„Proszę sobie bowiem wyobrazić, co stałoby się, gdyby ta pani, która jest znaną homoseksualistką-aktywistką-feministką z ambicjami politycznymi, weszła do meczetu i tam zaczęła wykrzykiwać o prawach kobiet”:
„Nasza cywilizacja psieje na moich oczach”– napisał Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu” w komentarzu dot. prowokacji w kościele św. Anny w Warszawie.
„Oto do warszawskiego kościoła w niedzielę weszła kobieta tylko po to, żeby wywołać burdę (…). I udało się jej. I nie spotkała jej żadna kara. Przeciwnie, jej czyn został odpowiednio nagłośniony, a dla wielu słabych głów ta słaba, aczkolwiek wrzaskliwa kobieca głowa stała się czymś w rodzaju bohatera”– napisał Jastrzębowski.
Naczelny „Super Expressu” stwierdził, że podobno miał to być protest przeciwko stanowisku Kościoła w sprawie aborcji. „Tyle że stanowisko Kościoła wobec aborcji jest niezmienne. Można się z nim zgadzać, można się nie zgadzać, ale zasługuje na szacunek”– napisał.
„Proszę sobie bowiem wyobrazić, co stałoby się, gdyby ta pani, która jest znaną homoseksualistką-aktywistką-feministką z ambicjami politycznymi, weszła do meczetu i tam zaczęła wykrzykiwać o prawach kobiet. W najlepszym dla niej wypadku zostałaby za swój świętokradczy czyn, za sprofanowanie miejsca świętego dla islamu dotkliwie obita. Być może nie uszłaby z życiem za zamach na sacrum. Proszę sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby ta sama wrzaskliwa pani weszła ze swoim wrzaskiem do synagogi. Zaręczam, że zostałby sprawnie wyprowadzona, a łatka antysemitki znacząco utrudniłaby jej przyszłość”– stwierdził Jastrzębowski. Jego zdaniem aktywistka wiedziała, że w kościele taka reakcja jej nie spotka, a jej akcja zostanie nagłośniona przez „lewicujące postępowe media”.
„Wycie w kościele to nie jest wartość, a bez wartości, bez szacunku dla świętości, dla innych ludzi, bez możliwości i chęci wyegzekwowania tego szacunku cywilizacja staje się swoją własną karykaturą” – stwierdził dziennikarz.
Se.pl / Kresy.pl
Dleczego nikt jej nie przypieprzyl w morde na oczach wszystkich ?
Bo chrześcijanie nadstawiają drugi policzek, szkoda, że nie było tam żadnej niewierzącej osoby komuś towarzyszącej – ta wredna kretynka mogła by mieć pecha. Problem moralny z obiciem mordy przed ołtarzem nie istniał by…
Bo został by wyprowadzany w kajdankach, za napad, pobicie, mowę nienawiści itp.
miala potrzebne seksualną tylko nie miala z kim więc w kościele wyładowala swoje emocje nie było tam jakiegoś świecznika by jej udostępnić zaraz by sie uspokoiła