“Wojna Ukrainy z Rosją byłaby katastrofą dla Europy”

Były minister obrony Ukrainy Anatolij Hrycenko powiedział w wywiadzie dla tygodnika “Dzerkało Tyżnia”, że ewentualna wojna między Ukrainą a Rosją byłaby katastrofą dla Europy.

“Konflikt zbrojny między Ukrainą i Rosją – dwoma największymi państwami Europy – stałby się prawdziwą katastrofą dla całego kontynentu we wszystkich aspektach: politycznym, gospodarczym, ekologicznym, energetycznym i innych. Powinniśmy wychodzić z założenia, że konflikt między Ukrainą i Rosją jest niedopuszczalny” – podkreślił Hrycenko.

Wśród ukraińskich ekspertów pojawiły się opinie, że po zbrojnej interwencji Rosji w Gruzji w związku z konfliktem w Osetii Południowej, kolejnym celem Moskwy może być Ukraina, a jako pretekst zostanie wykorzystana sytuacja na Krymie, gdzie bardzo silne są nastroje prorosyjskie.

Hrycenko, który kieruje obecnie parlamentarnym komitetem bezpieczeństwa narodowego i obrony zaznaczył, że ewentualne starcie między Rosją a Ukrainą, czyli między teoretycznie silniejszym i słabszym przeciwnikiem, niekoniecznie musi oznaczać zwycięstwo pierwszego.

“Wojny nie wygrywa ten, który ma więcej samolotów, okrętów i oddziałów wojskowych. Wygrywa ten, który może pochwalić się lepszą jednością w trójkącie władza-naród-armia” – powiedział deputowany.

W tym kontekście były minister skrytykował zdolności Ukraińców do prowadzenia walki z możliwym wrogiem. “W chwili obecnej Ukraina nie ma większych wrogów, niż my sami (Ukraińcy)” – oświadczył.

Hrycenko ocenił przy tym, że reakcja ukraińskich polityków na wydarzenia w Gruzji była wyjątkowo nieskoordynowana.

“Nikt nie zorganizował skoordynowanej działalności (…) na poziomie międzyresortowym. Nie uporządkowano nadchodzących (z Gruzji) informacji operacyjnych, nie przeprowadzono systematycznej analizy uzyskiwanej informacji z podziałem na warianty możliwego rozwoju wydarzeń” – powiedział.

Właśnie dlatego – zdaniem byłego ministra obrony – “w imieniu państwa publikowane są oświadczenia i postulaty, których państwo nie jest w stanie wykonać. Decyzje o niedopuszczeniu do powrotu do bazy w Sewastopolu okrętów Floty Czarnomorskiej Rosji można zrealizować na różne sposoby, ale czy gotów jest prezydent Ukrainy, który wydał taki rozkaz, do niesienia odpowiedzialności za prognozowane wyniki takiego kroku?” – pytał Hrycenko na łamach “Dzerkała Tyżnia”.

Przed tygodniem ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzegło, że może nie wpuścić do bazy w Sewastopolu (Krym) rosyjskich okrętów biorących udział w gruzińskim konflikcie.

W środę prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko podpisał dekret, zgodnie z którym Flota Czarnomorska zobowiązana jest do informowania władz w Kijowie o zamiarze przekroczenia przez jej jednostki granic Ukrainy z co najmniej 72-godzinnym wyprzedzeniem. Rosjanie mają też przedstawiać Ukraińcom dane dotyczące przewożonych osób, broni i sprzętu.

W reakcji rosyjskie MSZ oznajmiło, że te zmiany mogą poważnie skomplikować praktyczną działalność Floty Czarnomorskiej. Zdaniem Rosji stoją one także w sprzeczności z rosyjsko-ukraińskim porozumieniem z 1997 roku dotyczącym stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie.

Zaostrzenie zasad przemieszczania jednostek morskich i lotniczych rosyjskiej marynarki wojennej jest związane z jej zaangażowaniem w konflikt gruzińsko-rosyjski. Kijów, który politycznie opowiedział się w nim po stronie Tbilisi, uważa, że wysyłając w rejon konfliktu stacjonujące na Ukrainie rosyjskie jednostki, Rosja wciąga Ukrainę w działania wojenne w Gruzji.

PAP /mb

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply