Premier Węgier wypowiedział się w sprawie przyznania autonomii i podwójnego obywatelstwa Węgrom w obwodzie zakarpackim. “W słowach Orbana nie ma niczego nowego” – komentuje węgierski ambasador w Kijowie.

“Słowa szefa węgierskiego rządu o autonomii i podwójnym obywatelstwie dla Węgrów przeczą obowiązującemu ustawodawstwu Ukrainy, przyjmujemy je z niepokojem jako niesprzyjające deeskalacji sytuacji w naszym państwie” – powiedział na konferencji prasowej Jewgenij Perebijs, szef departamentu polityki informacyjnej ukraińskiego MSZ.

Poinformował on również, że węgierski ambasador został zaproszony do ukraińskiego resortu spraw zagranicznych.

Parebijs zauważył, że słowa Orbana o rodakach żyjących za granicami Węgier nie są niczym nowym:

“Wszechstronne wsparcie przez Budapeszt zagranicznych Węgrów jest jednym z kluczowych kierunków narodowej polityki państwa węgierskiego i jednym z kluczowych czynników w budowaniu wzajemnych stosunków z sąsiednimi państwami. Należy także przypomnieć, że za określone aspekty tej polityki Węgry były poważnie krytykowane ze strony swoich partnerów w Unii Europejskiej”.

MSZ Węgier również twierdzi, że słowa Orbana nie są niczym nowym:

“To, co premier powiedział odnośnie do autonomii, nie zawierało żadnych nowych elementów w porównaniu z polityką rządów węgierskich przez ostatnie 25 lat” – powiedział minister spraw zagranicznych Węgier Janosz Martony 12 maja w Brukseli.

Ostrzegł on też przed niewłaściwą interpretacją słów Orbana.

W swoim expose w sobotę premier Węgier Victor Orban powiedział w parlamencie, że Węgrzy żyjący w Kotlinie Karpackiej mają prawo do podwójnego obywatelstwa i prawo do autonomii.

lb.ua/Kresy.pl

12 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • budzik
      budzik :

      nie będą riazać…nie te czasy…za dużo dziś srodków komunikacji rozmaitej….a jak by to zaczęli robić…to im Putin wjedzie do kijowa….juz nie będzie miał skrupułów

    • tagore
      tagore :

      Nie tak dawno Prawy Sektor we Lwowie robił nabór ochotników do oddziału
      ,który miał wyjechać na Zakarpacie. Ciekawe czy to zdarzenie nie zachęciło
      Premiera Węgier do tej wypowiedzi.

      tagore

  1. hubert
    hubert :

    Mama do tego artykułu jest przecież nieaktualna! Półwysep Krymski należy do Rosji oraz nie ma zaznaczonych granic Republiki Donbasu, przecież ten naród ogłosił na weekendzie niepodległość!

  2. jkm_ci
    jkm_ci :

    Orban, powrót do przeszłości

    Kiedy czytam na Salonie notkę, w której autor się burzy że Victor Orban wbija Ukrainie nóż w plecy, bo oczekuje on od Ukrainy zgody na autonomię dla swoich rodaków tam mieszkających, to ogarnia mnie pusty śmiech. Po pierwsze, to żaden nóż w plecy a zwykły obywatelski obowiązek węgierskiego premiera, dla którego węgierski obywatel i jego los nie kończy się na granicy państwa jak to mamy notorycznie u naszego Donalda Tuska. Od razu też odseparujmy od działań premiera Orbana działania Władimira Putina, który powyższe cele o jakie stara się Orban uzyskał dzięki prowokacji Zachodu i bojówkarzom z rosyjskiej V kolumny. Takiej Węgrzy na Ukrainie nie tworzą i prawdopodobnie nie stworzą. Nie ten lud, nie te obyczaje. Orban po prostu nie jest pewien czy państwo ukraińskie w takiej formie jak obecnie przetrwa i czy zapewni mniejszości węgierskiej bezpieczeństwo. Premier Węgier nie mówi o oderwaniu tych ziem od Ukrainy, tylko pragnie uchronić Węgrów przed ewentualną władzą nadchodzącego Putina.

    Na tym tle działania polskich polityków popierających bezrefleksyjnie wszystko co pochodzi z UE, plus pozornie przyjazną nam Ukrainę wyglądają na mało zabawne. Zaś twierdzenia jakoby nie jesteśmy zainteresowani tym co oficjalnie zaproponował Polsce swego czasu Władimir Żirinowski można między bajki włożyć, gdyż tak hołubiona dzisiaj przez obecne elity strategia Giedroycia widziała i owszem wolną i niezależną Ukrainę, tyle że za Wołyniem, a nie na granicy Bugu jak to jest obecnie. Odrzućmy więc wreszcie od siebie to kłamstwo terytorialne, które nam się wciska od z górą kilkudziesięciu lat i spójrzmy prawdzie w oczy. Obecne granice wytoczył nam po 1945 roku sowiecki okupant za cyniczną zgodą Zachodu. Nikt rządu w Londynie nie pytał o zdanie czy chcemy tych ziem ogołoconych z wszelkiego dobra przez Rosjan czy nie chcemy. Nikt nie pytał Polski, bo tak sobie właśnie umyślono w Jałcie, Teheranie i Poczdamie, że da się Polsce mniej w imię Hitlera, a zabierze jej się więcej w imię Stalina.

