Prof. Osadczy: Ukraina przyjmuje totalitarne ustawy mając świadomość bezkarności, przy poparciu polskich władz

Radykalizm przyjętej ustawy o języku ukraińskim świadczy o tym, że widoczne na co dzień parcie ukraińskiego nacjonalizmu coraz bardziej się potęguje i nie liczy się z żadnymi uwarunkowaniami. Jest dążenie do konfrontacji, silna determinacja i świadomość bezkarności – uważa prof. Włodzimierz Osadczy. Zaznacza, że odbywa się to za przyzwoleniem polskich władz.

Jak informowaliśmy wcześniej, w czwartek ukraiński parlament przyjął w pierwszym czytaniu projekt ustawy o języku ukraińskim. Dokument ma zapewnić, że język ukraiński będzie w powszechnym użyciu w sferze publicznej. Ustawa reguluje używanie języka rosyjskiego w sferze oświaty, kultury, ochrony zdrowia, gospodarki, sądownictwie i w mediach. Regulacjom poddano nawet zasady zapisu nazw własnych. Według portalu Strana.ua, projekt doczekał się już określenia „ustawa o totalnej ukrainizacji”. O sprawie informowaliśmy już wcześniej.

Przeczytaj: W ukraińskim parlamencie trwają prace nad kontrowersyjną ustawą językową

– Radykalizm przyjętej ustawy świadczy o tym, że to parcie ukraińskiego nacjonalizmu, które widzimy niemal codziennie, coraz bardziej się potęguje i nie liczy się z żadnymi uwarunkowaniami i przyzwoitością – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy, szef Centrum Ucrainicum KUL.

– Oczywiście, wszystko co dzieję się w kierunku banderyzacji Ukrainy jest absolutnie sprzeczne z wartościami europejskimi – mówi profesor. Przypomina, że sprawy mniejszości, szczególnie seksualnych itp., są obiektem wielkiego zainteresowania w UE. – Natomiast to, co się dzieje na Ukrainie jest absolutnie pomijane i zbywane milczeniem, panuje na to przyzwolenie. Podczas gdy nacjonalizm zatacza na Ukrainie coraz szersze kręgi.

Całkowite przyzwolenie

Jak wynika z analizy Strana.ua, w kwestiach oświaty ustawa językowa dubluje postanowienia innego kontrowersyjnego prawa, przyjętego w 2017 roku – ustawy o oświacie. Według projektu państwo ukraińskie gwarantuje swoim obywatelom prawo do uzyskania wykształcenia w języku ukraińskim na każdym szczeblu oświatowym. W przypadku mniejszości narodowych prawo nauki w językach mniejszości przysługuje tylko w klasach od 1 do 4 wraz z nauką języka państwowego.

Prof. Osadczy zwraca uwagę, że przyjęta rok temu ustawa oświatowa wywołała ostrą reakcję Węgier. – Natomiast, została zupełnie pominięta, a nawet pochwalona przez USA, a społeczność europejska, deklarująca wrażliwość na sprawy mniejszościowe również to przeoczyła. To pokazuje, że panuje całkowite przyzwolenie, a nawet zachęcanie strony ukraińskiej do tego, by podążać w tym kierunku.

Historyk zwraca też uwagę, że sprawa ta zbiega się w czasie z przyjęciem ustawy oficjalnie wprowadzającej do ukraińskiej armii i policji zawołań „Sława Ukrainie! Herojam Sława!”, czyli pozdrowienia, którego rodowód się Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

– Ta tendencja istnieje i wciąż się nasila. Mamy dążenie do konfrontacji i żadnych możliwości ustępstw ze strony władz ukraińskich nie ma. Jest silna determinacja i świadomość bezkarności, przyzwolenia na wszystko, co będzie się działo.

Jak odbije się to na stosunkach polsko-ukraińskich? Zdaniem profesora: „nijak”. Dlatego, że „elity polskie są zupełnie niewrażliwe na sprawy mniejszości polskiej”. Dodaje, że „za sprawą planowej polityki polskich rządów od 1991 roku, mniejszość polska na Ukrainie została de facto zniszczona”.

– Nieliczne pozostałości mniejszości polskiej zostały zupełnie wyzute z cech polskości. Zostały zdepolonizowane. A co gorsza, przy milczącej zgodzie władz w Warszawie, uległy też potężnemu wpływowi banderyzmu. Niestety, mamy również do czynienia ze zjawiskiem bardzo smutnym, jak osoby polskiego pochodzenia, które hołdują nacjonalizmowi ukraińskiemu. Zatem na tym odcinku żadnych spięć nie będzie. Warszawa jest zresztą stolicą przodującą w przyzwoleniu, a nawet zachęcaniu strony ukraińskiej do tego, co jest przez nią obecnie realizowane.

Prof. Osadczy zwraca w tym kontekście uwagę na czwartkowe wypowiedzi szefa BBN Pawła Solocha w Kijowie, który u boku Ołeksandra Turczynowa mówił, że napięcia między Ukrainą a Węgrami nie powinny wpływać na rozwój współpracy NATO – Ukraina, czyli faktycznie opowiadając się po stronie Ukrainy w jej sporach z Węgrami. Podkreślał też wspólnie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, że „kwestie historyczne” mają głównie wymiar medialny i emocjonalny, więc nie powinny przesłaniać współpracy Polski z Ukrainą, szczególnie w obliczu działań Rosji.

– Tego samego dnia uchwalane były, jakby nie było, totalitarne ustawy, dotyczące wojska i policji oraz języka. A tu mamy deklarację całkowitego poparcia dla władz Ukrainy, co jest rękojmią, że nic się tutaj dziać nie będzie – uważa ekspert.

Dwa światy i zasada wahadła

Zdaniem profesora trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że Ukraina ma „dość oryginalną historię”. Zaznacza, że państwo ukraińskie powstało w obecnym kształcie dopiero w 2. połowie XX wieku, a kształtowanie się terenów współczesnej Ukrainy odbywało się dzięki imperialnej polityce ZSRR.

– Przytłaczająca większość Ukraińców z znacznej mierze dobrowolnie przyjęła język rosyjski jako powszedni, jako język towarzyszący. Wiemy, że środowiska rosyjskojęzyczne na Ukrainie zasilają się dość potężnym nurtem kulturowym z Rosji, np. w postaci kultury popularnej, filmów, które zostały w tej chwili zabronione. Jednak poprzez np. internet mają do niej dostęp. Niestety, poziom kultury ukraińskiej, mimo wysiłków władz, jest dość ubogi. Stąd można łatwo przewidzieć, że jeżeli nie będzie bezpośrednich przejawów sprzeciwu, to będzie on dojrzewał. Mimo stosowania na Ukrainie dość ostrych środków represyjnych, przymykane są oczy na akty przeciwko osobom niezgadzającym się z oficjalną polityką. Tym niemniej, takie potencjalne nastroje niezadowolenia będą się nasilały.

Ekspert zaznacza, że wszystko to będzie służyło bardzo niebezpiecznej tendencji rozbicia wewnętrznego społeczeństwa ukraińskiego.

– Społeczeństwo ukraińskie jako stabilne i przyszłościowe, może funkcjonować tylko jako takie, w którym pogodzi się dwie jego części, zachodnia i wschodnią, o różnych doświadczeniach historycznych i cywilizacyjnych. W tej chwili widzimy, że wschód jest represjonowany. Przyjęte ustawy niekorzystnie będą wpływać też na ewentualną reintegrację Donbasu. To oddala tę perspektywę bardzo daleko. Oczywiście, jest to też pożywka dla propagandy rosyjskiej, która podobnie jak propaganda amerykańska próbuje ugrać w tej geopolitycznej grze swoje korzyści. Rosja nie jest tu ani lepsza, ani gorsza – jest jednym z rozgrywających na ukraińskiej szachownicy.

Profesor uważa, że wszystko to będzie docelowo wzmacniało pozycję Rosji i przybliżało jakieś akcje odwetowe:

– W społeczeństwie niestabilnym obowiązuje zasada wahadła – odciągnięcie go skrajnie w jedną stronę po pewnym czasie odbije w drugą. Jest to więc bardzo niebezpieczna zagrywka ze strony Ukrainy. Da się w tym poznać oznaki szaleństwa. Nie ma tu żadnego myślenia państwowego, w kategoriach społecznych i budujących społeczeństwo. Są tylko emocje, na które panuje przyzwolenie i zapotrzebowanie, w tym również ze strony Stanów Zjednoczonych.

Zgodnie z nową ustawą, język ukraiński ma obowiązywać również w gospodarce – przedsiębiorcy, w tym sprzedawcy, muszą kontaktować się z klientami po ukraińsku. Dotyczy to także sklepów internetowych. Obsługa w innych językach jest możliwa na życzenie klienta. Wszelkie etykiety muszą być wykonane z wykorzystaniem języka ukraińskiego. Media drukowane muszą być publikowane w języku ukraińskim, ale mają prawo do wychodzenia w innych językach, pod warunkiem, że ich treść jest całkowicie identyczna z oryginałem w języku ukraińskim. Ustawa narzuca obowiązek podawania nazw własnych tylko w języku ukraińskim. Co więcej, nawet w wersjach obcojęzycznych wymagane jest stosowanie transliteracji z języka ukraińskiego. Za łamanie ustalonych zasad mają grozić wysokie grzywny w wysokości od 200 minimalnych pensji (obecnie około 3400 hrywien). W przypadku publicznego znieważenia lub „zaniedbania” języka ukraińskiego będzie można pójść nawet do więzienia.

Jak podaje agencja Ukrinform, w trakcie prac nad projektem wykreślono z niego przepis mówiący o tym, że status języka ukraińskiego jako języka państwowego nie może być podstawą do zanegowania praw i potrzeb osób należących do mniejszości narodowych.

Czytaj więcej: Ukraiński parlament przyjął ustawę o języku ukraińskim. Nadchodzi „totalna ukrainizacja”?

Projekt ustawy „O zabezpieczeniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako państwowego” czeka jeszcze w ukraińskim parlamencie drugie czytanie, w trakcie którego jego postanowienia mogą zostać zmienione.

Kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. greg
    greg :

    Polskojęzyczna frajernia u koryta jest tak tępa i mało przewidująca, ze nawet nie zdaje sobie sprawę z (na razie zbytnio nie eksponowanych) mocarstwowych aspiracji bandero-oligarchicznych, majacych ciagotki totalitarne władz bandwrowskiej Ukrainy. Banderowniamiędzy sobą otwarcie mówi o odzyskaniu broni atomowej i dalszych z dUPAy wziętych pretensjach i mrzonkach terytorialnych, a także o zastraszaniu sąsiadów i UE by czerpać stamtąd kolosalne środki dla lokalnego mocarstwa atomowego, najwiekszego kraju w Europie. Doprowadzonego na skraj bankructwa przez banderownię. W tej sytuacji polskojęzycznym frajerom i pro-banderowskim cwelom u koryta, pozostanie tylko płacić za nic i kołysac rizunom jaja. Polacy tego nie przełkną!

    • jwu
      jwu :

      @greg Polacy by tego nie przełknęli ,co jest faktem.Ale potrzebne są wiarygodne wiadomości w mediach głównego nurtu,a nie tylko patriotycznych ,które są wyłącznie (niestety) niszowe.Znam to z własnego doświadczenia ,gdzie sąsiedzi,znajomi ,czy członkowie najbliższej rodziny nic nie wiedzą ,bo są widzami Polsatu,TVN czy TVP.A tam, takie wiadomości są blokowane.