Hiszpański sąd ujawnił, że materiały skradzione w lutym br. podczas napadu na ambasadę Korei Północnej w Madrycie, dokonanego przez grupę obywateli USA, Meksyku i Korei Płd., zostały przekazane FBI. Sprawcy uciekli przez Portugalię do USA. Wcześniej hiszpańskie media pisały o powiązaniach części napastników z amerykańskimi służbami.

Sędzia hiszpańskiego Sądu Krajowego (Audiencia Nacional) ujawnił treść dokumentu, zawierającego informacje o okolicznościach napadu na ambasadę Korei Północnej w Madrycie, do którego doszło w lutym br.

Sędzia Jose de la Mata wyjaśnił, że napadu dokonała uzbrojona grupa złożona z 10 osób, obywateli Meksyku, Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej. Po ucieczce sprawcy podzielili się na cztery grupy i udali się do Portugalii, skąd następnie odlecieli do USA. Okazało się, że skradzione wówczas materiały trafiły do FBI.

 

Do napadu doszło 22 lutego br. po południu. Kluczową rolę, jak ujawnił hiszpański sąd, odegrał Adrian Hong Chang – co ciekawe, obywatel Meksyku mieszkający w USA. Mężczyzna podając się za przedsiębiorcę wszedł on do placówki dyplomatycznej Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Następnie umożliwił pozostałym dziewięciu zamaskowanym osobom wtargnięcie na teren ambasady. Siedmioosobowy personel ambasady został napadnięty – pobito ich i związano, trzymając w takich warunkach przez kilka godzin. Jeden z północnokoreańskich dyplomatów był nakłaniany do ucieczki do z Korei Południowej.

W trakcie ataku jeden z okolicznych mieszkańców z powodu krzyków dochodzących z terenu placówki zaalarmował policję. Widziano też uciekającą z budynku kobietę. Choć na miejsce przybył patrol, to hiszpańscy funkcjonariusze nie podjęli żadnych działań. Później tłumaczyli, że jeden z podszywających się pod północnokoreańskiego dyplomatę mężczyzn,, najpewniej Hong Chang, zapewnił ich, że „wszystko jest w porządku”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

W toku śledztwa ustalono, że napastnicy ukradli z ambasady KRLD w Madrycie sprzęt w postaci dwóch dysków przenośnych, dwóch komputerów, dwa twarde dyski, a także telefon komórkowy. Ponadto, według hiszpańskich śledczych kilka dni po napadzie, 27 lutego, Hong Chang skontaktował się z jednym z pracowników FBI. Poinformował go o przeprowadzonej w Madrycie akcji i miał przekazać mu skradzione wówczas materiały.

Dwa tygodnie temu sprawę napadu opisał hiszpański dziennik “El Pais”, który opublikował szczegóły dochodzenia i napisał, że za zdarzeniem prawdopodobnie stały amerykańskie służby wywiadowcze. Gazeta powołała się na swoje źródła w hiszpańskiej policji i w służbach wywiadowczych (CNI). Według nich, obie te instytucje zidentyfikowały co najmniej dwóch napastników jako „osoby związane z CIA”. Napisano też, że napastnicy szukali „informacji na temat ambasadora i szefa północnokoreańskiej delegacji na negocjacje z USA”. Do ataku doszło bowiem na krótko przed szczytem Trump-Kim w Wietnamie.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Hiszpańskie służby zwróciły się w sprawie ataku na ambasadę do CIA, pytając o jej udział w zdarzeniu. “Odpowiedź była negatywna, ale mało przekonująca” – napisał dziennik “El Pais”. Zdaniem gazety, jeśli śledztwo faktycznie potwierdzi udział amerykańskich służb w ataku na ambasadę KRLD, to może to poważnie zaciążyć na stosunkach hiszpańsko-amerykańskich.

Agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła w hiszpańskim wymiarze sprawiedliwości podała, że Madryt zamierza zwrócić się do USA z wnioskiem o ekstradycję członków grupy napastników.

Pytany o tę sprawę rzecznik Departamentu Stanu USA Robert Palladino twierdzi, że władze Stanów Zjednoczonych nie mają z tym atakiem nic wspólnego.

We wtorek do napadu na ambasadę przyznała się Cheollima Civil Defence [Obrona Obywatelska Cheollima, od nazwy mitologicznego konia – red.], organizacja opozycyjna względem władz w Pjongjangu pozująca na swego rodzaju “rząd północnokoreański na uchodźstwie”; otwarcie dążą do obalenia Kim Dzong Una. Jej przedstawiciele zaprzeczają jednak, że podczas akcji używali siły i twierdzą, że nie był to atak. Nie wyjaśniono dokładnie motywów, ale Cheollima Civil Defence przyznaje, że pozyskane w ambasadzie “informacje o potencjalnie ogromnej wartości” przekazano FBI i amerykańskiemu wywiadowi “zgodnie z zawartymi wzajemnymi porozumieniami poufności”.

Rmf24.pl / bbc.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Liczenie na to ,że jankesi uderzą się w pierś, przyznają do napadu i wydadzą napastników Hiszpanii, jest dziecinnie naiwne.A swoją drogą to bardzo niebezpieczny precedens,pokazujący ,że obcy agenci mogą wejść na teren każdej (prawie) ambasady ,obezwładnić jej personel ,okraść,uciec i pozostać bezkarnymi.Bo trudno mi uwierzyć w to,żeby napadu dokonali skauci z ulicy dla zrobienia hecy?