Znany, z tyleż śmiałych co kontrowersyjnych tez i prac, Piotr Zychowicz oskarża dowództwo Armii Krajowej, iż mimo że posiadało informacje o ludobójstwie dokonywanym przez OUN-UPA niewiele zrobiło aby ratować kresowych Polaków.
Zychowicz kwestionuje przekonanie o doskonałej organizacji Polskiego Państwa Podziemnego. Podkreśla, że Polacy z Kresów Południowo-Wschodnich informowali Komendę Główną AK o swojej sytuacji. Mobilizacja 27 wołyńskiej dywizji piechoty AK na początku 1944 udowadnia według Zychowicza, że pomoc rok wcześniej była możliwa, jednak przeszkodziły jej plany sztabu AK związane z akcją “Burza”.
niezlomni.com/kresy.pl
i ma rację, dawno to pisałem również na tym forum, za co “patrioci” obrzucali mnie wyzwiskami, a niestety dokładnie tak było, jeden Malinowski z Cybulskim mogli zorganizować Przebraże to jak to wszystko by wyglądało gdyby takich Przebraży było na Wołyniu choć kilka, kilkanaście a nie jakichś ad hoc zorganizowanych samoobron, przez ludzi zdesperowanych, postawionych pod ścianą i nieprzygotowanych i słabo zorganizowanych niestety.
dokładnie tak, lachy same są sobie winne. Ta wasza rezuńska mentalność.
…………………………………………(z idiotami i antysemitami się nie dyskutuje, ich się ignoruje) ……………………………………………………………………………………………………………………….
twoja głupota poraża.
twoja głupota poraża.
Od kilku lat też skłaniam się ku takiemu twierdzeniu. Gdyby do obrony przed Ukraińcami skierowano chociaż połowę sił i środków jaką później wykorzystano do beznadziejnej akcji Burza, to Polska dzisiaj mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Chodzi mi szczególnie o to jak by wyglądało nasze społeczeństwo gdyby nasza polska substancja narodowa przetrwała na wschodzie i wydawała owoce we współczesnej Polsce.
AK kierowali ludzie próbujący na siłę zrobić z armii partyzanckiej armie regularną,
walkę z UPA i OUN podjęli dopiero w obronie Małopolski ,jest pozycja ,która to opisuje.
Mam wrażenie ,że rząd Londyński i dowództwo AK spisało Polaków na zachodniej Ukrainie
na straty, podejmowane działania były symboliczne i nieadekwatne do sytuacji wymuszone
przez strach przed utratą kontroli nad oddziałami.
tagore
AK nie było jedyna organizacją zbrojna były też BCh, AL/GL czy NSZ wiec jeśli już to żadna z nich nic nie zrobiła na Wołyniu.Jednocześnie w 1943, formacje te walczą na zamojszczyznie skutecznie zwalczały tamtejsza akcje Niemców wspieranych przez Ukraińców.Wiec podziemie nie było chyba takie słabe, ale nie było tez chyba na tyle silne żeby udzielić wsparcia jednocześnie na Wołyniu.Bo w warunkach konspiracyjnych tylko z Lubelszczyzny mogło nadejść wsparcie w rejonie Lwowa czy na Białorusi miejscowe jednostki same miały co robić z innymi jednostkami UPA, Niemcami czy czerwona partyzantką.a możliwości samego Wołynia wielkie nie były chociażby ze wzgledu na dysproporcje ludności.
Odziały AK takich oficerów jak Władysław Kochański ,,Bomba”. Franciszek Pukacki ,,Gzyms” , Władysław Czermiński ,,Jastrząb, Michal Fijałka ,,Sokól” działały na Wołyniu już w 1943 i broniły miejscowej ludności.
Teraz pytanie czym byłoby powalanie 27 WDP w 1943, tym samym co w 1944 czyli skoncentrowaniem jednostek partyzanckich i samoobrony.a po co ich koncentrować i tworzyć wielka jednostkę jak front radziecki był daleko , a dowództwo AK nie mogło ich w 1943 radykalnie dozbroić, i musiało w dodatku toczyć walki na zapleczu w Lubelsczyżnie.Chyba tylko po to żeby Niemcy mogli ich wykryć i zniszczyć oraz po to żeby trudniej było taka kupę ludzi zaopatrywać w żywność.
Co ciekawe w styczniu 1944 gdy wydano rozkaz koncentracji 27WDP cześć samoobron nie stawiła się właśnie dla tego ze nie mogłyby jednocześnie bronic swoich miejscowości.
Samo utworzenie 27 WDP czyli koncentracja już istniejących jednostek partyzanckich i grup samoobrony nic nie zmieniało, jeśli nie szły za tym dostawy bron i amunicji a tej w AK nie zbywało. Nawet utrudniało obronę bo przecież UPA tez nie tworzyło jednolitego frontu podążającego w pochodzie z wioski do wioski tylko działało rozproszone atakując wiele miejscowości na raz.
Nawet jeśli AK zmobilizowało by wcześniej ludzi to co to by dało, po drugiej stronie stali nie tylko rezuni z widłami ale tez, odziały UPA dozbrajane przez Niemców i uciekinierzy z Policji Pomocniczej.
Odziały partyzanckie AK działy na Wołyniu już w 1943 dowódcy tacy jak Władysław Kochański ,,Bomba”. franciszek Pukacki ,,Gzyms” , Władysław Czermiński ,,Jastrząb, Michal Fijałka ,,Sokól” byli cichociemnymi cześc pracowała wcześniej w wachlarzu więc zostali tam skierowani przez dowództwo AK a ich odzi
Zmobilizowanie na czas 20 – 25 oddziałów partyzanckich poważnie utrudniło by działania strony
ukraińskiej i mogło by się przełożyć na kilkadziesiąt tysięcy nie zabitych ludzi, przeciętny morderca
upa nie miał broni palnej tylko narzędzia gospodarskie.
tagore
Ale jak Pan rozumie mobilizować te odziały, ci którzy chcieli byli w samoobronie albo w istniejących oddziałach, te odziały mogły co najwyżej przyjść z innych okręgów ale tam miały ręce pełne roboty.
Utworzenie 27 WDP to była zmiana formy organizacyjnej już istniejących oddziałów.
W 1943 istniały odziały AK i podjęły walkę.To AK w dużej mierze organizowali samoobronę przykładowo w Hucie Stepańskiej dowodził Kochański cichociemny skierowany najpierw do Wachlarza w Lipcu 1943 zorganizował odział partyzancki, Pukacki też cichociemny skierowany do wachlarza również w Lipcu zorganizował odział partyzancki, Fijałka nastepny cichociemny który sformował odział partyzancki.
Faktem jest może że było to spóźnione bo dopiero w Lipcu.
Ale tu konkretnie o chodzi po tezę Zychowicza że AK zaczęło kierować jakieś nieprawdopodobne środki na wołyń w związku z Burzą a nie chciało ich skierować w czasie rzezi.
Zychowicz ma racje w tym że AK było słabe,więc co miała skierować kilka dywizji na Wołyń co najwyżej mogli wysłać kliku specjalistów jak ci wymienieni, czy wspomóc 27 WDP kilkunastoosobowa drużyna saperska.
Zychowicz myli się snując tezę że AK na potrzeby akcja burza nagle zaczęła ,,inwestować” w okręg Wołyński ponieważ 27 WDP powstała siłami okręgu Wołyń.
Mogę się oczywiście mylić dlatego jeśli ktoś ma wiedzę która sugerowała by ze dowództwo AK na potrzeby akcji Burza skierowało na Wołyń siły i środki(poza wspomniana drużyną saperska) z poza okręgu AK Wołyń to proszę o linka
O dwa ostanie zdania za daleko, zapomniałem wykasować ale trudno poszło.
Zychowiicz jest dyletantem, podobnie jaroslaus, tutejszy i inne cymbały komentujace ten artykuł. AK nie miała struktur na tych ziemiach, bo sowieci wymordowali lub wywieźli wszystkich, którzy mogliby tworzyć ruch oporu. Tak to jest, jak ćwierćinteligenci biorą się za pisanie historii.
cymbałem to jesteś ty mój drogi.
jasne, wszystkich wywieźli i wymordowali. taaaa, a 27 Wołyńską to potem na spadochronach z Anglii zrzucili – tak to jest jak kretynowi dać dostęp do internetu
Witam moim zdaniem szanowni zwolnicy Zychowicza i on sam kręcicie się w zeznaniach.
Z jednej strony Zychowicz wskazuje słusznie na słabość państwa podziemnego z drugiej strony zarzuca jej że nie przyszło na Wołyń z pomocą jak było słabe to jak miało przyjść?
Skoro 27 WDP nie zrzucono na spadochronach to jak powstała ? Na bazie formacji wcześniej istniejących na Wołyniu. Skoncentrowanej w jednym miejscu trudniej było jej by zwalczać ataki takie jak w krwawa niedziele przeprowadzone na raz w dziesiątkach czy setkach miejsc.Dlaczego część jednostek samoobrony nie stawiła się na mobolizacje-bo oddalone od własnych miejscowości nie mogłyby ich bronić.Po za tym jednostka skoncentrowana była by łatwym celem dla Niemieckich operacji przeciwpartyzanckich(jakim zresztą się stała w ramach nieszczęsnej Burzy).
Apeluje raz jeszcze podajcie konkrety, transporty broni odziały przerzucone z innych okręgów które by potwierdziły że AK sformowało 27 WDP na bazie czegoś czego nie było tam w 1943.
myślę, że trochę Pan nie zrozumiał, nie chodzi o to, że AK była słaba, tylko o to, że naczelne dowództwo mało się interesowało (albo może zbyt mało) tym co się dzieje na Wołyniu w 43 roku, bo najważniejsza była akcja Burza, to też pomoc jaką udzielało Wołyniowi była zbyt mała i trudno tutaj nie dojść do wniosku do jakiego dochodzi tagore a podejrzewam, że i sam Zychowicz, że to wszystko było tak “na przeczekanie”, tak banderowcy rżną, ale przecież wszystkich nie wyrżną, jakoś tam się będą bronić, jakoś doczekają do Burzy a potem zrobimy porządek, a tymczasem wszystko spływało krwią. no o ile w 42 czy na początku 43 można było jeszcze na coś liczyć, o tyle krwawa niedziela powinna być już wystarczająco mocnym sygnałem, że nie ma co czekać, bo na tej polskiej ziemi nie zostanie ani jednego Polaka. I myślę, że o to chodzi Zychowiczowi. Ta moja drwina o spadochronach dotyczyła tego, że owszem o ile sporo kadry “przywódczej” (osadnicy wojskowi, policjanci, leśnicy i inni), Sowieci wywieźli bądź wymordowali, to jednak na tym wykrwawionym Wołyniu nawet po rzeziach wystarczyło ludzi by z nich zebrać 27 Wołyńską. Tylko czemu dopiero w 44?? O to idzie rzecz, i nie chodzi o to by zrzucać broń partyzantom, ale by tą masę ludzi zorganizować wcześniej, wcale niekoniecznie w wielka dywizję, która jak Pan zauważa byłaby łatwym łupem dla Niemców, ale choćby w jakieś zorganizowane i prężne lotne oddziały karne (tak jak u nas na Zamojszczyźnie był oddział AK “Ciąga”, Jachymka czy BCh Rysia, który potrafił walić wet za wet i jednak trzymać w jakichś ryzach ten morderczy żywioł). Takie oddziały na Wołyniu mogłyby pełnić rodzaj straszaka, i myślę, że summa sumarum ofiar wtedy byłoby mniej, bo i sami Ukraińcy nie wspieraliby tak chętnie banderowców, gdyby wiedzieli, że w każdej chwili może w nocy przyjść ekspedycja karna AK, a tak rozbestwili się bezkarnością, bo ludzie samorzutnie zorganizowani mogli jedynie bronić takich bastionów jak Przebraże. A co do Niemców, to też nie można patrzeć tylko w ten sposób, w GG było jednak co innego, ale np. Góra Dolina potrafił się z nimi “dogadać”, za co “patrioci” do dziś robią mu wymówki.
I dalej publicystyka.Jakie możliwości wsparcia miało AK? Czekam na konkrety na czym polegało rzekome wsparcie dowództwa AK w ramach Burzy dla okręgu ? Dlaczego Dwyzizja skoncentrowana miała sobie lepiej poradzić z rozproszonymi bandami UPA niż kilkanaście , 9 jak dobrze pamiętam ,,lotnych”oddziałów partyzanckich AK i miejscowe samoobrony ?
Próbujecie pokazać że AK wsparło rejon w ramach Burzy, i udowodnić w ten sposób że się nie intersowało Wołyniem. Kto wie mogło sie nie interesować ale Burza nie jest na to dowodem bo przeprowadziły ja odziały samoobrony i odziały partyzanckie działając co najmniej od Lipca 1943, dowództwo AK idąc tym tokiem myślenia nie interesowało się też Burzą na Wołyniu co ma zresztą potwierdzenie w planach określających ten rejon jako drugorzędny dla Burzy.To że 27 WDP była wielka jak na warunki Polskiej partyzantki jednostka to tylko efekt rzezi i pracy własnej okręgu.
To wy nie rozumiecie że sformowanie tej Dywizji nie polegało na przybyciu sił z zewnątrz tylko na innej organizacji sił i środków które już były w użyciu wołyńskiego okręgu AK.Jedyna znanym mi wsparciem dla Dywizji było przysłanie 20 osobowej drużyny dywersyjno-saperskiej Kedywu.
AK mogło się nie interesować ale zle to argumentujecie. Szukacie tez złych środków zaradczych za zapobieżenie rzezi jeśli twierdzicie że była nia wcześniejsze sformowanie 27 WDP.Obwód wołyński robił właśnie to co należało czyli formował odziały partyzanckie- na tyle na ile pozwalał na to skromna baza mobilizacyjna.
To ja nie jestem patriota, taktyczne sojusze celu dozbrojenia czy przebicia się do miejsca gdzie baza operacyjna była bardziej przyjazna jak najbardziej popieram.
Ojciec mój był wychowankiem 50 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych w Kowlu. Po skończeniu szkoły dostał przydział do plutonu łączności, został zwerbowany przez II oddział. Pod Kowlem rodzina ojca ( Dziadek, Babcia, 15 rodzeństwa) miała sporo mało wartościowej ziemi, same moczary, bagna, jeziora, trochę lasów. Żydzi z Kowla zaopatrywali się w ryby na szabas u Dziadków. Przez ziemię szła linia kolejowa, postawiono “wodo kaczkę”, lokomotywy uzupełniały wodę, był to stały zastrzyk pieniędzy dla Jego rodziny, było im ciężko. Stąd decyzja 50 PSK o wzięciu najmłodszego dziecka – mojego Ojca – na wychowanie jako DUB’a ( dobrze urodzony, biedny). Jego język ukraiński był bez zarzutu, mógł swobodnie poruszać się wśród Ukraińców bez obawy dekonspiracji. Co robił nie wiem, ale z podsłuchanych rozmów z Jego kolegą wynikało, że Ojciec ze swoimi ludźmi dokonywali akcji odwetowych na wioskach ukraińskich. Wioska była podpalana z kilku stron, wszystko co żywe – ludzie, bydło, zwierzęta wybijane. Do wioski przeważnie nie wkraczano. Działo się to w ramach akcji rozpętania kontr terroru, było to skuteczne. Jak rozmówcy stwierdzali, akcje te doprowadziły do częściowej likwidacji rezunów przez samych Ukraińców oraz do ograniczenia aktów wyrzynania Polaków w obawie przed pewnym odwetem. Moim zdaniem gdyby wydano rozkaz rozpętania kontr terroru wcześniej, straty wśród ludności Polskiej byłyby zdecydowanie mniejsze. W warunkach zagrożenia ludności Polskiej zaniechanie wydania takiego rozkazu odpowiednio wcześniej było zbrodnią, niezależnie od motywacji, zasad wiary i naszej moralności katolickiej itp.
Bór-Komarowski(o którym mam jak najgorsze zdanie) wydał w 1943 rozkaz najpierw odnośnie Zamojszczyzny i osadników Niemieckich “Wsie takie nakazałem spalić, a ludność wyciąć w pień.”
a portem Ukraińskich “W wypadku większego nasilenia mordów nakazano stosować odwet akcji pacyfikacyjnej przeciwko osiedlom ukraińskim” co do daty wydania tych słusznych rozkazów to ich nie znam.
Bór-Komarowski(o którym mam jak najgorsze zdanie) wydał w 1943 rozkaz najpierw odnośnie Zamojszczyzny i osadników Niemieckich “Wsie takie nakazałem spalić, a ludność wyciąć w pień.”
a portem Ukraińskich “W wypadku większego nasilenia mordów nakazano stosować odwet akcji pacyfikacyjnej przeciwko osiedlom ukraińskim” co do daty wydania tych słusznych rozkazów to ich nie znam.
Spadł mi kamień z serca. Jeżeli faktem jest ( a nie mam podstaw Panu nie wierzyć) istnienie takiego rozkazu i jego treść jest dostępna, to Ojciec mówił prawdę: “Wykonywałem polecenia przełożonych”. Nigdy nie opowiadał ani nie komentował tych wydarzeń. Rodzina Ojca była ciężko doświadczona z rąk Ukraińców, Niemców, Rosjan. Kolejność nacji jest ważna. Ja możliwość istnienia takiego rozkazu traktowałem jako coś wstydliwego, teraz widzę że Ojciec jako zawodowy żołnierz RP był w prawie. Ludzie biorący udział w tych akcjach ciężko płacili swoją psychiką, wydawani byli też UB przez liczne agentury banderowskie działające w ramach aparatu komunistycznego w PRL.
Spotkałem się z tym u Motyki chyba w ,,Od rzezi wołyńskiej do akcji Wisła” nie mam teraz tej książki i nie pamiętam źródła na jakim opierał się autor.
I jeszcze jedno, z Niemcami i niemieckimi osadnikami w czasie wysiedlenia Zamojszczyzny w zasadzie radziła sobie nasza miejscowa partyzantka. Silnie zaangażowało się w to miejscowe BCh bo chłopom dobrali się Niemcy konkretnie do dupy i wiedzieli chłopy, że już nie mają nic do stracenia. Wiem to, bo sam pochodzę z gminy, która jako pierwsza była wysiedlona. Zaś większe niemieckie operacje przeciwpartyzanckie na Zamojszczyźnie: Wicher I i Wicher II to czerwiec (Wicher II to nawet koniec czerwca) 1944 roku ! zatem usprawiedliwianie słabego zaangażowania dowództwa AK na Wołyniu rok wcześniej trudną sytuacją na Zamojszczyźnie jest wielkim naciąganiem faktów.
Jak też i obciążanie winą NSZ również jest naciąganiem, bo Narodowe Siły Zbrojne nie miały na Wołyniu zorganizowanych struktur
🙂 i zwolennikiem Zychowicza nie jestem, ale każdemu zdarza się czasem powiedzieć coś mądrego, nawet Korwinowi : ), pozdrawiam
Ja akurat nikogo nie obwiniam bo uważam że nikt nie posiadał możliwości wsparcia Wołynia(może poza czerwona partyzantka bądź Niemcami) co wynikało właśnie z wspominanej przez Zychowicza słabości podziemia.Radziła sobie miejscowa partyzantka na Lubelszczyżnie a na wołyniu sobie nie radziła, bo proporcje ludnościowe były okrutne.Jak Pan właśnie sam udowodnił AK nie wspierało bardziej zamojszczzny od Wołynia i tak samo nie wspierało burzy bardziej na tym terenie niż walk w obronie przez UPA
A czy walki na Zamojszczyźnie nie toczyły się w 1943 czy będąca częścią wysiedlań operacja Wehrwolf nie miała miejsca w czerwcu 1943 a więc na miesiąc przed rzezią.Co maja operacje Sturmwind do rzezi w tedy na Wołyniu działała już 27 ?
Niestety ale nie dało się załadować Kedywu(kolejny mit to było może góra kilkuset ostrzelanych chłopaków dla których tez brakowało broni) w Warszawie w samoloty i zrzucić ich na spadochronach nad Wołyniem.Podziemie wszędzie opierało się na siłach miejscowych wspieranych co najwyżej nielicznymi dostawami broni i kadra w postaci cichociemnych czy nielicznymi odziałam jak przysłana na Wołyń grupa saperska(aż 20 osób).