Między tajnymi i strzeżonymi bazami i poligonami wojskowymi w Nevadzie a Pacyfikiem utworzono specjalny, zastrzeżony korytarz powietrzny na dużej wysokości. Czy chodziło o przetestowanie nowego projektu jakiegoś tajnego samolotu, np. myśliwca projektu NGAD?

Serwis „The Drive – The War Zone” zwraca uwagę na sytuację, jaka miała miejsce w ubiegłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o alert, jaki pojawił się w bazie federalnego systemu informacyjnego dla lotników (NOTAM). Informacje te dotyczą m.in. obszarów przestrzeni powietrznej, które tymczasowo zostają wyłączone z użytku. Według portalu, szczegóły wyraźnie wskazują na jakiś przelot bardzo wysoko lecącego samolotu, na trasie między tzw. Strefą 51 (Groom Lake) lub lotniskiem na poligonie Tonopah, a Oceanem Spokojnym, w rejonie na południowy zachód od San Francisco w Kalifornii. Wspomniane bazy to dwa najściślej strzeżone miejsca testów lotniczych amerykańskiej armii.

Ostrzeżenie, na które zwrócono uwagę w USA, zostało wydane 12 marca br., ale było tylko aktywne przez 1,5 godziny wieczorem następnego dnia, w sobotę, głównie po zachodzie słońca. To nietypowy czas, gdy wojskowa działalność powietrzna w zasadzie ogranicza się do minimum. Informacja wyznaczała ścieżkę o szerokości 20 mil morskich i na długości 426 mil morskich, na wysokości między 45 tys. a 60 tys. stóp. W sieci zamieszczono szkic trasy, wyznaczonej na podstawie podanych punktów nawigacyjnych. Trasa lotu kończy się na skraju zastrzeżonej przestrzeni powietrznej nad Nevadą, należącej do tamtejszego poligonu. Na północ od niego znajduje się poligon i lotnisko Tonopah, a na południe ściśle strzeżona strefa wokół Strefy 51. Ostrzeżenie miało najwyraźniej zapewnić swego rodzaju pomost między tymi obszarami, a Pacyfikiem dla wysoko lecącego samolotu, który mógłby lecieć bez włączonego transpondera.

„The Drive – The War Zone” zaznacza, że podana trasa jest podobna do tych, które już wcześniej przy paru okazjach w poprzednich latach podawano w NOTAM. Wszystkie one łączyły zastrzeżone, wojskowe strefy powietrzne z obszarem oceanu u wybrzeży Kalifornii.

Interesujące jest również to, że jeden z tropicieli samolotów niedawno wspomniał, że tranzyt w pobliżu Monterey był sposobem, w jaki tajne samoloty przemieszczały się z odludnych stref na zachodzie na Pacyfik” – pisze portal. Jego zdaniem, wszystko to wskazuje na to, iż tego rodzaju ograniczanie stref powietrznych ma zapewniać bezpieczne korytarze na dużej wysokości, łączone ściśle tajne bazy i poligony z różnymi wojskowymi poligonami testowymi na wschodnim Pacyfiku, u wybrzeży USA.

Ponadto, mógłby to być również sposób na jak najskuteczniejsze wyprowadzenie tajnych samolotów i odzyskanie ich w podobny sposób, jak w przypadku długotrwałych misji, które sięgają daleko poza wschodni Pacyfik.

„The Drive – The War Zone” zwraca uwagę, że samolot wykorzystujący taki korytarz nie musi być załogowy – może być to również maszyna bezzałogowa. W tym kontekście wymienia się RQ-170, czyli tajny bezzałogowiec rozpoznawczy, a także większy i bardziej tajemniczy RQ-180. Przypomina zarazem, że nie jest niczym nowym, że samoloty wykorzystują poligony u wybrzeży Kalifornii. W takim przypadku leciałyby tam samodzielnie, bez wsparcia latającej cysterny.

Wiadomo, że różni tropiciele samolotów, którzy bardzo dokładnie monitorują niebo oraz sygnały i częstotliwości radiowe w poszukiwaniu sygnałów ruchu np. na kierunku Strefy 51 nie wykryli niczego, coś świadczyłoby o jakimś ruchu powietrznym w tamtym czasie. Może to oznaczać, że podobnie jak w poprzednich, analogicznych sytuacjach, było to po prostu cechą misji. To wskazywałoby na samolot, który bardzo trudno zaobserwować lub usłyszeć.

Komentatorzy przypominają też o sytuacji z maja 2020 roku, gdy informowano o przelotach F-117. Samoloty te wysyłano nad Pacyfik, żeby piloci myśliwców F/A-18 Super Hornet, wspierani przez załogi E-2D Hawkeye, mogli ćwiczyć ich zwalczanie. Ponadto, wspomina się też w tym kontekście o sytuacji z września ubiegłego roku. Wówczas Siły Powietrzne USA informowały o zaawansowaniu programu załogowego myśliwca NGAD, który miałby już odbywać loty. Ponieważ pierwsze takie przeloty na pewno były wykonywane w okolicach ośrodka testowego, istnieje możliwość, że po półrocznych próbach zdecydowano się rozszerzyć ich zakres, wysyłając taką maszynę nad ocean.

Przeczytaj: Breaking Defense: Ekspert: Supermyśliwiec NGAD mógłby zastąpić zbyt drogie F-35

thedrive.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply