W opublikowanym dziś artykule powiązanego z Gazetą Wyborczą portalu OKO.press, napisano m.in., że Kresy.pl publikują „treści wzmacniające kremlowską propagandę”, „sławią siłę rosyjskiego oręża” oraz „przekonują, że ukraiński nacjonalizm jest groźniejszy od rosyjskiego imperializmu”. Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe. OKO.press nie przedstawiło żadnych dowodów na poparcie swoich oskarżeń, ani nie skontaktowało się z nikim z redakcji naszego portalu, by dać nam możliwość obrony. Autorem tekstu jest były dziennikarz Gazety Wyborczej Daniel Flis.

Jako „dowód” wklejono link do składającego się z manipulacji artykułu Krzysztofa Nieczypora, w którym na temat naszego portalu wypowiadają się „eksperci” i „dziennikarze zajmujący się tematyką wschodnią”. Autorytetami tymi są znani naszym Czytelnikom Dawid Wildstein, Marcin Rey, Agnieszka Romaszewska i Kazimierz Wóycicki. Okazuje się, że osoby te cieszą się tak wielką estymą w redakcji OKO.press, że na poparcie swoich twierdzeń nie potrzebują przedstawiać choćby skrawka dowodu. Wystarczy jedynie, by Romaszewska nazwała nas „moskiewską agenturą” a Wóycicki „jednym z najbardziej proputinowskich mediów w polskim Internecie”, aby OKO.press uczyniło ich następnie „ekspertami” i kolportowało ich obelgi już jako fachowe i bezstronne opinie niezależnych fachowców. Nie mamy żadnej wątpliwości, że jest to świadome działanie mające na celu dyskredytację naszego medium przy pomocy wielopiętrowych kłamstw.

Wbrew tym smutnym okolicznościom, uznaliśmy, że kolejna próba oczernienia naszego portalu to dobra okazja do zrobienia czegoś pożytecznego. Utrzymujemy się bowiem z wpłat Czytelników, a takie artykuły, jak dzisiejszy paszkwil OKO.press, mają za zadanie właśnie podważanie naszej wiarygodności i w konsekwencji zniechęcenie naszych Darczyńców do wspierania portalu. W związku z tym apelujemy do wszystkich Użytkowników, by w odpowiedzi na próbę osłabienia naszego medium, wzmocnili go kwotą, którą sami uznają za stosowną. Jeśli cenisz naszą pracę, regularnie z niej korzystasz i masz wyrzuty sumienia, że jeszcze nigdy za nią nie zapłaciłeś, dziś masz dodatkowy powód, by to zrobić. Nie pozwól paszkwilantom na niszczenie Kresów.pl.

Nasza wiarygodność, jest od lat konsekwentnie podgryzana, przy pomocy powtarzających się periodycznie kampanii oszczerstw, począwszy od szkalowania przez Romaszewską, poprzez pomówienia Wildsteina i Pereiry, insynuacje Reya, manipulacje Eastbooka, aż do dzisiejszej dezinformacji OKO.press. Pomóż nam się bronić przed frontem opluwaczy. Pokaż im, że każdy atak na Kresy.pl przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W załączeniu publikujemy fragment tekstu, autorstwa Marka Trojana i Tomasza Kwaśnickiego, w którym szczegółowo odnieśliśmy się do kłamstw opublikowanych przez portal Eastbook.eu, na który dziś powołało się OKO.press.

Studium manipulacji

Warto przypomnieć w tym kontekście o tym, w jaki sposób Eastbook niedawno „przyjrzał się” Kresom.pl. W szeroko kolportowanym w internecie artykule Na kolanach przed rosyjską potęgą” Eastbook stara się stworzyć możliwie jak najbardziej odpychający wizerunek naszego medium. W tym celu stawia nam szereg całkowicie bezpodstawnych zarzutów, miejscami posługując się zgrabną manipulacją, gdzie indziej znów niezdarnym kłamstwem. Katalog oskarżeń otwiera zarzut instrumentalnego posługiwania się tematyką kresową w charakterze parawanu, za którym skrywamy nasze bliżej niesprecyzowane, zapewne agenturalne cele. Jak pisze autor artykułu, Krzysztof Nieczypor: „…obecnie tematyka kresowa na Kresy.pl, to zaledwie margines pojawiających się tam publikacji (…). Nie trzeba dokonywać szczegółowego przeglądu informacji pojawiających się na stronie, aby doznać nieodpartego wrażenia, że pozostała w nazwie portalu i jego tle narracja kresowa pełni rolę jedynie sztafażu, jeśli nie kamuflażu. Z deklarowanych założeń funkcjonowania portalu, pozostały do dziś jedynie pełne zadęcia hasła o obronie ojczyzny i polskiej racji stanu, która zagrożona jest przez działania nieudolnych bądź realizujących obce interesy polskich polityków”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Powyższa manipulacja składa się z dwóch części: po pierwsze, autor Eastbooka demaskatorskim tonem informuje o tym, że artykuły poświęcone Kresom stanowią mniejszość publikowanych na portalu treści, po drugie, sugeruje że kiedyś rzekomo było inaczej.

W rzeczywistości tematyka stricte kresowa od samego początku stanowiła czasem mniejszy, czasem większy, ale zawsze margines publikowanych u nas materiałów, a to dlatego, że nigdy nieskrywanym zamysłem leżącym u podstaw portalu było stworzenie docierającego do jak najszerszego grona osób medium ogólnoinformacyjnego, które właśnie dzięki temu byłoby w stanie szeroko kolportować informacje dotyczące Kresów. Podobnie jak w przypadku pozostałych oskarżeń, Eastbook nie przytacza jednak żadnych analiz, na których mógłby oprzeć wiarygodność swojego zarzutu. Nie przedstawia żadnych statystyk, zestawień czy wyliczeń. Pomija również kompletnym milczeniem fakt, że portal pozostaje nadal jedynym medium ogólnoinformacyjnym, które odnotowuje wszystkie istotne wydarzenia związane zarówno z pamięcią o Kresach, jak i z sytuacją polskiej mniejszości czy znajdującego się na wschodzie polskiego dziedzictwa kulturowego. Eastbook stara się, jak może nie zauważać, że Kresy.pl są w stanie zainteresować problematyką Kresów relatywnie duże grono odbiorców właśnie dlatego, że nie zajmują się wyłącznie Kresami. Zamiast tego dziennikarze Eastbooka nawet nie próbują ukrywać, że ich zdaniem nasz portal powinien być niszowym, sentymentalno-hobbystycznym medium zajmującym się publikowaniem artykułów o „o relacjach kuracjuszy z okresy II RP w Truskawcu”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Przykładem już nie tyle manipulacji, co świadomego wprowadzania w błąd czytelników, jest uczynienie naszego byłego pracownika — Marcina Skalskiego — redaktorem naczelnym portalu. Nie ma niestety żadnych wątpliwości co do tego, że autor artykułu doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że po pierwsze Marcin Skalski nie jest członkiem redakcji (od stycznia 2016 roku), po drugie, że redaktorem naczelnym portalu od samego początku aż po dziś dzień jest Tomasz Kwaśnicki. Nieczypor wiedział o tym wszystkim, gdyż przed publikacją artykułu zwrócił się do nas z prośbą o przekazanie mu pełnej listy pracowników portalu. Na liście, którą mu przekazaliśmy, nie mógł znaleźć nazwiska Marcina Skalskiego, gdyż go tam po prostu nie było. Mimo to Nieczypor był zdeterminowany, by przekonać czytelników, że to właśnie nasz były redakcyjny kolega (który nota bene pracował dla nas niecałe dwa lata) jest kluczową postacią w naszym medium. Powodem determinacji Nieczypora były oczywiście okoliczności, w jakich rozstaliśmy się z Marcinem, który został usunięty ze składu redakcji, gdy wyszły na jaw jego nieautoryzowane kontakty z Mateuszem Piskorskim z partii „Zmiana”. Całą sytuację opisał na portalu Prawy.pl Aleksander Szycht. Trudno uwierzyć, by Nieczypor, pisząc swoją „analizę”, nie dotarł do tego materiału. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym konkretnym przypadku wina dziennikarza Eastbooka polega na świadomym kolportowaniu nieprawdziwych informacji, a nie na kompromitującej, niewyobrażalnej wprost dziennikarskiej niekompetencji.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

