Białoruscy obrońcy praw człowieka twierdzą, że w ich kraju są dyskryminowani ludzie mówiący w ojczystym języku. Walancin Stefanowicz – wiceszef zamkniętego przez władze Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” zwrócił się w tej sprawie do Sądu Konstytucyjnego. Zamierza też zaapelować do innych najważniejszych instytucji państwowych.

Według Stefanowicza, dyskryminacja językowa jest widoczna na przykładzie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. W kraju są dwa języki urzędowe – białoruski i rosyjski – jednak w praktyce zdarza się, że rozprawy sądowe z udziałem ludzi mówiących po białorusku odbywają się w języku rosyjskim. Ponadto na portalu prawnym jest niemal niemożliwe znaleźć akty napisane w języku białoruskim. W związku z tym Walancin Stefanowicz apeluje o znowelizowanie ustawy o językach państwowych i wprowadzenie obowiązku wydawania aktów prawnych zarówno po rosyjsku, jak i po białorusku.
Na Białorusi większość ludności, w tym najważniejsi urzędnicy państwowi na czele z prezydentem i premierem, mówi niemal wyłącznie po rosyjsku. Białoruskim posługuje się wąska grupa inteligencji i część mieszkańców wsi. Można go też usłyszeć na nabożeństwach w kościołach.
IAR/KRESY.PL
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply