Koegzystencja w Strzałkowicach

Przy wjeździe do Strzałkowic od strony Sambora znajduje się cmentarz. Są na nim chowani zarówno Polacy, jak i Ukraińcy. Nie spoczywają jednak obok siebie, ale w odrębnych kwaterach.

Żartując można by powiedzieć, że zmarli są do siebie odwróceni nogami. Rozmawiając z mieszkańcami wsi można się jednak przekonać, że żadnych konfliktów czy kłótni między Polakami a Ukraińcami nie ma, a ich współżycie jest zgodne, żeby nie powiedzieć wzorcowe.

Z najstarszymi mieszkańcami wsi można swobodnie rozmawiać po polsku i to na wspólne tematy. Interesuje ich, co słychać w Przemyślu, Sanoku czy Ustrzykach. Są bowiem przesiedleńcami z polskiej części Podkarpacia, które w ramach “dobrowolnej wymiany” ludności musieli opuścić, osiedlając się w opuszczonych przez Polaków chałupach…

Z polskimi sąsiadami łączyły ich w Strzałkowicach zawsze te same kłopoty i problemy. W latach 90-tych, gdy Ukraina odzyskała niepodległość, przystąpili do budowy własnych świątyń. Obecnie obok kościoła rzymskokatolickiego są w Strzałkowicach jeszcze dwie cerkwie: greckokatolicka i prawosławna, należąca do Cerkwi Autokefalicznej.

– To rozbicie konfesyjne nie powoduje między wiernymi jakichkolwiek kłótni i podziałów – podkreśla ks. Leszek Pankowski, proboszcz rzymskokatolickiej parafii w Strzałkowicach. – Tutejsi ludzie niezależnie od wyznania od siebie się nie separują. Podobnie czynią duchowni. Jeżeli jest jakaś uroczystość w cerkwi greckokatolickiej czy prawosławnej, jestem wraz z delegacja parafian na nią zapraszany. Podobnie, jeżeli my mamy jakąś uroczystość, to zapraszamy proboszczów parafii greckokatolickiej i prawosławnej. Zawsze przychodzą.

(mak)/(inf. wł.)/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply