Po tym, jak w mediach pojawiły się wypowiedzi australijskich polityków sugerujących, że Australia w razie chińskiej inwazji udzieliłaby Tajwanowi i USA wsparcia militarnego, rządowy chiński dziennik otwarcie zagroził Australii atakiem rakietowym na kluczowe obiekty wojskowe.

W ubiegłym tygodniu premier Australii, Scott Morrison zapowiedział, że jego kraj utrzyma swoją dotychczasową politykę względem Tajwanu i będzie szanować jego sojusz z USA.

Wcześniej szef tajwańskiego MSZ, Joseph Wu twierdził, że Tajwan szykuje się na „ostateczny atak” ze strony Chin i wezwał rząd Australii do udzielenia jego krajowi koniecznego wsparcia. W związku z tym, Morrisona zapytano, czy Australia wsparłaby Tajwan w razie chińskiej inwazji. Premier zaznaczył, że Australia „zawsze opowiadała się za wolnością w tej części świata” i szanuje porozumienia Tajwanu w regionie Indo-Pacyfiku i jego sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.

Kontrowersje wywołały jednak słowa, jakie Morrison wypowiedział przy tej okazji:

„Zrozumieliśmy już układ jednego systemu, dwóch krajów i będziemy tu kontynuować naszą politykę… powinienem powiedzieć, jednego kraju, dwóch systemów”.

W mediach, w tym na Tajwanie, zwrócono uwagę, że w ten sposób australijski premier „poparł” doktrynę „jeden kraj, dwa systemy” Chińskiej Republiki Ludowej, która dopuszcza istnienie w Chinach obszarów o ustroju kapitalistycznym, jak Tajwan, celem zjednoczenia kraju. Doktryna ta zakłada jednak, że wyspa ta jest częścią terytorium Chin, a nie osobnym państwem. Z kolei Australia w relacjach z Tajwanem stosuje tzw. politykę jednych Chin, która zakłada brak formalnych relacji dyplomatycznych z rządem w Tajpej, ale utrzymywanie osobnych więzi handlowo-kulturalnych, z pominięciem Pekinu. Zdaniem komentatorów, Morrison najpewniej pomylił się i mówiąc o doktrynie „jednego kraju, dwóch systemów” chodziło mu politykę, jaką Pekin chciałby stosować względem Tajwanu.

Wcześniej wysocy rangą przedstawiciele australijskiego rządu sygnalizowali, że Australia byłaby chętna, by w razie chińskiej inwazji udzielić Tajwanowi i USA wsparcia militarnego, choć ich zdaniem nic nie wskazuje na to, żeby miało to nastąpić.

Minister obrony Australii Peter Dutton powiedział, że jego zdaniem nie można wykluczyć konfliktu chińsko-tajwańskiego. Zaznaczył, że jego kraj będzie dalej współpracował ze swoimi sojusznikami i partnerami dla uniknięcia takiego konfliktu.

Ostatnie wypowiedzi australijskich polityków zwróciły jednak uwagę w Chinach. Pod koniec ubiegłego tygodnia na łamach powiązanego z chińskim rządem dziennika „Global Times” ukazał się artykuł jego redaktora naczelnego, Hu Xijina. Z jego tekstu wynika, że Chiny grożą Australii atakiem rakiet dalekiego zasięgu, jeśli wspólnie z Amerykanami będzie chciała odeprzeć ewentualną, chińską inwazję.

„Zważywszy na to, że australijskie jastrzębie wciąż nakręcają lub sugerują, że Australia pomoże amerykańskiej armii i weźmie udział w wojnie, gdy wybuchnie konflikt wojenny w Cieśninach Tajwańskich, a australijskie media aktywnie promują ten sentyment, sugeruję, żeby Chiny stworzyły plan zastosowania kary odwetowej przeciwko Australii, jeśli wtrąci się militarnie w sytuację w rejonie cieśnin” – czytamy na łamach „Global Times”. Jego zdaniem, plan ten miały „uwzględniać uderzenia z dalekiego dystansu na instalacje wojskowe i odpowiednie, kluczowe obiekty na australijskiej ziemi, jeśli rzeczywiście wyśle swoje oddziały na zamorskie tereny Chin i będzie walczyć przeciwko Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej”.

Przeczytaj: Chiński rząd ostrzega Australijczyków przed robieniem sobie wroga z jego państwa

Czytaj także: Australia weźmie udział w ćwiczeniach wojskowych adwersarzy Chin

Hu dodał, że po opracowaniu takiego planu, Chiny powinny poprzez nieoficjalne kanały ujawnić go, by odstraszyć Australijczyków „i uniemożliwić im podjęcie ryzyka i popełnienie nieodpowiedzialnych działań”.

„Jeśli są na tyle odważni, by wspólnie z USA wtrącać się militarnie w sprawę Tajwan i wysłać wojsko na wojnę z Chinami do Cieśniny Tajwańskiej, to muszą wiedzieć, jaką katastrofę ściągną na swój kraj” – pisze chiński dziennik. Dodaje, że Chiny mają wystarczająco mocne zdolności do wyprodukowania dodatkowych rakiet dalekiego zasięgu z głowicami konwencjonalnymi, mogących zagrozić Australii.

Do pierwszych napięć w relacjach Chin i Australii doszło przy okazji krytyki ze strony Canberry w kwestii polityki Chin w czasie narastania obecnej pandemii koronawirusa. Efektem tego było wprowadzenie przez ChRL zakazu importu australijskiego jęczmienia, pszenicy, cukru, wina czerwonego, drewna, węgla, homarów, rudy miedzi i miedzi wytopionej z Australii.

Jednak między oboma państwa narastają sprzeczności w ich geostrategii. Australia w coraz większym stopniu wkomponowuje się w działania rywali Chin takich jak USA, Japonia i Indie. We listopadzie 2020 roku premier Australii podpisał w Tokio umowę o współpracy wojskowej z Japonią. Z kolei w kwietniu br. Australia wycofała się się dwóch umów w ramach „Pasa i drogi”, co wywołało krytyczną reakcję ambasady ChRL w Canberrze.

scmp.com / globaltimes.cn / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply