Białoruski prezydent Aleksandr Łukaszenko powiedział, że nie zamierza kończyć kariery politycznej, choć w przypadku zmiany władzy na Białorusi jest gotów jej pomagać. Pojawiają się komentarze dotyczące możliwej, kontrolowanej przez Kreml, zmiany władzy w Mińsku.

Pod koniec ubiegłego tygodnia prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko odnosząc się do spekulacji na temat rzekomej możliwości zakończenia przez niego kariery politycznej oświadczył podczas spotkania z kolektywem resortu spraw wewnętrznych, że „prezydent nigdzie nie ucieka i uciekać nie zamierza”. Dodał jednak, że nie oznacza to, iż będzie kurczowo trzymać się „krzesła” władzy „zsiniałymi palcami”.

– Nie. Polityka to nie tylko prezydent. My z wami, prędzej czy później, odejdziemy z tych stanowisk, ale nie odejdziemy od chronienia tego, co teraz ocaliliśmy – powiedział Łukaszenko. Następnie oświadczył, że w przypadku jakiejś ewentualnej zmiany władzy na nową jest gotów jej pomagać.

– Dlatego jeśli wezwiecie mnie do siebie, gdy będziemy z wami niejako na emeryturze, to jeszcze posłużymy temu państwu i narodowi – powiedział białoruski przywódca. – I jeśli przyjdą po nas nowy prezydent, generałowie, będą chcieć porady i pomocy, wsparcia, to im je okażemy. Oto i cała moja polityka – dodał.

Łukaszenko zaznaczył przy tym jednak, że nie oznacza to, że zamierza teraz odchodzić czy rezygnować, szczególnie w obecnej sytuacji. – Słuchajcie, były sytuacje, mogą być, że ktoś i drżał. Ale tu siedzą generałowie, którzy ciągle się ze mną stykają i widzieli, że u mnie nawet włos nie drgnął – powiedział. Dodał, że obecne środowiska opozycyjne na Białorusi mogą liczyć na wielkie wsparcie z zagranicy.

W tym tygodniu na łamach portalu Naviny zamieszczono artykuł, w którym zwrócono uwagę na niedawną wypowiedź szefa MSZ Rosji, Siergieja Ławrowa, który poparł wcześniejszą inicjatywę Łukaszenki ws. reform konstytucyjnych na Białorusi. Powiedział, że „jeśli zostaną przygotowane propozycje, zatwierdzone przez Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe, zostaną przyjęte w ogólnonarodowym referendum, które jak rozumiem, planuje się przeprowadzić, to tak powinno być”.

Dr Andriej Kazakiewicz, politolog z Instytutu Badań Politycznych uważa, że wypowiedź Ławrowa nie oznacza dania Łukaszence „carte blanche” i aprobaty dla wciąż enigmatycznej reformy konstytucyjnej. Jego zdaniem, dla Moskwy ważne jest rozwiązanie kryzysu wewnętrznego na Białorusi, co może być niemożliwe bez negocjacji i jakiejś formy porozumienia między prezydentem a jego popularnymi, politycznymi oponentami, mającymi wpływ na protestujących. Ekspert przypuszcza, że z tego względy Kreml może naciskać, na „dialog inkluzywny” i na przykład na wypuszczenie zza kratek Wiktora Babaryko i włączenie w cały proces Switłany Tichanowskiej.

Portal uważa, że tego typu działania miałyby doprowadzić do „poważnej demokratyzacji systemu politycznego” i „nowych wyborów według innych zasad”, przy czym taka perspektywa oznaczałaby pozbawienie Łukaszenki dużych szans na pozostanie u władzy, ale również nie gwarantowałaby mu transferu władzy na wygodnych dla niego warunkach. Do tego potrzebowałby np. odpowiedniego przeformatowania konstytucji, ale tu nie może liczyć na poparcie ze strony opozycji.

Zdaniem Arsenija Siwickiego, dyrektora Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej w Mińsku, choć oficjalna retoryka Kremla wyraża poparcie dla obecnych władz Białorusi, to na poziomie konkretnych działań Moskwa demonstruje inne intencje. Uważa, że Rosja wykorzystuje kryzys polityczny na Białorusi do przeprowadzenia tam kontrolowanej zmiany władzy, na warunkach rosyjskich.

Zdaniem politologa, miałby do tego służyć tzw. plan Patruszewa-Putina, które według jego informacji miał zostać pod koniec sierpnia przywieziony do Mińska i przedstawiony przez Nikołaja Patruszewa, szefa rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Siwicki twierdzi, że plan ten zakłada m.in. „przymus przeprowadzenia reform konstytucyjnych, których inicjatywę Kreml przypisuje Łukaszence”. Ponadto, Moskwa zamierza rzekomo uzależnić wsparcie finansowe dla Białorusi od realizacji tego planu. Ekspert twierdzi, że taka reforma, narzucona przez Kreml, formalnie „przyczyni się do liberalizacji politycznej, a w treści do zmiany reżimu i wykluczenia Aleksandra Łukaszenki i jego rodziny z białoruskiego życia politycznego”. Siwickij uważa, że można tu mówić o swego rodzaju „demokracji sterowanej”, z przekształceniem Białorusi z republiki „superprezydenckiej” w parlamentarno-prezydencką, a może nawet parlamentarną. Ekspert uważa, że w przyszłości uczyni to białoruski system politycznym bardziej podatnym na wpływy Rosji.

Portal Naviny zaznacza też, że niedawna wizyta szefa rosyjskiego wywiadu zagranicznego, Siergieja Naryszkina w Mińsku miała mieć związek z niezadowoleniem Kremla z tego, że Łukaszenko uchyla się od spełnienia wcześniejszych obietnic.

belta.by / naviny.media / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply