Zdaniem Rafała Ziemkiewicza, wbrew opiniom giedroyciowców silna Ukraina to faktycznie wzmocnienie Rosji, a dziś Kijów realizuje cele Berlina. Krytykuje też słowa Jana Olszewskiego na temat Stepana Bandery
Publicysta Rafał A. Ziemkiewicz w rozmowie z „Super Expressem” skomentował słowa byłego premiera, Jana Olszewskiego, którego zdaniem lider OUN Stepan Bandera nie odpowiada za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej i nie miał z nią nic wspólnego.
– Prawda historyczna jest niepowtarzalna. Mówić, że Bandera nie miał nic wspólnego z mordem na Wołyniu, to – jak słusznie zauważa ks. Isakowicz-Zaleski – to samo, co twierdzenie, że Hitler nie miał nic wspólnego z Holokaustem – komentuje Ziemkiewicz.
Publicysta przypomniał, że są tacy historycy, jak np. Brytyjczyk David Irving, których zdaniem Adolf Hitler nie ma nic wspólnego z mordowaniem Żydów, ponieważ osobiście nikogo nie zabił.
– No i Bandera też osobiście tego nie robił, bo siedział wtedy w niemieckim obozie. Ale to on wymyślił tę ideologię, całą tę machinę, i on jest za nią odpowiedzialny – zaznacza Ziemkiewicz.
PRZECZYTAJ: Ukraiński historyk opisuje luksusy Bandery w obozie Sachsenhausen
Olszewski twierdził też, że dawne sprawy nie mogą rzutować na polską rację stanu, bo według niego Polska jest w zasadzie skazana na konflikt z Rosją, więc trzeba wspierać Ukrainę. Zdaniem Ziemkiewicza, były premier jest zakładnikiem pewnego sposobu myślenia, według którego Rosja jest największym zagrożeniem, a wspieranie Ukrainy osłabia ją.
– Otóż nie jest tak. Silna Ukraina to wzmocnienie Rosji. A w ogóle pomysł niepodległej Ukrainy narodził się w Niemczech. I służył interesom polityki niemieckiej. Dzisiejsze państwo ukraińskie także realizuje cele Berlina. Jego wspieranie nie daje nam nic – mówił Ziemkiewicz.
Przypomnijmy, że Jan Olszewski stwierdził, że Stepan Bandera jest odpowiedzialny tylko za jedną zbrodnię skierowaną przeciwko Polsce i był nią zamach na polskiego ministra spraw wewnętrznych pułkownika Bronisława Pierackiego. „I rzecz znamienna – w procesie winnych, między innymi Banderę, skazano na kary śmierci. Ale żadnego wyroku nie wykonano. Stało się tak, pomimo że minister Pieracki był jednym z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego. A decyzja o niewykonywaniu wyroku śmierci musiała zapaść za wiedzą, a najpewniej na podstawie decyzji samego Marszałka. I stało się bardzo dobrze. Bo Bandera odegrał potem niezwykle ważną rolę w historii walki Ukraińców o niepodległość” – ocenił były premier.
Ponadto, w tym samym wywiadzie, Olszewski powiedział: „[Bandera] Niewątpliwie jest dla Polaków postacią mało sympatyczną, jego wypowiedzi na temat Polski były bardzo nieprzychylne. Ale chciałbym bardzo mocno podkreślić i dać pod rozwagę – ten człowiek nie miał ze zbrodnią wołyńską nic wspólnego”.
Bandera “duchem przewodnim” rzezi wołyńskiej
Warto w tym kontekście przypomnieć, że w recenzji wydanej parę lat temu naukowej biografii Stepana Bandery autorstwa dr. Grzegorza Rossolińskiego-Liebe („Stepan Bandera. Życie ziemskie i pośmiertne ukraińskiego nacjonalisty”), profesor historii Omer Bertov stwierdza, że był on duchem przewodnim czystek etnicznych „nawet jako niemiecki więzień” . Książka ta jest też głębokim studium jego politycznego kultu.
Według profesora Bartova, „autor pokazuje, że specyficznym celem OUN było stworzenie niepodległej i homogenicznej Ukrainy, wolnej od wpływu rosyjsko-bolszewickich, polskich i żydowskich”. Ponadto, „autor ukazuje bliskie związki pomiędzy OUN a nazistowskimi Niemcami, a także jej [OUN-Kresy.pl] brutalne czystki etniczne Polaków na zachodniej Ukrainie oraz jej kolaborację przy mordowaniu Żydów”. Co więcej, pisze również, że „dla wszystkich tych działań Bandera był duchem przewodnim, nawet jako więzień w Niemczech”.
Z kolei profesor John-Paul Himka z Uniwersytetu w Alberta w Kanadzie stwierdza, „Bandera i jego ruch wywarli olbrzymi wpływ na mentalność współczesnego ukraińskiego nacjonalizmu na zachodniej Ukrainie, wśród ukraińskich emigrantów, a nawet, bardziej pośrednio, na dyscyplinę akademicką ukraińskich studiów”.
se.pl / Kresy.pl
Wzmacnianie potencjału gospodarczego czy militarnego obcego kraju prędzej czy później obróci się przeciw nam, a Ukraina, mając do wyboru Polskę lub Niemcy – zawsze wybierze Niemcy. Tego uczy historia. Jak bardzo ślepym trzeba być, aby tego nie widzieć? De facto, w naszym interesie jest, by konflikt rosyjsko-ukraiński tlił się w nieskończoność.
@Wolyn1943 Jak to powiedział PiSowski santo subito: “…chociaż rządy w Polsce się zmieniają, (…) to polityka wobec izraela się nie zmieni!”. Ja niezmiennie wskazuję na wytykaną politykom ignorancję. Uważam, że to jest najłatwiejszy i najwygodniejszy sposób tłumaczenia ich działań. Jak mówi pan Michalkiewicz: wskazywałoby to, że są durniami… Nie sądzę, aby to była prawda.
@Badyl Ma pan rację, Polską rządzą zdrajcy, a nie durnie.
@jazmig Pozdrawiam. Na deser podsyłam dzisiejszy wpis coryllusa, wg mnie bardzo w temacie “u(w-)rabiania mas”: https://coryllus.pl/defasonowanie-historii-czyli-doktrynalne-abs/
Ukraińcy są znacznie gorsi od Rosjan, a poza tym ciągle występują z roszczeniami wobec Polski. Zdecydowanie wolę dobre stosunki z Rosją.
Podstawowa zasada polityki głosi, że silne państwo to takie, które ma samych słabych sąsiadów. Już choćby dlatego należy dążyć do osłabiania sąsiadów, a szczególnie Ukrainy i Litwy, które są państwami proniemieckimi i antypolskimi.
@jazmig Silne gospodarczo i militarnie państwo, wywiera presję na słabszych sąsiadów.I dlatego wzmacnianie Ukrainy doprowadzi do wojny z Polską.Bo nawet jeżeli USA ,uzbroi ich po uszy ,to i tak na Rosję nie ruszą ,bo mają swój instynkt samozachowawczy.
Czyżby pan Ziemkiewicz obudził się na dobre? Bo był czas, gdzie twierdził, że można wspierać “normalną” ukradlinę. Prawidłowy komentarz powinien być taki: “wspieranie każdego rodzaju upadliny nic nam nie daje”. To miałoby być nasze credo, co więcej – zgodne z tym, czego nauczyła nas historia. Co to, do cholery, za składnia – wspieranie? Co pod ten termin można podpiąć? Polska ma wspierać samą siebie, a sprzyjać politycznie tylko naszym bratankom. Bo w polityce nie ma przyjaciół, o czym Ziemkiewicz dobrze wie.
Przecież nie jest żadnym odkryciem Ameryki, że Niemcy wyhodowały sobie upadlinę, a ukry wykonują dyrektywy niemieckie. Tak było od zawsze. Artefakt zwany upadliną nie jest nam do niczego potrzebny. Każda jego emanacja, w każdej postaci, to tylko modyfikacja chorych wynaturzeń idioty giedroycia. Ten bankrut nie powinien nigdy powstać, ziemie przez niego ukradzione powinny wrócić do prawowitych właścicieli. Ale nas przerażałoby jeszcze bliższe sąsiedztwo z FR, mimo że od północy z nią graniczymy. Bo idea prometeizmu, mesjanizmu i jej późniejsza interakcja w postaci giedroycyzmu zdążyła wyrządzić spustoszenie w umysłach. W konsekwencji zamiast Polski bez żadnych obcych wojsk, mamy wojska “fake sojusznika”, który dyktuje nam swoje warunki i stulecie odzyskania niepodległości będziemy obchodzić z obcą armią na naszym terytorium, co zakrawa na kpinę.
Ziemkiewicza można cenić za niewątpliwą erudycję i niezłą ocenę rzeczywistości, jednak odnosi się nieodparte wrażenie, że ten człowiek stoi nogami w dwóch rzekach. Z jednej strony determinuje nim endecka idea, czemu daje często wyraz, z drugiej – na ogół nie postawi kaczafiego w krzywym zwierciadle, nie mówi o nim nieprzychylnie i zdaje się nie dostrzegać kierunku, w jakim zmierzają, mówiąc wprost, polskojęzyczni. Zresztą, ten termin u niego nie funkcjonuje. Nie ma chyba wspólnego mianownika między myślą endecji a polityką post-sanacyjną uprawianą zwłaszcza przez obecną ekipę.
Wracając do jednego z guru obecnych rządzących, premiera, co tak bardzo uwielbiał przywódcę rezunów. Bardzo żałosny będzie też ostatni akcent, kiedy już ten neobanderowski dziadyga kopnie w kalendarz; całe to towarzystwo pisowskie wyprawi mu huczny pogrzeb, z wielką pompą, asystą wojskową i honorami, jakby miał być kimś prawym, tymczasem, nie daj Boże, oby męt nie spoczął na Powązkach. A peanów na cześć tego knura w rządowej tv będzie ci dostatek.