W partii odpadków przywiezionych przez jedną ze śmieciarek do sortowni pod Starogardem Gdańskim pracownicy znaleźli łącznie 68 610 złotych.
Według pracowników, na taśmie podającej odpadki po wstępnym mechanicznym sortowaniu zaczeły sie pojawiać foliowe foreczki z plikami banknotów o różnych nominałach. Po zebraniu wszystkich okazało się, że ich wartość to niemal 70 tys. złotych. Pracownicy sortowni w Starym Lesie zgłosili sprawę do kierownictwa. Gdy informacja została nagłośniona w miejscowym starostwie rozdzwoniły się telefony – zgłosiło się wielu mieszkańców uważających, że pieniądze należą do nich. Zweryfikowanie ich twierdzeń będzie jednak bardzo trudne. Właściwie jedynym tropem sa pióra jakie pracownicy sortowni znaleźli na woreczkach z pieniędzmi – oznacza to, że były one najpewniej ukryte w poduszce. Niestety samej poszwy nie zdołano zidentyfikować, a można by szukać na niej śladów DNA właściciela. Tymczasem zakład usuwania śmieci obsługuje 50 tys. gopodarstw domowych.
Jeśli w ciągu dwóch lat nie uda się odnaleźć rzeczywistego właściciela pieniędzy trafią one do Skrabu Państwa. Uczciwi pracownicy mogą jednak liczyć na 10% znaleźnego.
tvn24.pl/kresy.pl
Po raz kolejny drogie dzieci okazało się, że w tym kraju nie opłaca się być uczciwym. Zgodnie z podstawami prawa naturalnego mogli się podzielić 70 tys. a tak za 2 lata będą mogli pójść sobie na piwo.
Właśnie z tego “naturalnego prawa” i rodzi się korupcja. Czystego sumienia za żadne pieniądze nie kupisz.
A ja zawsze myślałem, że korupcja lęgnie eis z przerostu biurokracji, oraz daniu zbyt dużej władzy nieodpowiednim oraz źle opłaconym ludziom. Ale człowiek uczy się przez całe życie.
Według prawa w USA ( bardzo słusznego poniekąd) wyrzucając śmieci zrzekasz się prawa do nich.