Uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela przez Stany Zjednoczone z pewnością nie poprawiło sytuacji chrześcijan w Ziemi Świętej, a co więcej, zostało ono podjęte wbrew woli wyznawców Chrystusa na co dzień żyjących pod rządami Benjamina Netanjahu. Jednocześnie jednak naruszenie status quo miasta świętego dla trzech religii monoteistycznych nie należy do największych problemów wyznawców Chrystusa w Izraelu.
Posunięcie amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa wzbudziło sporo kontrowersji, ale nie wśród nurtu polskiej prawicy związanego ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. Przed tygodniem w tygodniku „Do Rzeczy” swój tekst na ten temat opublikował bowiem Tomasz Terlikowski. Katolicki publicysta chwalił w nim decyzję miliardera, który miał nie tylko działać „wbrew politycznej poprawności”, ale jednocześnie uznać rzeczywisty status Jerozolimy, jaki ma towarzyszyć temu miastu od 1947 roku, kiedy Organizacja Narodów Zjednoczonych uczyniła zeń strefę neutralną jedynie na papierze. Terlikowski zauważając, iż podobne kroki amerykańskiej administracji odbijają się na sytuacji chrześcijan w Ziemi Świętej, nie omieszkał jednak nazwać Izrael „państwem pozostającym na Bliskim Wschodzie najistotniejszym strażnikiem cywilizacji zachodniej”.
Polski publicysta w artykule „Odwieczna stolica Izraela” wyraził nie tylko stanowisko swojego środowiska, ale ogólną tendencję europejskiej prawicy do obrony izraelskich interesów bez spoglądania na sytuację chrześcijan w tym kraju. Nic więc dziwnego, że prawosławny patriarcha Jerozolimy Teofil III musiał zwrócić uwagę na problemy wyznawców Chrystusa na łamach „The Guardian”, czyli najważniejszego lewicowego dziennika w Wielkiej Brytanii.
Grecko-prawosławny duchowny zwrócił swoim tekście uwagę na prawdziwe kłopoty chrześcijan w Ziemi Świętej, które jego zdaniem są dużo poważniejsze niż amerykańska decyzja o uznaniu Jerozolimy za izraelską stolicę. Według Teofila III chrześcijanie, żyjąc w tym mieście przez blisko dwa tysiące lat, mieli do czynienia z wieloma najazdami, ale zawsze byli zwolennikami rzeczywistego status quo wokół Starego Miasta w Jerozolimie. Już w 673 roku, po jego zdobyciu przez następcę proroka Mahometa, patriarcha Sofroniusz I miał zawrzeć z muzułmanami przymierze o dostępności do miejsc świętych, a przez setki lat wyznawcy chrześcijaństwa, islamu i judaizmu doskonale rozumieli znaczenie ich wspólnej ochrony.
Obecnie jednak sytuacja znacząco się zmieniła, stąd Teofil III zwraca uwagę na chęć zawłaszczenia jerozolimskiego Starego Miasta przez różne siły, które nie rozumieją jego multi-religijnego charakteru i chcą mieć go na swoją wyłączność. Duchowny uważa wręcz, iż podobne myślenie jest naruszeniem świętości tego miejsca, ponieważ świętość nie jest cechą ludzką, ale boską.
Słowa prawosławnego patriarchy odnoszą się oczywiście do społeczności żydowskich osadników i ich coraz agresywniejszego postępowania. Nad malunkami na ścianach chrześcijańskich świątyń, na których izraelscy radykałowie najczęściej lżyli Jezusa, już dawno zdążono przejść do porządku dziennego, a podobnie jest już powoli z przypadkami podpaleń kościołów. Obecnie osadnicy przeszli bowiem do ofensywy polegającej na kolonizacji terenów zamieszkiwanych już nie tylko przez palestyńskich muzułmanów, lecz również chrześcijan. W tym celu Betlejem jest stale otaczane przez żydowskie osiedla, które już niemal całkowicie odgrodziły miejsce narodzin Jezusa od Starego Miasta w Jerozolimie. Zaś symbolem prawdziwych intencji Izraelczyków jest fakt zamieszkiwania w jednym z nich Awigdora Liebermana, byłego ministra spraw zagranicznych i jednego z najradykalniejszych zwolenników monoetnicznego państwa żydowskiego.
