W uniezależnieniu się od dostaw rosyjskiego gazu miałoby pomóc tzw. połączenie południowe z Chorwacją – projekt mający poparcie ze strony USA.
W czwartek Izba Narodów Bośni i Hercegowiny, czyli izba wyższa tamtejszego parlamentu zakomunikowała, że Bośnia i Hercegowina chce uniezależnić się od dostaw rosyjskiego gazu. Chce w tym celu wykorzystać tzw. połączenie południowe z Chorwacją.
Gazociąg ma mieć około 180 km długości i łączyć Bośnię i Hercegowinę z terminalem gazu skroplonego na chorwackiej wyspie Krka. Dotychczas kraj ten sprowadzał gaz z Rosji, poprzez rurociąg na terenie Republiki Serbskiej, będącej składową Bośni i Hercegowiny. Na czele republiki stoi Milorak Dodik, znany z wyraźnie prorosyjskiej orientacji.
Należy zaznaczyć, że projekt powstania gazociągu mocno wspierały Stany Zjednoczone.
Projekt musiał zyskać poparcie większości z 58 parlamentarzystów ze stolicy państwa, Sarajewa. Procedowana ustawa napotkała na opór ze strony Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej Bośni i Hercegowiny. Politycy tej partii protestowali przeciwko powierzeniu inwestycji spółce kontrolowanej przez rząd w Sarajewie – BH Gaz.
Mimo sprzeciwu, ustawę przyjęto. Szacowany koszt budowy wyniesie około 100 mln euro, czyli w przeliczeniu ponad 400 mln złotych.
Bośnia i Hercegowina opowiedziała się tym samym za uniezależnieniem się od Rosji. Część mediów zwraca uwagę, że jest to przełomowy kroku w kontekście wewnętrznego podziału w kraju. Chodzi o to, że północne i wschodnie tereny Bośni zamieszkuje diaspora serbska, która ogólnie jest silniej powiązana z Rosją niż z Zachodem.
Przypomnijmy też, że jesienią ub. roku prezydent Republiki Serbskiej Milorad Dodik zapowiedział, że w czasie prezydentury Donalda Trumpa będzie dążył do rozwiązania sporu dotyczącego „kształtu Bośni i Hercegowiny”. Jego zdaniem, w takim kontekście można bardziej liczyć na zwiększenie suwerenności kraju składowego Bośni i Hercegowiny.
Dodajmy, że władze Republiki Serbskiej, która stanowi część składowa Bośni i Hercegowiny i jest zamieszkiwana w 90 proc. przez Serbów, otwarcie dążą do niepodległości. Ten autonomiczny rejon cieszy się dużą niezależnością, ma własną policję, administrację, w tym parlament i prezydenta. Jednym z powodów chęci secesji jest nieuznawanie rezolucji ws. masakry w Srebrenicy – ludobójstwa, w którym zginęło 8 tysięcy bośniackich muzułmanów zabitych przez serbskie wojsko. Sprawujący funkcję głowy państwa Republiki Serbskiej Milorad Dodik twierdzi, że w rejonie Srebrenicy nie doszło do takiego zdarzenia. Dodik od dwóch lat znajduje się na liście sankcyjnej Stanów Zjednoczonych ze względu na „udział w naruszaniu lub działaniu utrudniającym, lub zagrażającym realizacji porozumienia pokojowego z Dayton, a także za działalność korupcyjną”.
Czytaj także: Serbia: pokój w Bośni i Hercegowinie zależy od Serbów i Republiki Serbskiej
Interia.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!