Po Steve Bannonie z Białego Domu odchodzi kolejny ważny doradca prezydenta USA, Sebastian Gorka. W liście rezygnacyjnym skrytykował zmiany personalne w administracji Donalda Trumpa i przyznał, że o jego odejściu zadecydowała ogłoszona przez prezydenta strategia dot. Afganistanu.
W piątek Sebastian Gorka, doradca Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa i walki z terroryzmem, złożył dymisję i ogłosił, że odchodzi z Białego Domu.
– Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, jest dla mnie jasne, że siły, które nie wspierają obietnicy MAGA [Make America Great Again / Uczyńmy Amerykę znowu wielką – red.] są, jak na razie, na fali wznoszącej w Białym Domu – napisał Gorka w swoim liście rezygnacyjnym do Donalda Trumpa. – W rezultacie, najlepsza i najefektywniejsza droga, którą mogę wspierać Pana, Panie Prezydencie, jest poza Białym Domem/Kongresem [oryg. People’s House].
Zdaniem Gorki, w obecnych warunkach program Trumpa nie może być realizowany. Przyznał też, że na jego decyzję decydujący wpływ miały ostatnie postanowienia prezydenta USA ws. Afganistanu. Skrytykował również obecne zmiany personalne i układy w Białym Domu:
– Niestety, poza Tobą, osoby, które najbardziej urzeczywistniały i reprezentowały politykę, która „uczyni Amerykę znowu wielką”, w ostatnich miesiącach były wewnętrznie kontrowane, systematycznie usuwane lub podważane. Stało się to oczywiste, gdy czytałem w tym tygodniu tekst Twojego przemówienia temat Afganistanu. (…) Fakt, że ci, którzy przygotowali i zatwierdzili tę przemowę, usunęli jakiekolwiek wzmianki o radykalnym islamie lub radykalnym terroryzmie islamskim dowodzą, że kluczowy element Twojej kampanii prezydenckiej został utracony.
Czytaj również: Biały Dom bez Bannona. „Ta prezydentura się skończyła”
Gorka zaznaczył też, że równie martwiące jest to, że w kwestii przyszłych działań w rejonie Afganistanu wymieniono cele operacyjne bez zdefiniowania warunków strategicznego zwycięstwa. Jego zdaniem, to zła wiadomość m.in. dla Amerykanów, którzy są niezadowoleni z ostatnich 16 lat „katastrofalnych decyzji politycznych” ws. Afganistanu.
Przedstawiciele Białego Domu potwierdzają, że Gorka nie pracuje już w administracji Trumpa, ale zaprzeczają, jakoby sam zrezygnował ze stanowiska. Były doradca prezydenta podkreśla, że odszedł sam, a podważające to twierdzenia urzędników Białego Domu nazwał „rozczarowującymi”. Zaznaczył, że wcześniej m.in. drogą elektroniczną powiadomił nowego szefa administracji Trumpa, Johna Kelly, o swojej rezygnacji.
Część Demokratów oskarżała Gorkę, który wcześniej pracował dla portalu Breibart kierowanego przez Steve’a Bannona, który niedawno również odszedł z Białego Domu, o rasizm. Trzej senatorowie Demokratów niedawno zażądali od administracji Trumpa ujawnienia, czy Gorka wcześniej skłamał nt. swojego rzekomego członkostwa w węgierskiej grupie Vitezi Rend, którą określają mianem skrajnie prawicowej i antysemickiej.
Gorka wraz z Bannonem i zięciem Trumpa, Jaredem Kushnerem wchodził w skład grupy ds. inicjatyw strategicznych. Blokowano mu jednak dostęp do tajemnic państwowych, co paraliżowało jej prace. Gorka, z pochodzenia Węgier, urodził się w Wielkiej Brytanii. Amerykańskie obywatelstwo uzyskał w 2012 roku. W 1998 roku był doradcą Viktora Orbana.
Niektóre media amerykańskie podawały, że Gorka chciał złożyć dymisję już wcześniej. Miał jednak zostać poproszony o kontynuowanie misji przez Bannona.
Czytaj również: Ivanka Trump odpowiedzialna za odejście Stephena Bannona z Białego Domu?
Według komentatorów, odejście Gorki to dość istotny znak, wskazujący, że „lojaliści” odchodzą z bezpośredniego otoczenia Trumpa i jego administracji. Z tej grupy pozostali Stephen Miller, bliski doradca Trumpa (którego dymisji żądają liberałowie), prokurator generalny Jeff Sessions oraz doradczyni Trumpa, Kellyanne Conway.
Niedawno redaktor Kresów.pl, Michał Krupa, skomentował w Polskim Radiu24 m.in niedawne odejście Stephena Bannona z Białego Domu, znaczenie nowej strategii afgańskiej prezydenta Donalda Trumpa i walka niektórych elementów amerykańskich służb specjalnych z gospodarzem Białego Domu.
Washingtonexaminer.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!