Budowa blisko dwudziestu dwóch osiedli pomiędzy Wschodnią Jerozolimą i Betlejem nie zadowala żydowskich osadników, dlatego obecnie dążą oni do przejęcia chrześcijańskiej dzielnicy jerozolimskiego Starego Miasta. Teofil III w tekście dla „Guardiana”, a także podczas swojej ubiegłorocznej wizyty w Wielkiej Brytanii, zwracał zwłaszcza uwagę na decyzje izraelskich sądów i ustawodawców, które pozwalają na przywłaszczenie mienia należącego do wspólnot chrześcijańskich. Na jesieni ich duchowi przywódcy wystosowali zresztą wspólne oświadczenie, w którym piętnują decyzję izraelskiego sądu o przekazaniu firmom żydowskich kolonizatorów dwóch hoteli należących do grecko-prawosławnego patriarchatu, a także sprzeciwiają się procedowaniu nowego prawa pozwalającego na znacjonalizowanie mienia należącego do tamtejszych Kościołów.
Proceder osiedlania dzielnicy chrześcijańskiej w Jerozolimie trwa od kilku lat, polega zaś on głównie na kupowaniu przez Izraelczyków kamienic i wyrzucaniu z nich arabskich chrześcijan. Teraz celem najradykalniejszej części osadników jest jednak przejęcie obiektów dla wszystkich chrześcijan znajdujących się nieopodal świętych miejsc. Teofil III z tego powodu alarmuje w swoim artykule, że żydowscy osadnicy mają zamiar skolonizować chociażby Bramę Jafy, czyli główną bramę wejściową do Starego Miasta w Jerozolimie. Jest ona niezwykle ważna, ponieważ przedziela dzielnice chrześcijańską i ormiańską, w których znajdują się siedziby licznych chrześcijańskich patriarchatów, a w odległości zaledwie kilkuset metrów od niej znajduje się Bazylika Grobu Pańskiego. Należy przy tym wspomnieć, iż zaangażowanie prawosławnego patriarchy w tę kwestię jest związane z chęcią „posprzątania” po jego poprzedniku, który zdecydował się sprzedać osadnikom część ziemi znajdującej się w tym rejonie, co do dzisiaj jest przedmiotem sporu pomiędzy Kościołem grecko-prawosławnym i izraelskim sądem.
Podobne wydarzenia mają oczywiście wieloaspektowy negatywny wpływ na chrześcijańską społeczność w Ziemi Świętej, przy czym niemal od początku istnienia Izraela jako niepodległego państwa ma ona duże problemy z syjonistycznymi władzami. Wyznawcy Chrystusa są bowiem traktowani w taki sam sposób, jak arabscy muzułmanie, a więc są obywatelami drugiej kategorii, o ile w ogóle mogą liczyć na otrzymanie izraelskiego paszportu. Solą w oku, zwłaszcza wpływowej w Izraelu religijnej prawicy, są choćby takie kwestie jak chrześcijańskie szkolnictwo. Dlatego niemal co roku przy planowaniu ministerialnych dotacji wybuchają protesty nauczycieli i uczniów z placówek zagrożonych likwidacją.
Nie należy przy tym zapominać o blokadzie terytoriów palestyńskich, będących głównym miejscem zamieszkania chrześcijan w Izraelu. Wpływa ona bowiem negatywnie na kondycję gospodarki w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu, stąd zła sytuacja ekonomiczna także zmusza wyznawców chrześcijaństwa do opuszczania Ziemi Świętej. Najlepiej obrazują to dane statystyczne dotyczące Betlejem i okolicznych wsi – jeszcze w 1950 roku wyznawcy Chrystusa stanowili w nich 86 proc. ludności, natomiast obecnie stanowią niecałe 12 proc.
W tym miejscu warto więc zastanowić się, czy Izrael rzeczywiście jest „ostoją naszej cywilizacji”, czy też prowadzi politykę rugowania chrześcijan ze swoich terytoriów. Jak pokazuje stanowisko tamtejszych Kościołów, katolickiego, prawosławnego i protestanckiego, to współczesna europejska prawica myli się w tej sprawie.
Marcin Ursyński
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!