Były premier w artykule dla „Superekspressu” odniósł się do niedawnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat relacji polsko – ukraińskich w kontekście propogawanie przez władze Ukrainy kultu Stepana Bandery i Ukraińskiej Armii Powstańczej
– Jarosław Kaczyński, przebywając w Rzeszowie, odniósł się do relacji z Ukrainą. Prezes PiS użył słów mocnych, ale całkowicie uzasadnionych.(…) Zaznaczył, że z Banderą Ukraińcy do Europy nie wejdą i że wyczerpuje się nasza cierpliwość w tolerowaniu antypolskich ekscesów– pisze we wstępie Leszek Miller.
Chodzi o słowa Jarosława Kaczyńskiego z wywiadu dla „Do Rzeczy” opublikowanego 6 lutego, w którym prezes Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że Ukraina musi definitywnie wybrać, czy oprze swoją historyczną legitymację na tradycjach organizacji, które dopuściły się potwornych zbrodni na Polakach, czy też z tej drogi zrezygnuje.
– Kijów szybko wyjaśnił swoje stanowisko.– podkreśla Miller i zauważa, że w ubiegłym tygodniu ukraińscy historycy z szefem tamtejszego IPN Wołodymyrem Wiatrowyczem za-inaugurowali wielką kampanię informacyjną związaną z obchodami 75. rocznicy powstania zbrodniczej Ukraińskiej Powstańczej Armii. „Ukraina nie wyrzeknie się UPA” – zadeklarował Wiatrowycz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiatrowycz ostro odpowiada Kaczyńskiemu: taka grubiańska deklaracja była niewłaściwa
– Dodał(Wiatrowycz- red.), że „żądania i szantaż”, które Ukraińcy słyszą ze strony Kaczyńskiego i innych polskich polityków, aby wyrzec się tej części historii, są niedopuszczalne i sugerują, że politycy ci nie chcą, aby Ukraina była silnym i wolnym państwem. Wiatrowycz nie jest w swoich sądach odosobniony, co więcej, ma potężnych mocodawców. –dostrzega były polski premier.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wiatrowycz: Kaczyński chce narzucać Ukraińcom swoje fantazyjne wyobrażenia o przeszłości
Zdaniem Leszka Millera, szczególnym mocodowcą Wiatrowycza jest sam Petro Poroszenko, który, co zauważa były polityk, oświadczył, że „uznając za bohaterów narodowych UPA i Banderę, Ukraina nie powinna brać pod uwagę krytycznych opinii innych państw, w tym nawet ich oficjalnych protestów i negatywnych reakcji”.
– Przykład idzie z góry, nic więc dziwnego, że przedstawiciele władz w Kijowie biorą udział nie tylko w spotkaniach weteranów UPA, ale też ukraińskiej dywizji SS Galizien, wsławionej masowymi mordami na Polakach w Hucie Pieniackiej i Chodaczkowie Wielkim.– podkreśla.
Przypomina także, że wszystkie oddziały SS zostały uznane przez Trybunał Norymberski za organizacje zbrodnicze, tym bardziej aprobata zgromadzeń ukraińskich esesmanów nie powinna być tolerowana.
Miller zauważa także, że rozkwit ukraińskiego nacjonalizmu i faszyzmu ma miejsce w okolicznościach, gdy zdecydowana większość ofiar rzezi wołyńskiej nie ma swoich grobów. Ich kości porozsypywane są po polach, lasach i drogach Wołynia, a świadkowie tamtych wydarzeń, którzy mogliby coś powiedzieć, milczą.
Dlaczego? Zdaniem byłego premier dlatego, że ukraińskie prawodawstwo zabrania krytycznie wypowiedać się o historii Ukraińskiej Powstańczej Armii czy dywizji SS Galizie. – (Ukraińscy świadkowie ludbójstwa- red.) wolą być cicho, bo specjalna ustawa przewiduje karanie więzieniem wszystkich, którzy okazywaliby lekceważenie dla weteranów zbrodniczych organizacji lub negowali celowość ich walki.
Miller podkreśla także, że na Ukrainie prawdy o ludbójstwie nie mogą otwarcie głosić także cudzoziemcy, w tym obywatele polscy. – Dotyczy to także cudzoziemców. Jeśli na Ukrainę uda się polski obywatel, który mówi prawdę o ludobójstwie, to albo nie zostanie wpuszczony, albo zostanie osądzony.
Czytaj również: Prezydent Ukrainy podpisał ustawę gloryfikującą UPA
Były premier wini za ten stan rzeczy poprzedni rząd. – Nasz poprzedni rząd, niestety, nie zareagował, kiedy ukraiński parlament przyjmował to skandaliczne ustawodawstwo.
– Być może ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zapowiadają zmianę. Rzeczywiście dobrą zmianę–podsumowuje.
kresy.pl/ se.pl
Nie zareagował ze względu na presję administracji Obamy,co wynika z ujawnionego pisma Schetyny do ambasadora USA w Polsce.
tagore
Symptomatyczną sprawą jest to, że zarówno w latach 40-tych, jak i współcześnie, od prawa do lewa polskiej sceny politycznej, w sprawie rzezi wołyńskiej i akcji „Wisła” jest zgoda niezależna od opcji partyjnej. Należy to podkreślać wszędzie.