nudżud – żył cztery miesiące. Już około 135 tysięcy osób opuściło swoje domy, jednak w kompletnie zablokowanej, gęsto zaludnionej Strefie Gazy trudno o bezpieczne miejsce. W niedzielę w miejscowości Szadżaija w jednym zataku zginęły 72 osoby. Pozostali jego mieszkańcy ruszyli szukać schronienia.

Skierowali się do lokalnej świątyni Greckiego Kościoła Prawosławnego pod wezwaniem Świętego Porfiriusza. Wyznawcy tego obrządku stanowią większość z około 1500 chrześcijan zamieszkujących Strefę Gazy. Lokalna gmina grecko-prawosławna właśnie obchodzi 1607-lecie istnienia swojeg kościoła. Tymczasem w poniedziałek pojawili się pod jego bramami rodacy-muzułmanie. Około 400 mieszkańców Sżadżaiji zostało wpuszczonych na teren świątyni za zgodą arcypiskupa Aleksiusa. Jak mówi zwierznik gminy – Rami Ajad, w o otoczeniu kościoła przygotowywane jest dalsze 600 miejsc dla ewentualnych uchodźców.

Od kilku lat izraelskie elity starają się pozyskać arabskich chrześcijan. W lutym tego roku Kneset przegłosował ustawę, która odróżnia chrześcijan od pozostałych Arabów jako odrębną grupę społeczną. Przesłanki tego kroku ustawodawczego dobitnie wyraziła deputowana Yariv Levin, która określiła chrześcijan jako „naszych naturalnych sojuszników przeciw muzułmanom, którzy chcą zniszczyć państwo”. Dodała także, iż arabscy chrześcijanie według niej „nie są tak na prawdę Arabami”.

Polityka obliczona w dłuższej perspektywie na dezintegrację Palestyńczyków, która już teraz rodzi bardzo konkretne skutki formalne. Ministerstwo Obrony Izraela właśnie ogłosiło, że od tego roku chrześcijanie będą powoływani do odbywania służby zasadniczej w izraelskiej armii. Izraelska polityka „dziel i rządź” pokazuje solidarna odpowiedź jaką izraelskim wojskowym udzieliło 15 przywódców duchowych chrześcijańskich wyznań w Jerozolimie. 13 maja zdecydowanie potępili oni próbę wciągania chrześcijan do „armii okupacyjnej”, jak to określili. „Jest fałszywym i nieodpowiednim dyskryminacja wobec chrześcijan ale i innych Palestyńczyków, bazująca na ich religii”. Wyraźnie kontestując lutową ustawę Knessetu podkreślili, że chrześcijaństwo nie jest wyznacznikiem świadomości etnicznej czy narodowej.

Sami El-Jusef z Papieskiej Agencji na rzecz Pomocy i Rozwoju Bliskiego Wschodu ocenił w maju izraelską politykę jako „próbę stworzenia schizmy w arabskiej społeczności” co jest według niego „poważne i niebezpieczne”. Dimitri Deliani z Narodowego Zgromadzenia Chrześcijan Palestyny, który stwierdził, że izraelska polityka „jedynie umocni jedność chrześcijan i muzułmanów całej Ziemi Świętej, udowadniając, że Jerozolima jest arabskim miastem z tak chrześcijańską jak i islamską tradycją cywilizacyjną. I żaden program judaizacji czy czystki etnicznej nie zmieni tego faktu, który jest w sercu każdego z nas”. W Stefie Gazy ta jedność nie jest jak się okazuje czczym faktem.

al-monitor.com/prawy.pl/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply