Z dotychczasowej polityki Trumpa wobec Iranu wynika, że wiele z jej treści rzadko jest upublicznianych. Ale wiemy obecnie, na podstawie doniesień Agencji Reutera, że administracja Trumpa destabilizuje Iran i że celem polityki nacisku jest „podsycanie niepokojów w Iranie”. (Kwestią do wyjaśnienia pozostaje, czy Stany Zjednoczone zapewniły również bezpośrednie finansowanie podmiotom zaangażowanym w zamieszki w Iranie). IAG prawdopodobnie zwiększy wysiłki na rzecz wywołania niepokojów w Iranie, tym samym wywołując napięcia z Unią Europejską, która postrzega destabilizację Iranu jako bezpośrednie zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy – ocenia Trita Parsi, szef National Iranian American Council na łamach portalu Lobelog.
Ogłoszenie przez sekretarza stanu Mike’a Pompeo utworzenia nowej Grupy Działań ds. Iranu (IAG) w Białym Domu – prawie dokładnie w rocznicę przewrotu kierowanego przez CIA przeciwko wybranemu demokratycznie premierowi Iranu Mohammadowi Mossadeghowi w 1953 roku – zawierało jak zwykle niewiele treści, ale za to pełne było oskarżeń i żądań. Może to być jednak dość znaczący krok właśnie ze względu na rosnące podziały w obrębie administracji Trumpa w odniesieniu do polityki irańskiej.
Jastrzębie zostały zaskoczone, kiedy Donald Trump ogłosił w zeszłym miesiącu, że będzie gotów spotkać się z przywódcami Iranu „kiedy tylko zechcą” i bez warunków wstępnych. Izraelska społeczność wywiadowcza, która twierdziła, że jest autorką irańskiej polityki Trumpa, „trwała w niedowierzaniu przez dwa dni”, obawiając się, że Trump może porzucić strategię nacisku, a zamiast tego starać się naprawić relacje z Teheranem. Solidni zwolennicy kinetycznej akcji przeciwko Iranowi, tacy jak Fundacja Obrony Demokracji (FDD), nerwowo zabrali się za Twittera, aby ostrzec Trumpa, że powinien być gotowy na negatywne konsekwencje, chyba, że będzie postępował wobec Irańczyków z pozycji siły.
Niespodzianka Trumpa dała pewien wgląd w podziały w jego administracji dotyczące polityki wobec Iranu. Trump, znany ze swojego zamiłowaniu do szczytów i chęci bycia postrzeganym jako świetny negocjator, prawdopodobnie pragnie spotkać się z Irańczykami, lecz wydaje się być raczej osamotniony w swym przychylnym nastawieniu do dyplomacji. Tutaj z pewnością nie ma poparcia Johna Boltona, Mike’a Pompeo czy Briana Hooka, którzy chcą wykorzystać negocjacje jako kolejny instrument nacisku, a nie jako prawdziwą ofertę.
Ta grupa już wycofała ofertę Trumpa do dialogu z Iranem bez warunków wstępnych. A John Bolton napisał w notatce do Trumpa, że gdy Stany Zjednoczone zwiększą presję na Iran, USA powinny również rozważyć „retoryczne pozostawienie tej możliwości otwartej w celu zademonstrowania rzeczywistego zamiaru Iranu dotyczącego opracowania broni jądrowej.” W tym kontekście, jednym z celów IAG może być eskalacja napięcia z Iranem do tego stopnia, że jakikolwiek punkt wyjścia dla dyplomacji może stać się niemożliwy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szaleństwo panuje w Waszyngtonie w sprawie Iranu
Zwolennicy konfrontacji z Iranem, tacy jak FDD, już kiedyś widzieli, że ich polityka nacisku (która miała być nieodwracalna) została stonowana przez prezydenta, który przechodził do fazy negocjacji. Stało się to w 2013 r. pod rządami Obamy i doprowadziło do wielu zaciekłych publicznych wymian zdań między przywódcami FDD a urzędnikami Obamy. Wszak administracja Obamy blisko współpracowała z FDD w nakładaniu sankcji na Iran. Jednak kiedy Obama przeszedł na stronę dyplomacji, FDD popadł w niełaskę. Jastrzębie musiały odczuć podobną frustrację, kiedy Trump nagle zmienił sposób rozmawiania z Kim Dzong Unem, zamiast grozić mu atakami nuklearnymi.
Co więcej, z dotychczasowej polityki Trumpa wobec Iranu wynika, że wiele z jej treści rzadko jest upublicznianych. Ale wiemy obecnie, na podstawie doniesień Agencji Reutera, że administracja Trumpa destabilizuje Iran i że celem polityki nacisku jest „podsycanie niepokojów w Iranie”. (Kwestią do wyjaśnienia pozostaje, czy Stany Zjednoczone zapewniły również bezpośrednie finansowanie podmiotom zaangażowanym w zamieszki w Iranie). IAG prawdopodobnie zwiększy wysiłki na rzecz wywołania niepokojów w Iranie, tym samym wywołując napięcia z Unią Europejską, która postrzega destabilizację Iranu jako bezpośrednie zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy.
Pomimo braku treści na konferencji prasowej Pompeo, posunięcie to jest kolejnym krokiem poczynionym przez neokonserwatystów z administracji Trumpa, którzy celowo przesuwają USA bliżej wojny z Iranem, mimo propozycji Trumpa, aby odbyć rozmowy. Trump w przeszłości okazał się zdolny do zastąpienia doradców i urzędników, którzy mu przeszkadzają. Ale w przypadku Iranu, przejście do dyplomacji spowodowałoby nie tylko zerwanie z najbliższymi doradcami, ale także z premierem Izraela i królem Arabii Saudyjskiej.
Zobacz także: Neokonserwatyści się mylą – Iran to nie ZSRR
Neokonserwatyści z Białego Domu i zewnętrzni zwolennicy wojny z Iranem przyparli Trumpa do muru i chcą go tam zatrzymać. Wydaje się, że IAG dąży do osiągnięcia tego właśnie celu.
Trita Parsi
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!