O powadze materiału Eastbooka niech świadczy kolejna charakterystyczna manipulacja. Otóż zdaniem Krzysztofa Nieczypora najważniejszym tematem, którym zajmujemy się na portalu „jest przede wszystkim armia. Nie byle jaka, bo groźna i potężna armia rosyjska. Gros wiadomości przesyłanych kresowymi kanałami informacyjnymi poświęcona jest sprawności rosyjskiego oręża…”. Nieczypor po raz kolejny nie przedstawia choćby skrawka dowodu na poparcie swojej absurdalnej tezy. Niniejszym informujemy zatem, że nie jesteśmy wielbłądami, a armia rosyjska, której znaczenie dla naszego (nie)bezpieczeństwa trudno przeceniać, nigdy niestety nie była najważniejszym przedmiotem naszej uwagi. Staramy się jednak w miarę naszych skromnych możliwości poświęcać jej tak wiele miejsca, jak to tylko możliwe. Mimo to, pisanie o tym, że „Gros wiadomości przesyłanych kresowymi kanałami informacyjnymi poświęcona jest sprawności rosyjskiego oręża” nie jest niczym innym niż naprędce skleconą dezinformacją. Natomiast twierdzenie, że publikowane przez nas materiały mają za zadanie gloryfikację armii rosyjskiej to już zwykłe pomówienie mające wzbudzić w czytelniku określony stosunek do naszej pracy. „Przekaz” — pisze Nieczypor — „jest jasny i klarowny – rosyjskie siły zbrojne potęgą są i basta”. Nieczypor tradycyjnie nie podaje żadnego uzasadnienia swoich opatrzonych wielkim kwantyfikatorem twierdzeń. Zadowala się wklejeniem kilku umiejętnie dobranych linków, których potencjał argumentacyjny okazuje się jednak na tyle słaby, że Nieczypor zmuszony jest pospiesznie wyjaśnić, iż tylko „pozornie informacje te mają charakter wyłącznie informacyjny”. Dziennikarz Eastbooka stara się jak może, by czytelnik nie miał żadnych wątpliwości, że tytuł jego artykułu („Na kolanach przed rosyjską potęgą”) nie jest bezpodstawnym pomówieniem, a adekwatnym oddaniem rzeczywistości. Dlatego skwapliwie przemilcza takie artykuły jak „Rosyjska armia nie taka silna”, „Na zachodzie bez wojsk”, „Rosyjska zadyszka w zbrojeniówce” czy „Jak groźna jest Rosja”. Takie teksty kompletnie nie pasują przecież do starannie komponowanego przez Nieczypora obrazka.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Manipulacją jest również przywoływanie oświadczenia warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (w którym nazwano nas „narzędziem propagandy rosyjskich separatystów”) bez poinformowania o naszej odpowiedzi. Dokładnie taką samą manipulacją jest przywoływanie oskarżeń Dawida Wildsteina pod naszym adresem bez publikowania odnośnika do odpowiedzi, której mu wówczas udzieliliśmy. Zamiast tego Eastbook opublikował link do naszej odpowiedzi na zupełnie inne ataki niesławnego publicysty, przez co usiłował stworzyć wrażenie, że na „rzeczowe argumenty” Wildsteina odpowiedzieliśmy wziętymi z kosmosu zarzutami pod jego adresem. To samo dotyczy przedstawiania Kazimierza Wóycickiego czy Agnieszki Romaszewskiej jako bezstronnych ekspertów, którzy, nazywając nas „rosyjską agenturą” lub „jednym z najbardziej proputinowskich mediów w polskim internecie”, dzielą się wyłącznie swoją fachową wiedzą. Mamy tu do czynienia z piętrowym pomówieniem, w którym Romaszewska i Wóycicki pozwalają sobie na inwektywy pod naszym adresem, a następnie powiązany z Sorosem portal przedstawia te wypowiedzi, jako opinie ekspertów.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Charakterystyczną manipulacją jest zarzut zwracania uwagi na banderowską symbolikę w czasie ukraińskiej rewolucji. Zdaniem Nieczypora mieliśmy przekonywać wówczas, „że ukraiński szowinizm jest znacznie groźniejszy od rosyjskiego imperializmu”. Jest to oczywiście kolejna manipulacja, na którą zresztą, jakże by inaczej, Nieczypor nie przedstawia żadnego dowodu. Jesteśmy dumni z naszej postawy w tamtym czasie — z tego, że gdy większość polskich mediów zamykała oczy na banderowski sztafaż obecny na Majdanie, my ciągle go dostrzegaliśmy. Ale pomimo tego, nawet wówczas wcale nie kładliśmy na to przesadnego akcentu, informując przede wszystkim o walkach z Berkutem i milicją — i tego właśnie dotyczyła zdecydowana większość publikowanych przez nas informacji. Nigdy też nie przedstawialiśmy neobanderyzmu jako istotnego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa (co nie znaczy, że w ogóle nie uważamy go za zagrożenie, zwłaszcza na poziomie metapolitycznym). Podobnie jak nigdy nie ukrywaliśmy, że obecnie największym niebezpieczeństwem jest dla nas nie „rosyjski imperializm” czy ukraiński nacjonalizm, ale ofensywna amerykańska polityka, w ramach której pełnimy oficjalnie funkcję „flanki”. Pisaliśmy o tym wielokrotnie zarówno na łamach Kresów.pl, jak i tygodnika „Do Rzeczy” czy dziennika „Rzeczpospolita”, za każdym razem przedstawiając swoje racje. Eastbook jednak ani przez chwilę nie był zainteresowany dyskusją na argumenty. Finansowane przez niemieckiego i amerykańskiego podatnika medium woli pieczołowicie tkać sieć pomówień, kłamstw i insynuacji. Tym samym redaktorzy Eastbooka nie zachowują się jak dziennikarze czy publicyści zainteresowani udziałem w debacie publicznej. Przypominają raczej żołnierzy biorących udział w „wojnie hybrydowej”, w której wszystkie chwyty są dozwolone, gdyż celem nie jest prawda, lecz zniszczenie wizerunku „nieprzyjaciela”.

Kresy.pl

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply