„Ciało i Krew Chrystusa są dane dla zbawienia człowieka, całego człowieka i wszystkich ludzi. Jest to zbawienie całkowite, a równocześnie powszechne, gdyż nie ma człowieka, który by nie podlegał mocy zbawczej Krwi Chrystusa, chyba że ją w sposób wolny odrzuca

«Tibi gratias agens benedixit». W każdej Mszy św. wspominamy i na nowo budzi się w nas to pierwotne uczucie, jakie Jezus wyraził w akcie łamania chleba: dziękczynienie. Jest ono postawą, która zawiera się w słowie «Eucharystia». W tym wyrażeniu, odwołującym się do wdzięczności, zlewają się wszystkie nurty biblijnej duchowości uwielbienia, jakie budzi się w tym, kto dostrzega mirabilia Dei. Bóg nas kocha, w swojej Opatrzności nas uprzedza, towarzyszy nam, podejmując nieustannie zbawcze działania.

W Eucharystii Jezus dziękuje Ojcu z nami i za nas. Czy to Jezusowe składanie dziękczynienia może nie kształtować życia kapłana? Kapłan wie, że ma pogłębiać ducha nieustannej wdzięczności za liczne dary otrzymane w życiu: w szczególności za dar wiary, której stał się głosicielem, i kapłaństwa, które całkowicie konsekruje go do służby Królestwu Bożemu. Mamy swoje krzyże i oczywiście nie tylko my je mamy, ale dary, jakie otrzymaliśmy, są tak wielkie, że nie możemy nie śpiewać z głębi serca naszego Magnificat.

«Accipite et manducate… Accipite et bibite…» Całkowite darowanie się Chrystusa, które ma swoje źródło w trynitarnym życiu Boga-Miłości, osiąga swój najwyższy wyraz w ofierze na krzyżu, której sakramentalną antycypacją jest Ostatnia Wieczerza. Nie można powtarzać słów konsekracji bez poczucia, że jesteśmy włączeni w ten duchowy nurt. W pewnym sensie kapłan powinien uczyć się wypowiadać je również w odniesieniu do siebie, w prawdzie i z wielkodusznością: «bierzcie i jedzcie». Jego życie bowiem ma sens, jeśli potrafi on uczynić z siebie dar, oddając się do dyspozycji wspólnoty, służąc każdemu, kto jest w potrzebie.

Tego właśnie oczekiwał od swoich apostołów Jezus, co podkreśla ewangelista Jan, opowiadając o umyciu nóg. Tego też oczekuje od kapłana Lud Boży. Jeśli dobrze się zastanowić, posłuszeństwo, do którego kapłan zobowiązał się w dniu święceń i które na nowo potwierdza podczas Mszy św. Krzyżma, nabiera blasku w takim odniesieniu do Eucharystii. Kierując się posłuszeństwem z miłości, rezygnując nawet z uprawnionych przestrzeni wolności, gdy przyjmuje autorytatywne rozeznanie biskupów, kapłan realizuje w swoim ciele owo «bierzcie i jedzcie», przez które Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy powierzył siebie samego Kościołowi.

«Hoc est enim corpus meum quod pro vobis tradetur». Ciało i Krew Chrystusa są dane dla zbawienia człowieka, całego człowieka i wszystkich ludzi. Jest to zbawienie całkowite, a równocześnie powszechne, gdyż nie ma człowieka, który by nie podlegał mocy zbawczej Krwi Chrystusa, chyba że ją w sposób wolny odrzuca: «qui pro vobis et pro multis effundetur». Jest to ofiara złożona «za wielu», jak mówi tekst biblijny (Mk 14, 24; Mt 26, 28; por. Iz 53, 11-12) w typowym semickim wyrażeniu, które wskazuje na wielką liczbę tych, którzy zostali objęci zbawieniem dokonanym przez jednego Chrystusa, a równocześnie odnosi się do ogółu istnień ludzkich, którym jest ono ofiarowane: Krew «została przelana za was i za wszystkich», jak w sposób uprawniony wyraża się to w niektórych tradycjach. Ciało Chrystusa zostało bowiem wydane «za życie świata» (J 6, 51; por. 1 J 2, 2).

Kiedy w ciszy i skupieniu zgromadzenia liturgicznego powtarzamy czcigodne słowa Chrystusa, my kapłani stajemy się uprzywilejowanymi głosicielami tej tajemnicy zbawienia. Jak moglibyśmy być nimi, gdybyśmy sami nie czuli się zbawieni? My jako pierwsi zostaliśmy wewnętrznie dotknięci łaską, która podnosząc nas z naszej kruchości sprawia, że wołamy «Abba, Ojcze!» z ufnością właściwą synom (por. Ga 4, 6; Rz 8, 15). To zaś zobowiązuje nas do czynienia postępów na drodze doskonałości. Świętość bowiem jest pełnym wyrazem zbawienia. Tylko żyjąc jako zbawieni, stajemy się wiarygodnymi głosicielami zbawienia. Z drugiej strony, nieustanne odnawianie świadomości, że wolą Chrystusa było ofiarowanie zbawienia wszystkim, nie może nie ożywiać w naszej duszy zapału misjonarskiego, zachęcając każdego z nas do stawania się «wszystkim dla wszystkich, żeby ocalić przynajmniej niektórych» (1 Kor 9, 22).

«Hoc facite in meam commemorationem». Te słowa Jezusa zostały przekazane nie tylko przez św. Łukasza (22, 19), ale także przez św. Pawła (1 Kor 11, 24). Trzeba wziąć pod uwagę, że zostały one wypowiedziane w kontekście wieczerzy paschalnej, która dla żydów była właśnie «wspomnieniem» (zikkarôn, po hebrajsku). Przy tej okazji Izraelici przeżywali na nowo przede wszystkim Exodus, ale także inne ważne wydarzenia z ich historii: powołanie Abrahama, ofiarę Izaaka, przymierze na Synaju, liczne interwencje Boga w obronie Jego narodu. Również dla chrześcijan Eucharystia jest «pamiątką», ale jest nią w wyjątkowym wymiarze: nie tylko wspomina, ale uobecnia sakramentalnie śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.

Chciałbym podkreślić, że Jezus powiedział: «Czyńcie to na moją pamiątkę». Eucharystia więc nie wspomina po prostu faktu: wspomina Jego! Powtarzanie każdego dnia in persona Christi słów «pamiątki» stanowi dla kapłana zaproszenie do rozwijania «duchowości pamięci». W czasie gdy szybkie przemiany kulturowe i społeczne osłabiają znaczenie tradycji i wystawiają zwłaszcza nowe pokolenia na niebezpieczeństwo utraty odniesienia do własnych korzeni, kapłan jest wezwany, by we wspólnocie, która została mu powierzona, być człowiekiem wiernego wspomnienia Chrystusa i całego Jego misterium: starotestamentowych zapowiedzi Jego Osoby, ich spełniania się w Nowym Testamencie i późniejszego ich zgłębiania pod działaniem Ducha Świętego, zgodnie z wyraźną obietnicą: «On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem» (J 14, 26). (…)

Za każdym razem, gdy sprawujemy Eucharystię, wspomnienie Chrystusa w Jego misterium paschalnym budzi pragnienie pełnego i ostatecznego spotkania z Nim. Żyjemy w oczekiwaniu na Jego przyjście!

[Słowa, napisane do kapłanów 13 marca 2005 roku w Poliklinice Gemelli w Rzymie]

http://www.pch24.pl/hoc-est-enim-corpus-meum-quod-pro-vobis-tradetur,34919,i.html#ixzz3WBMFXOZU

14 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • andrz
      andrz :

      dudi: A czuł się kiedykolwiek dobrze? Te brednie które ten gościu cytuje z jakiś niszowych portali (sam nic nie potrafi wymyślić), są dla mnie nieodgadnioną zagadką- w jak daleki sposób można się w swoim kretynizmie posunąć? Niedawno napisać, że samolot Germanwings Flight 9525 został zestrzelony z broni laserowej. Czysta paranoja.

  1. zefir
    zefir :

    “jerzyjj”:To co piszesz z pewnością jest szokujące,ale niewiarygodne.Czy ktoś te informacje weryfikował,czy też to kolejna spiskowa bajeczka?Nie bawiąc się w wielką analizę,zwrócę uwagę na kłamliwość już we wstępie wywodu.w 1939r K.Wojtyła miał 19lat a już był z niego “wieloletni członek partii komunistycznej,sowiecki szpieg działający w Polsce okresu dwudziestolecia międzywojennego”.Na pisanie takich glupot stać tylko tego,któremu zdrowo odbiło.Proszę nie mieć urazy tylko powiedzieć czy to dzieło autorskie,czy też zaczerpnięte z jakiegoś tajemnego żródła.

  2. sylwia
    sylwia :

    P. Jerzyjj: W pisano już o tym, że matka Karola Wojtyły była z domu Kohn. Dlatego być może wspomniał czołobitnie a ‘starszych braciach’ a w Izraelu bez protestu usiadł na fotelu zrobionym w kształcie nagrobka. Reszta do dla mnie zupełnie nowa informacja. To, że przed 1939 r. był już doświadczonym szpiegiem, jeśli tak to istotnie było, można ew. wytłumaczyć fałszerstwem day urodzenia: mógł się urodzić wcześniej. Czy zechciałby Pan wymienić źródła tych informacji? Jeśli są poufne, to mógłby Pan je tak nazwać.

  3. andrz
    andrz :

    Do redakcji kresy.pl. Zwracam się z prośbą o usunięcie pod tym artykułem komentarza osobnika jerzyjj, który jest kłamliwy, obraża moje uczucia religijne, a także szarga dobre imię naszego polskiego Świętego.

      • dudi
        dudi :

        domniemane? rzekome? jakoby? zasłyszane? znalezione? jedna baba drugiej babie? a gdzie fakty śliczna? zupełnie jak w starym dowcipie, kiedy skinhead zapytany: po co mu głowa, odpowiedział: jem jom!
        i wszystko w temacie

      • zefir
        zefir :

        ‘Sylwia”:W omawianej sprawie nie chodzi tylko o “domniemane pochodzenie dostojnika”.Chodzi głównie o radykalne i negatywne przewartościowanie wszystkiego co w dotychczasowej naszej świadomości dotyczy osoby J.P.II/K.Wojtyły/,ściślej próbę takiego przewartościowania.Problem tkwi w tym,że bezpodstawne gdyż bez poparcia dowodowego,a więc kłamliwe,przypisywanie osobie JPII absurdalnych i dyskredytujących go czynów niewątpliwie może godzić w uczucia religijne osób utożsamiającymi go z najwyższymi uczuciami religijnymi.Nie jestem fanatykiem religijnym,samokrytycznie oceniam że jestem za mało religijny,ale nie oznacza to że mam tolerować ewidentne pomówienia i szkalowania prowadzące w świat absurdów.Uwaga o “starszych braciach”jako czołobitna,też nie jest na miejscu.J.P.II wypowiadając te słowa kierował się podejściem biblijnym a nie talmudycznym.Myślę,że rozumiemy się-nie rozwijam tego wątku.”Sylwio”,każda religia oparta jest na dogmatach.Istotą dogmatu jest wiara,lub brak wiary w dogmat.Myślę,że dogmatu nie można obrazić.Obrazić można jednak osobę wierzącą w dogmat szczególnie religijny gdyż dotyczy to sfery jego wolności do wyznania i przekonań.Samo pochodzenie,w szczególności domniemane również niczego nie przesądza o życiu i czynach człowieka.

  4. andrz
    andrz :

    Chciałbym “podziękować” redakcji kresy.pl za zareagowanie na wpis tego osobnika jerzyjjego, którego komentarz domagałem się usunięcia (jako nadużycie, ze względu na kłamliwość historyczną). Widocznie jednak Redakcja uznała to za prawdę. Wyrażam wdzięczność panu Zefirowi i dudi którzy jako JEDYNI zareagowali na tą potwarz.