    Druga RP była przez niecałe dwadzieścia lat państwem szczęśliwym, bo samodzielnym i terytorialnie w 99% spełnionym. Jeśli do jakichś terenów rościła sobie prawa i prowadziła o nie walkę, to tylko dlatego że stanowiły one istotną część naszej państwowości, oraz że były one zamieszkałe w większości przez ludność polską, zaś w w przypadku Kresów będącą podwaliną kultury i rozwoju gospodarczego . Wyjątkiem było Wolne Miasto Gdańsk stanowiące dla młodego państwa polskiego rodzaj gospodarczego okna na świat. Polsce międzywojennej nie w głowie było bić się i odbierać Niemcom Wrocław czy Jelenią Górę, Olsztyn bądź Koszalin, bo tam przed wiekami rządzili piastowscy książęta. Nie walczono o to, bo były to już naturalne tereny niemieckie uznane przez polską klasę polityczną. Wystarczy do tego dorzucić i wspomnieć powojenne działania samych kresowych osadników na tzw. “ziemiach odzyskanych” aby wszystko było w tym temacie jasne. Ci ludzie czuli się tam wyraźnie obco i niepewnie. Oderwani od poleskich, wileńskich i wołyńskich korzeni powtarzali więc jak mantrę zakulisowy wierszyk: “Jedna bomba atomowa, a wrócimy wnet do Lwowa. Jeszcze druga nie tak silna, a wrócimy też do Wilna.”
    Pokazała także w początku lat 90-tych zeszłego stulecia i sytuacja na Litwie, kiedy to po rozpadzie Związku sowieckiego Vytautas Landsbergis gotów był oddać Polakom litewskim część Wileńszczyzny we władanie , na co kategorycznie nie zgodziła się elita styropianowa z Warszawy wraz z wszędobylską i antypolską “Gazetą Wyborczą”. To było kiedyś. Dzisiaj premier Orban pokazuje Europie, w tym Zachodowi jak bardzo jest ten Zachód chwiejny i zakłamany w swoich działaniach. Pokazuje także, że nic nie jest w polityce stałe,również granice państw, szczególnie te które zostały ustanowione na niesprawiedliwych Powojenny czas tylko pozornie zatarł dla euro ślepców wzajemne międzypaństwowe anse, rany oraz tylko na niby zagrzebał dawne granice, które co tu kryć, nadal są granicami niesprawiedliwymi dla wielu stron. Nie sądzę więc, aby Niemcy nie żywili wcale nadziei na namacalne odzyskanie Pommern, Schlesien, czy Ost Preussen, zaś my Polacy wcale to a wcale nie marzymy o powrocie na utracone Kresy. Ta pozornie nie istniejąca wiara cały czas w nas tkwi, tłumiona jedynie fałszywą poprawnością polityczną narzuconą nam przez równie zakłamanych co i strachliwych polityków. O tym jak bardzo niestabilny jest stan Kresowych granic pokazuje nam dzisiejsza sytuacja na Ukrainie. zasadach http://mikker-story.salon24.pl/583956,orban-powrot-do-przeszlosci

  3. jkm_ci
    jkm_ci :

    @@@@ Jedna bomba atomowa a wrócimy znów do LWOWA ,Jeszcze druga nie tak silna i wrócimy znów do WILNA.Ten wierszyk oraz ostatnie nieobliczalne ględzenie na tym forum wszelkiego rodzaju szumowin rodem z ukrainy oraz miejscowych (czyt tutejszych) nieodpowiedzialnych osobników propagujących wyrzeczenie się naszych praw do Kresów zmobilizowały mnie do uruchomienia dawno wylęgłej myśli powołania do życia fundacji,organizacji czy stowarzyszenia (jak zwał , tak zwał istotny jest cel i strategia) Której celem powinna być czynna walka o powrót kresów do Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Oczywiście co udowodnił Putin i wcześniej tzw : Arabska wiosna (sponsorowana i kierowana przez USA ) w dzisiejszych czasach nie ma mowy o wysyłaniu dywizji pancernych do boju z przeciwnikiem.Obecnie pułkiem pancernym jest 1 000 000 $ Dywizją 10 000 000 i to jest oręż do odbicia Kresów tym bardziej że mamy już gotowych do walki żołnierzy Należy opracować strategię działania i dostarczyć broń ) Ludność Narodowości Polskiej tkwiącą na posterunku wbrew sowietyzacji ukrainizacji i litvinizacji ganeralnie wszelkiej ( ,,zacji”) na kresowym Posterunku.Zapewne tak doświadczony ,, Życiowo” Tutejszy jako były wojskowy wie że opuszczenie placówki oznacza utratę terytorium .Do tego nie wolno dopuścić .WSZYSTKICH KTÓRZY UWAŻAJĄ TĄ INICJATYWĘ ZA GODNĄ ZAINTERESOWANIA PROSZĘ O KONTAKT NA PRYWATNY ADRES E MAIL (zapewniam że nie jest to adres rosyjskiego agenta wpływu) Pozdrawiam JKM_ci .Janusz.

    • mercy
      mercy :

      Leczyć się pasuje, jeżeli chciałbyś podłączyć do Polski tereny “dziczy”. Zaczynając takie ruchy pewnie trzeba by było oddać tereny zachodnie i pomorze. Kiełbasę wymieniać na czerstwy chleb 😀
      Trzeba by być nienormalnym 🙂