Rodzica, który w szkole swojej córki zerwał plakat z ukraińską flagą i godłem oskarżono o nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych.
W środę Sąd Rejonowy dla Wrocławia Fabrycznej rozpoczął rozpatrywanie aktu oskarżenia wobec Krzysztofa Madeja, któremu zarzucono publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i etnicznych.
W listopadzie zeszłego roku jedna z wrocławskich szkół w ramach programu edukacyjnego pt. “Tolerancyjny Europejczyk” obchodziła dzień ukraiński. Oskarżony Krzysztof Madej, odbierając swoją córkę ze szkoły, zerwał zawieszonych w oknach i przed biblioteką plakaty, na których pojawiła się flaga i godło Ukrainy. Za czyn ten grozi mu kara do dwóch lat więzienia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kukiz’15 chce zakazu eksponowania symboliki banderowskiej
Mężczyzna, który zgodził się na publikację swoich danych, przyznał się, do zerwania plakatów, które zaniósł później do szkolnej biblioteki, gdzie rzucił je na stół. Krzysztof Madej twierdzi także, że nie nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych czy etnicznych.
Podczas składania wyjaśnień w sądzie Madej oświadczył, że na jednym z plakatów zauważył symbol zbrodniczej organizacji UON-UPA. To wzbudziło moje wzburzenie. Dlatego zapytałem nauczycielki w bibliotece, kto jest za to odpowiedzialny i czego jeszcze one uczą w tej szkole – tłumaczył.
ZOBACZ TAKŻE: Banderowska flaga w kolejnej polskiej ciężarówce [+VIDEO]
Podczas rozprawy, jako świadkowie zeznawały też nauczycielki oraz dyrektor szkoły. Oświadczyły, że na plakatach pojawił się symbol zbrodniczej organizacji. Jedna z nauczycielek zeznała: Dzień ukraiński miał charakter kulturowo-edukacyjny. Nie chodziło o edukację na tematy historyczne, ale bardziej o promowanie tolerancji wobec wszystkich obcokrajowców. Robiliśmy też dzień niemiecki w ramach projektu ‘Tolerancyjny Europejczyk’.
Sąd nie pozwolił także na zadawanie pytań świadkom przez oskarżonego i jego adwokata Stanisława Zapotocznego na temat ludobójstwa na Wołyniu i Kresach Wschodnich, stwierdzając, że nie są one związane ze sprawą. Pomimo to, dyrektor placówki dla klas I-III odpowiedziała na jedno z pytań i tłumaczyła, że nie zna sprawy tzw. rzezi wołyńskiej.
kresy.pl / interia.pl
ciekawe kto zgłosił fakt zerwania plakatu ?
@ka9q – i ciekawe, że nie zgłoszono eksponowania symboliki banderowskiej, czy na “dzniu tolerancji dla niemców” były plakaty ze swastykami?
Odważny człowiek. Szacunek. Może można go jakoś finansowo wspomóc w kontekście obrony prawnej?
Jakiś namiar na tego Pana Krzysztofa Madeja. W jakiś sposób można go wesprzeć, mu pomóc. Myślę, że to można podciągnać pod “obywatelskie nieposłuszeństwo” i jeśli tu nie zapadnie nie korzystny wyrok to w drugiej instancji na pewno się nie utrzyma.
Odważny sędzia, czyżby sądził ,że ktoś go ochroni?
Misza, jestem za
Nie banderyzmowi w Polsce.
Również się przyłącze do finansowego wsparcia dla oskarżonego.
To jeszcze jeden dowód na to, że tą oborę zwaną tzw. sądem, pełną fermentującego gnoju moralnego należy dokładnie PO-sprzątać!
PO-rządne PO-sprzątanie PO-legać będzie na wyrzuceniu widłami czerwonego, starego i fermentującego gnoju a POtem dokładnym wymyciu PO-sadzki z tego moralnego gnoju!
Co za skurwysyństwo. W Polsce ciąga się po sądach Polaka za to, że staje w obronie godności ofiar banderyzmu. Jest coraz gorzej, coraz więcej takich precedensów ma miejsce. Rezuny rozumieją tylko język siły, takie zachowanie odczytają za przyzwolenie i dopiero zaczną się panoszyć u nas.
Stanowisko od razu powinien stracić dyrektor szkoły, i osoba odpowiedzialna za te dekoracje. A Pan Krzysztof powinien ostać oficjalnie przeproszony. No ale tak by było w normalnym kraju.. nie u nas.
Wrocławskie mają złą opinię, nawet na tle generalnie źle działających sądów w Polsce. Rzeczewiście trzeba temu człowiekowi pomóc. To jest nasza wspólna sprawa. Najlepiej, żeby prokuratura generalna zadziałała tak aby tego człowieka oczyszczono z wszelkich zarzutów.