Dowódcy armii USA obawiają się, że jeśli będą zmuszeni powstrzymać konflikt z Rosją w Europie, najpotężniejsza armia świata może utknąć w korkach. – napisał w niedzielnym wydaniu online Washington Post.
Jak napisało WaPo, podczas co najmniej jednej symulacji wojny w Europie przeprowadzonej przez Biały Dom okazało się, że problemy logistyczne przyczyniły się do porażki NATO.
Samochody terenowe Humvee mógłby utknąć za szerokimi ciężarówkami w wąskich uliczkach, próbując dostać się na wschód Europy. Amerykańskie czołgi mogłyby zniszczyć zardzewiałe mosty, zbyt słabe, aby utrzymać ich ciężar. Żołnierze mogliby być zatrzymywani przez nadgorliwych funkcjonariuszy straży granicznych i oporne przedsiębiorstwa kolejowe – napisało WaPo. Co prawda część tych przeszkód w razie wojny zniknęłaby, ale i tak, zdaniem amerykańskiej gazety, mieszanka biurokracji, złego planowania i niszczejącej infrastruktury na tyle opóźniłaby armię USA podczas marszu z Niemiec na wschód, że w tym czasie Rosjanie bez przeszkód zajęliby państwa bałtyckie.
O tym, jak trudno przemieszczać się po Europie przekonał się amerykański szwadron, który w ubiegłym roku planował, że jego wozy opancerzone Stryker wrócą z ćwiczeń w Gruzji w ciągu dwóch tygodniu. Tymczasem zajęło to 4 miesiące, podczas których żołnierze siedzieli w swojej bazie w Niemczech bez potrzebnego im sprzętu.
Waszyngtoński dziennik przypomniał słowa byłego dowódcy wojsk USA w Europie gen. Bena Hodgesa, który z powodzeniem nawoływał do postawienia kwestii mobilności wojsk w porządku obrad zbliżającego się szczytu NATO w Brukseli. „Musimy mieć zdolności do przemieszczania się tak szybko lub szybciej niż Rosjanie, by móc skutecznie odstraszać” – mówił Hodges.
WaPo stwierdza, że po rozszerzeniu NATO w 2004 roku zachodni sztabowcy nie mieli pomysłu, jak bronić terytorium nowych państw sojuszu. Według dziennika aneksja Krymu przez Rosję w 2014 roku wywołała szok skutkujący tym, że wyciągnięto wyrzucone do kosza podręczniki z czasów zimnej wojny. Okazało się przy tym, że różnorodność Europy stwarza planistom nieoczekiwane problemy.
Niemcy zezwalają na przejazd autostradami ciężarówkom, które przewożą czołgi i ciężki sprzęt tylko w dni powszednie w nocy. Szwecja, która nie jest członkiem NATO, ale ściśle współpracuje z Sojuszem, musi zostać powiadomiona z trzytygodniowym wyprzedzeniem, zanim większość personelu i sprzętu wojskowego będzie mogła przekroczyć jej granicę. Szyny w krajach bałtyckich mają szerszy rozstaw niż wybudowane w zachodnim standardzie, co oznacza, że pociągi muszą być rozładowywane, a następnie przeładowywane w pobliżu granicy Polski z Litwą. Może to wydłużyć czas transportu wojsk. – pisze WaPo.
Dziennik odnotowuje, że dowódcy NATO i władze UE dopiero zaczynają mierzyć się z problemem przeszkód logistycznych dla armii. Unia Europejska chce przeznaczyć w przyszłym budżecie znaczne środki na modernizację obiektów tzw. podwójnego wykorzystania.
Washington Post zauważa, że zdaniem natowskich sztabowców najtrudniejszym miejscem do obrony w NATO jest tzw. przesmyk suwalski pomiędzy obwodem kaliningradzkim a Białorusią. „Obszar Suwalszczyzny znajduje się w zasięgu wyrafinowanych rosyjskich pocisków przeciwlotniczych stacjonujących w Kaliningradzie, więc w symulacjach bojowych dowódcy NATO wahali się, czy wysłać samoloty bojowe w ten region. To doprowadziło do szybkiego opanowania krajów nadbałtyckich [przez Rosję – red.]. Każdy żołnierz przybywający w ten teren musiałby walczyć bez wsparcia powietrznego – a wejście wojska może zostać zatrzymane przez coś tak prostego, jak pojedyncza wywrócona ciężarówka na autostradzie.” – stwierdza WaPo.
CZYTAJ TAKŻE: „FT”: ogromne problemy ze wzmocnieniem wschodniej flanki NATO
Kresy.pl / PAP / Washington Post
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!